[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwali³ te¿ bardzo odwagê i poœwiêcenie Roberta, mówi¹c oniebezpieczeñstwach, na jakie bywa³ nara¿ony.Zak³opotany ch³opiec niewiedzia³, co z sob¹ zrobiæ, wreszcie znalaz³ schronienie w objêciach siostry.- Nie masz siê czego wstydziæ, Robercie - rzek³ John Mangles - postêpowa³eœ,jak przystoi na syna kapitana Granta.To mówi¹c, wyci¹gn¹³ rêkê do brata Marji i dotkn¹³ ustami policzka, zroszonego³zami dziewczêcia.Major i uczony geograf niemniej serdecznie byli powitani; a gdy Glenarvanopowiedzia³ o upominku, danym przez siebie Thalcave'owi, lady Helena wyrazi³a¿al, i¿ nie mog³a uœcisn¹æ d³oni zacnego Indjanina.Mac-Nabbs wymkn¹³ siê zarazpo przywitaniu do swej kajuty, aby siê ogoliæ; Paganel zaœ biega³ jak pszczo³a,zbieraj¹c s³odycz uœmiechów i pochwa³.Chcia³ uœciskaæ ca³¹ osadê Duncana, autrzymuj¹c, ¿e lady Helena i Marja Grant równie¿ do niej nale¿¹, zacz¹³ odnich, a skoñczy³ dopiero na p.Olbinecie, który, jakby wywdziêczaj¹c têuprzejmoœæ, poprosi³ towarzystwo na œniadanie.- Œniadanie! - zawo³a³ Paganel.- Tak jest, panie Paganel - odpowiedzia³ Olbinett.- Prawdziwe œniadanie, na prawdziwym stole, z nakryciem i serwetami?- Bezw¹tpienia, panie Paganel.- I nie bêdziemy jedli jaj na twardo, ani polêdwicy ze strusia?- Bynajmniej, panie Paganel - rzek³ z powag¹ steward, ura¿ony nieco w swejgodnoœci.- Nie chcia³em ciê obraziæ, mój przyjacielu - mówi³ z uœmiechem geograf - alewidzisz, przez ca³y ten miesi¹c nie mieliœmy prawie nic innego i musieliœmy tojadaæ nie przy stole, jak wszyscy ludzie, ale le¿¹c na ziemi, lub siedz¹cskurczeni na drzewie, jak to bywa³o w ostatnich dniach naszego pobytu w tympiêknym kraju.Nie dziw siê przeto, ¿e œniadanie, zapowiedziane przez ciebie,wzi¹³em za marzenie, za fikcjê, za chimerê jak¹œ.- ChodŸmy¿, panie Paganel, przekonaæ siê o jego rzeczywistoœci - rzek³a ladyHelena, zaledwie powstrzymuj¹c siê od œmiechu.- Czy Wasza Wysokoœæ nie wyda rozkazów, co do kierunku drogi Duncana? - zapyta³John Mangles.- Po œniadaniu, mój drogi - odpowiedzia³ Glenarvan pogawêdzimy wszyscy wspólnieo programie nowej naszej wyprawy.Wszyscy zeszli do jadalni; mechanikowi polecono mieæ parê wpogotowiu do wyjazduna znak dany.Major ogolony, jak nale¿y, i reszta podró¿nych, przebrawszy siêszybko, zasiedii do sto³u.Œniadanie by³o wyborne; jedzono te¿ z apetytem, a Paganel, przez roztargnienie,jak mówi³, po dwakroæ wraca³ do ka¿dego pó³miska.Tak jedz¹c i gawêdz¹czarazem, nie zwróci³ nawet uwagi narzecz, która wszak¿e nie usz³a bacznego okalorda Glenarvana: uczony i czcigodny sekretarz Towarzystwa Geograficznego niedostrzeg³ wzglêdów i zabiegów, jakiemi John Mangles na ka¿dym kroku otacza³m³odziutk¹ Marjê Grant.Glenarvan z serdecznem wspó³czuciem patrzy³ na têpiêkn¹ parê i pocz¹³ wypytywaæ Johna Manglesa.ale ca³kiem o co innego.- A jak¿e ci siê twoja podró¿ powiod³a, kapitanie?- Jak mo¿e byæ najlepiej; tylko mam zaszczyt donieœæ Waszej Dostojnoœci, ¿e niewracaliœmy przez cieœninê Magellañsk¹.- Wiêc op³ynêliœcie przyl¹dek Horn! - zawo³a³ Paganel.- Mój Bo¿e, jaka¿ toszkoda, ¿e ja tam nie by³em!