[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dolando poczuł zapach kwiatów, gdy tylko Ayla weszła, a parujący płyn, który z nich przyrządziła, miał ten sam kwietny aromat.Przyniosła kubek również dla niego.– Na co to jest? – spytał.– Zrobiłam to, żeby pomóc Roshario obudzić się, ale ty też może uznasz, że jest odświeżające.Pociągnął mały łyk, spodziewając się lekkiego wywaru z kwiatów, i zdumiał go nieco słodki, silny smak płynu.– To jest smaczne! – powiedział.– Co w tym jest?– Zapytaj Darvala.Myślę, że ci z przyjemnością opowie.Mężczyzna skinął głową, rozumiejąc aluzję.– Powinienem był bardziej się nim zająć.Tak się martwiłem o Roshario, że nie myślałem o niczym innym, a jestem pewien, że on też się o nią niepokoi.Ayla uśmiechnęła się.Zaczynała rozumieć przymioty, które uczyniły go przywódcą grupy.Podobała jej się bystrość jego umysłu i szybko zaczynała go lubić.Roshario poruszyła się i ich uwaga nagle skupiła się na niej.– Dolando? – odezwała się słabym głosem.– Jestem tutaj – odpowiedział, a czułość w jego głosie wywołała ucisk w gardle Ayli.– Jak się czujesz?– Trochę mi się w głowie kręci i miałam najdziwaczniejsze sny.– Mam coś do picia dla ciebie.– Kobieta skrzywiła się, pamiętając poprzedni napój, który dostała.– Ten ci powinien smakować.Masz, powąchaj – powiedziała Ayla i podniosła kubek tak, że jego wspaniały zapach był tuż koło jej nosa.Grymas zniknął z twarzy kobiety.Uzdrowicielka uniosła głowę Roshario i przyłożyła kubek do jej warg.– To jest smaczne – stwierdziła Roshario po kilku łykach, a potem wypiła wszystko.Położyła się z powrotem i przymknęła oczy, ale nagle je znowu otworzyła.– Moje ramię! Co z moim ramieniem?– A co czujesz? – spytała Ayla.– Trochę boli, ale nie za mocno i inaczej niż przedtem.Pozwól mi zobaczyć.– Wykręciła szyję, żeby spojrzeć na ramię, a potem spróbowała usiąść.– Pomogę ci – powiedziała Ayla i podtrzymała ją.– Jest proste! Moje ramię wygląda, jak trzeba.Zrobiłaś to! – wykrzyknęła kobieta.Kiedy się znowu położyła, miała łzy w oczach.– Teraz nie będę bezużyteczną starą kobietą.– Może nie będziesz w nim miała pełnej władzy, ale jest właściwie zestawione i ma szansę na wyleczenie się.– Dolando, to przecież nie do wiary.Teraz wszystko będzie dobrze.– Łkała, ale były to łzy radości i ulgi.Rozdział 17– Ostrożnie teraz – powiedziała Ayla, pomagając Roshario przesunąć się w kierunku Jondalara i Markena, którzy stali pochyleni przy posłaniu po obu jej stronach.– Temblak podtrzyma ci ramię, ale musisz je mieć blisko ciała.– Pewna jesteś, że może wstać tak szybko? – spytał pełen niepokoju Dolando.– Ja jestem pewna – odpowiedziała Roshario.– Już i tak zbyt długo leżałam na posłaniu.Nie chcę stracić obchodów powitania Jondalara.– O ile tylko zanadto się nie zmęczy, to prawdopodobnie pobyt z ludźmi dobrze jej zrobi – zawyrokowała Ayla.Zwróciła się do Roshario: – Ale niezbyt długo.Teraz najlepszym uzdrowicielem jest odpoczynek.– Chcę po prostu zobaczyć dla odmiany szczęśliwych ludzi.Za każdym razem, kiedy przychodzili mnie odwiedzić, widać było, jak im mnie żal.Chcę, by wiedzieli, że wyzdrowieję – powiedziała kobieta, przesuwając się z posłania w czekające ramiona dwóch młodych mężczyzn.– Ostrożnie teraz, uważaj na temblak – ostrzegła Ayla.Roshario zdrowym ramieniem objęła kark Jondalara.– Dobrze, razem, podnieście ją.Mężczyźni wstali, trzymając między sobą kobietę, i przesunęli się trochę do przodu, żeby się móc wyprostować pod skośnym dachem chaty.Byli niemal tego samego wzrostu i nieśli ją z łatwością.Chociaż Jondalar był bardziej umięśniony, Markeno był też potężnym młodym mężczyzną.Szczuplejsza budowa ukrywała jego siłę, ale wiosłowanie i walka z olbrzymimi jesiotrami, na które Ramudoi regularnie polowali, zapewniały masę ćwiczeń jego płaskim, twardym mięśniom.– Jak się czujesz? – spytała Ayla.– Jakbym fruwała w powietrzu – Roshario uśmiechała się do obu mężczyzn.– Z góry jest inny widok.– Jesteś więc gotowa?– Jak wyglądam, Aylo?– Tholie bardzo dobrze uczesała i ułożyła ci włosy.Uważam, że wyglądasz świetnie – odparła Ayla.– Lepiej się także poczułam, kiedy umyłyście mnie.Przedtem nie chciało mi się myć ani czesać.To musi znaczyć, że jestem zdrowsza – powiedziała Roshario.– Częściowo to działanie leku przeciwbólowego, który ci dałam.To przestanie działać.Koniecznie powiedz mi, jak tylko zacznie cię boleć.Nie próbuj tego ukrywać.I powiesz mi, kiedy się poczujesz zmęczona, dobrze?– Na pewno.A teraz jestem gotowa.„Patrz, kto idzie!” „To Roshario!” „Musi być zdrowsza!” – rozległo się szereg okrzyków, kiedy kobietę wyniesiono z chaty.– Posadźcie ją tutaj – rzekła Tholie.– Przygotowałam dla niej miejsce.Kiedyś, w przeszłości, duży kawałek piaskowca odłamał się z nawisu i zarył koło miejsca zgromadzeń.Tholie oparła o niego ławę i pokryła futrami.Mężczyźni zanieśli tam Roshario i ostrożnie ją posadzili.– Wygodnie ci? – spytał Markeno, kiedy już siedziała na wymoszczonej ławie.– Tak, tak, wszystko jest dobrze – odpowiedziała Roshario.Nie była przyzwyczajona do takiego zainteresowania.Wilk szedł za nimi i gdy tylko usiadła, znalazł sobie miejsce i położył się koło niej.Roshario zdziwiła się, ale kiedy zobaczyła sposób, w jaki patrzył na nią, i zauważyła, jak obserwował każdego, kto się do niej zbliżał, miała dziwne, ale wyraźne uczucie, że postanowił ją ochraniać.– Aylo, dlaczego Wilk kręci się w pobliżu Roshario? Chyba powinnaś mu kazać odejść – powiedział Dolando, zastanawiając się, czego to zwierzę może chcieć od kobiety tak słabej i chorej.Wiedział, że watahy wilcze często polowały na chore, stare albo słabe zwierzęta.– Nie, nie każ mu odchodzić – zaprotestowała Roshario i zdrową ręką poklepała łeb Wilka.– Nie sądzę, żeby chciał mi zrobić krzywdę, Dolando.Myślę, że się mną opiekuje.– Też tak myślę, Roshario – przytaknęła Ayla.– W Obozie Lwa był chłopiec, słabe, chorowite dziecko, ale Wilk się do niego szczególnie przywiązał i był bardzo opiekuńczy.Myślę, że on rozumie, iż jesteś słaba, i chce cię ochraniać.– Czy to nie Rydag? – spytała Tholie.– Ten, którego adoptowała Nezzie, który był.– Przerwała, przypomniawszy sobie nagle silne i irracjonalne uczucia Dolanda.–.obcy?Ayla zauważyła jej wahanie i wiedziała, że nie powiedziała tego, co pierwotnie zamierzała.Zastanawiała się dlaczego.– Nadal jest z nimi? – Tholie była nieco zmieszana.– Nie.Umarł wczesnym latem, na Letnim Spotkaniu.– Śmierć Rydaga nadal sprawiała Ayli ból i smutek, i to było widać.Ciekawość Tholie walczyła o lepsze z jej oceną sytuacji; chciała zadać więcej pytań, ale to nie była właściwa pora na rozmowę o tym właśnie dziecku.– Czy nikt poza mną nie jest głodny? Dlaczego nie zabieramy się do jedzenia?Kiedy wszyscy się najedli, włącznie z Roshario, która choć niedużo, i tak zjadła więcej niż kiedykolwiek od czasu upadku, ludzie zebrali się wokół ognia z kubkami herbaty lub lekko sfermentowanego wina z mniszka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl