[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natomiast s³owa: "ojciecdwojga dzieci" dotycz¹ Williama jako jedynego znanego Koœcio³owi ich opiekuna.Kuria wie, ¿e William jest w Otranto.Ponownie zapad³o milczenie, potem znów zabra³ g³os muzu³manin:- Od kogo ta kobieta otrzyma³a portret i wiadomoœæ?- Od mnicha, franciszkanina o kêdzierzawej g³owie, którego podobno ukry³a przedpapieskim zbirem - uzupe³ni³a hrabina sw¹ relacjê.Eliasz zastanawia³ siê chwilê.- Tu mo¿e chodziæ tylko o jedn¹ osobê: o mojego cz³owieka z zamku ŒwiêtegoAnio³a, Wawrzyñca z Orty.Mia³ jechaæ do Lyonu, do papie¿a.- I to ma byæ zaufany cz³owiek? Nie do wiary! - szydzi³ muzu³manin.- Pewno chcia³ mnie ostrzec, ale ju¿ nas nie zasta³.- Eliasz nie broni³ siê,jego zachowanie by³o wyraŸnie oceniane przez innych jako g³upie.Móg³ mnieprzecie¿ wys³aæ na pustyniê czy uwiêziæ w Cortonie, jeœli ju¿ nie potrafi³poleciæ Gersendzie, by mnie po prostu otru³a.- Wawrzyniec nie mia³ czasu -ci¹gn¹³ Eliasz - w dodatku by³ œcigany, wybra³ wiêc dla przekazania wiadomoœcim¹dr¹ i nie budz¹c¹ podejrzeñ markietankê, która, jak Bóg czasami zrz¹dza,zakocha³a siê w tym nieszczêsnym Williamie.Jak ona siê nazywa?- Ingeliza, Ilzelinda lub jakoœ podobnie.Niemka - dorzuci³a lekcewa¿¹cohrabina.- Z Merzu.Strach przenikn¹³ mi cz³onki! Potem jednak pomyœla³em: co za radosnaniespodzianka! W moim po³o¿eniu ta kobieta mog³a mi tylko byæ pomocna, mog³amnie ocaliæ.Niewykluczone jednak, ¿e zginiemy oboje.ŒLEPA SZTOLNIALangwedocja, jesieñ 1245Bliski kontakt ze sk¹po odzian¹ kobiet¹ - mia³a przecie¿ na sobie tylko cienk¹muœlinow¹ koszulê, kiedy le¿a³a na nim podczas tej szaleñczej jazdy uciekaj¹cejz ³oskotem karety - niemal pozbawi³ inkwizytora zmys³Ã³w.W ka¿dym razienakazanego przez Koœció³ zmys³u wstrzemiêŸliwoœci.Kobieta mia³a zwi¹zane rêce,pacho³cy zaœ wepchnêli j¹ tak do powozu, ¿e jej d³onie trafi³y na krocze mnichai teraz porusza³y siê w rytm gwa³townego ko³ysania.Inkwizytor choæ modli³ siêi przeklina³, czu³ mimo woli, ¿e jego mêskoœæ roœnie w rêkach uwiêzionej.Jejbia³e piersi przywar³y do pozbawionej zarostu twarzy, tote¿ Fulko zacisn¹³wargi, aby przynajmniej jêzyk nie zazna³ rozkoszy, która ju¿ sta³a siê udzia³emjego nozdrzy i zamkniêtych w pop³ochu oczu.Kiedy gwa³towne podskoki usta³y i kareta potoczy³a siê spokojniej, Fulkowiedzia³, ¿e bezpoœrednie niebezpieczeñstwo minê³o.Lubie¿noœæ zaczê³austêpowaæ powoli z jego cz³onków, potem tak¿e z g³owy.W pó³mroku pojazdu wygrzeba³ siê spod kobiety i sapn¹³ ze z³oœci¹ ujrzawszy, ¿ele¿y nadal bez ruchu, jak omdla³a po p³omiennym prze¿yciu, w którym on bra³udzia³, aczkolwiek go nie zakosztowa³.B³êkitnie ¿y³kowane piersi dr¿a³y, gdycicho p³aka³a, cudowna niczym Madonna, jasne oczy w twarzy otoczonej lnianymiwarkoczami dopiero teraz nabra³y wyrazu.Poczu³ nieodparte pragnienie, abydelikatnie przesun¹æ jej koszulê w górê, ods³oniæ poœladki i wzi¹æ j¹ a tergo,byle tylko nie patrzeæ w te przejrzyste oczy, które spogl¹da³y na niego zestrachem i têsknot¹, ba, z tak piekieln¹ uleg³oœci¹.Kareta stanê³a i inkwizytor rzuci³ siê do okna.- Le Trou des Tipli'es! - oznajmi³ woŸnica i wskaza³ na las, gdzie wznosi³y siêposêpne niebieskoczarne bazaltowe mury.- Kasztel templariuszy, niezbyt s³yn¹cyz goœcinnoœci.- Nie mamy wyboru - odpar³ inkwizytor - oni zaœ nie mog¹ odmówiæ schronieniacz³owiekowi papie¿a.Kareta poturkota³a wiêc w kierunku warowni, której g³adkie mury w miarêzbli¿ania siê wystrzeliwa³y coraz bardziej w górê na przejmuj¹c¹ zgroz¹wysokoœæ.Nie by³o widaæ ani blanków, ani wie¿, tylko lekko œciêty szeœcian,który tkwi³ miêdzy jod³ami, jakby go wcisnê³a w ziemiê piêœæ giganta.Hucz¹cy ww¹wozie potok wymusi³ przerzucenie zwodzonego mostu, a znajduj¹ca siê w g³êbibrama nie pozwala³a niepo¿¹danym goœciom zajrzeæ do wnêtrza.Zaledwie pojazd inkwizytora przejecha³ most i wtoczy³ siê w bramê, opad³a zanim ¿elazna krata, most podniesiono i przybysze zostali uwiêzieni w ciemnejkamiennej komorze.Z otworu strzelniczego dobieg³o zwiêz³e pytanie, czego sobie¿ycz¹.Inkwizytor mimo narastaj¹cego gniewu zachowa³ spokój.- S³uga kurii rzymskiej w specjalnej misji.- Spyta³ o nazwê zamku i jegokasztelana, doda³, ¿e inkwizytor Fulko z Procidy prosi o schronienie i opiekêna jedn¹ noc.G³os furtiana pozosta³ niewzruszony.- Zamek nie ma nazwy i w³aœciwie nie jest zamkiem.Mo¿emy wam zapewniæbezpieczeñstwo, ale nie nocleg.Nie dostaniecie nawet siana czy s³omy.- Niech tak bêdzie! - warkn¹³ inkwizytor, dla którego sta³o siê jasne, ¿ekomendant twierdzy równie¿ nie z³o¿y mu uszanowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]