- Nie mo¿na, kochany Paganelu, byæ w dwu miejscach jednoczeœnie; skoroprzebiega³eœ p³aszczyzny pampy, to nie mog³eœ ¿adn¹ miar¹ w tym samym czasieop³ywaæ przyl¹dka Horn.- Niemniej przeto ¿a³ujê tego - odrzek³ uczony.John Mangles opowiada³ dalej lordowi Glenarvan, jak p³yn¹c wzd³u¿ brzeguamerykañskiego, obserwowa³ wszystkie archipelagi zachodnie, lecz nigdzie nieznalaz³ najmniejszego œladu Britanji.Przybywszy do przyl¹dka Pilares, uwejœcia do cieœniny Magellana, zwróci³ siê z powodu wiatru przeciwnego napo³udnie; Duncan, p³yn¹c wzd³u¿ wysp Desolation, dosiêgn¹³ szeœædziesi¹tegosiódmego stopnia szerokoœci po³udniowej, op³yn¹³ przyl¹dek Horn, min¹³ ziemiêOgnist¹, a przebywszy cieœninê Le Maire, pilnowa³ siê ju¿ wybrze¿y Patagonji.Tu, na wysokoœci przyl¹dka Corrientes, wytrzymaæ musia³ gwa³townoœæ tego samegowiatru, który podró¿nych trapi³ podczas burzy; na szczêœcie jednak jacht zniós³dobrze tê próbê, a od trzech ju¿ dni to zbli¿a³ siê, o ile mo¿na, do brzegów,to odp³ywa³ znowu na pe³ne morze.Dopiero huk wystrza³u karabinowego oznajmi³po¿¹dany powrót goœci, tak niecierpliwie oczekiwanych.Przy sposobnoœci dowódcajachtu odda³ ho³d zas³u¿ony rzadkiej nieustraszonoœci lady Glenarvan i pannyGrant, które, jeœli okaza³y obawê podczas burzy, to tylko o los serdecznychprzyjació³, tu³aj¹cych siê naówczas po p³aszczyznach argentyñskich.Po tem opowiadaniu, lord Glenarvan rzek³, zwracaj¹c siê do Marji Grant: - Mi³omi s³yszeæ, kochana miss Marjo, to, co mówi kapitan, i wnosiæ, i¿ nie przykrzyci siê pobyt na pok³adzie naszego statku.- Czy¿ mog³oby byæ inaczej? - odpowiedzia³a Marja, spogl¹daj¹c na lady Helenê,a mo¿e i na kapitana.- Och! moja siostra kocha ciê bardzo, panie John - zawo³a³ Robert - i ja ciêtak¿e kocham.- Ja ci szczer¹ p³acê wzajemnoœci¹, mój ch³opcze - odrzek³ John Mangles,cokolwiek zmieszany s³owami Roberta, które i na twarz Marji wywo³a³y lekkirumieniec.Poczem, chc¹c zwróciæ rozmowê na przedmiot mniej dra¿liwy, John Mangles doda³:- Poniewa¿ skoñczy³em opowiadanie o podró¿y Duncana, Wasza Dostojnoœæ raczymo¿e zkolei udzieliæ nam choæ nieco szczegó³Ã³w waszej wycieczki po Ameryce iopisze nam czyny m³odego naszego bohatera.¯adne opowiadanie nie mog³o byæ przyjemniejsze dla lady Heleny i miss Grant.Lord Glenarvan zaspokoi³ ich ciekawoœæ i wypadek po wypadku opisa³ ca³¹ sw¹podró¿ od jednego oceanu do drugiego, przejœcie Kordyljerów Andyjskich,trzêsienie ziemi, znikniêcie Roberta, porwarnie go przez kondora, zrêcznystrza³ Thalcave'a, spotkanie siê z czerwonemi wilkami, odwagê i poœwiêceniem³odego ch³opca, rozmowê z sier¿antem Manuelem; powódŸ, ucieczkê na wierzcho³ekombu, uderzenie piorunu, po¿ar, napaœæ kajmanów, tr¹bê powietrzn¹, noc nawybrze¿u Atlantyku, ró¿ne wreszcie szczegó³y zabawne lub straszne - którezkolei budzi³y trwogê lub wywo³ywa³y uœmiech na usta s³uchaczów.Po skoñczonemopowiadaniu, lady Helena i miss Grant uœcisnê³y serdecznie m³odego Roberta, alord Glenarvan doda³: - Kochani przyjaciele, wypada pomyœleæ o teraŸniejszoœci;przesz³oœæ ju¿ minê³a, lecz przysz³oœæ do nas nale¿y.Mówmy o kapitanieGrancie.Przeszli wiêc do saloniku lady Glenarvan, gdzie zasiedli woko³o stolika,za³o¿onego mapami i planami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl