[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z Bejrutu polskich obywateli zabra³yby polskie statki handlowe.Waha³em siê,ale wybra³em podró¿ na front w roli korespondenta wojennego.Ju¿ wczeœniejby³em na froncie.Zaraz po wybuchu wojny zapytano czy chcê siê akredytowaæ jakowojenny korespondent.Wojna wybuch³a wieczorem.O pó³nocy dziennikarzewyjechali autokarami i nad ranem w mieœcie Bereszewa na pustyni Synajg³Ã³wnodowodz¹cy Mosze Dayan podejmowa³ nas wszystkich wystawnym œniadaniem.Dowodzi³o ono tego, ¿e Izrael nie by³ tak zaskoczony anglofrancus-kim desantemw Egipcie, jak to publicznie twierdzi³.Ró¿ne by³y przygody, nawet gwizda³y mikule ko³o ucha na przedmieœciu ledwo co zdobytej Gazy i nie mog³em po³o¿yæ siêw rowie, bo dziennikarze amerykañscy twardo stali na szosie nie reaguj¹c nakule.Z wojny pisa³em korespondencje do „Po prostu“, ale z wysy³aniem ich by³yk³opoty.Po pierwsze wszystko przechodzi³o przez izraelsk¹ cenzurê wojskow¹, ato co ja pisa³em nie mia³oby u cenzorów ¿adnych szans skoro np.Donosi³em oz³ym traktowaniu jeñców, lub co gorsza o tym, ¿e wojska brytyjskie i francuskiel¹duj¹ na izraelskich pla¿ach, czemu Izrael zaprzecza³.Po drugie nie mia³emforsy na teleksowanie.JeŸdzi³em wiêc na lotnisko, gdy ju¿ zaczê³y lataæsamoloty i dawa³em je polskim turystom z proœb¹ o dostarczenie do „Po prostu“.Wszystkie korespondencje zginê³y przypuszczalnie w rêkach cenzorówkontroluj¹cych podró¿nych na lotnisku.Jedna tylko przesz³a i ukaza³a siê w„Expres-sie Wieczornym“.Ciekawe, ¿e ja na pustyni synajskiej by³em raz o 20 kmod Kana³u Sueskiego, a wtedy po drugiej stronie frontu by³ wœród paru polskichdziennikarzy Kazimierz Dziewanowski, teraz ambasador Wa³êsy w USA.O Izraelu i wojnie pisa³em dopiero po powrocie do Polski w „Po prostu“.„Iskry“zerwa³y ze mn¹ umowê o ksi¹¿kê na temat podró¿y do Izraela, a warszawskiesalony oskar¿a³y mnie o wzniecanie antysemityzmu.Izraelski pose³ w Warszawiemia³ oznajmiæ Polakom, których podejmowa³ w poselstwie, ¿e Urban jest jedynympolskim obywatelem, który nigdy wiêcej nie dostanie wizy do Izraela.Przezpierwsze 35 lat po tej deklaracji nie sprawdza³em czy jest nadal prawomocna.Ostatnio wizê dosta³em.Dowodzi to, ¿e wszystkie pañstwa rzucaj¹ s³owa nawiatr, a ¿aden rz¹d nie powinien mówiæ s³owa „nigdy“.Gdy by³em w Izraelu mia³em 22 lata i to by³a -jak ju¿ wspomnia³em - mojapierwsza podró¿ zagraniczna.Ka¿da nastêpna by³a ju¿ nudna, gdy¿ nigdy wiêcejnie zazna³em tylu przygód i emocji.Bo jeszcze dodatkowo w czasie wojny zEgiptem przekroczy³em niechc¹cy samochodem egipsk¹ granicê i siedz¹cy obok mnieizraelski dziennikarz s¹dzi³, ¿e nie wyjdzie z tego z ¿yciem.Wraca³em przezRzym, gdzie t³um oblega³ polsk¹ ambasadê, aby wiwatowaæ na czeœæ Polski zokazji radzieckiej interwencji na Wêgrzech.Ca³y polski personel dyplomatycznydyplomatycznie uciek³ ³owiæ ryby na Sycylii, wiêc ja zacz¹³em mówiæ dozebranych ludzi i dziennikarzy.Pamiêtam, ¿e na pobyt we W³oszech mia³em 5dolarów, ¿e nocowa³em w pensjonacie „Della Legatiore“, który by³ w istociedomem starców.I ¿e wczeœnie rano zasta³em swoj¹ sypialniê pe³n¹ szarychpostaci staruszków i staruszek, a wszyscy oni szemrali.Okaza³o siê, ¿e mójpokój by³ zarazem kaplic¹ dla pensjonariuszy, o czym mnie uprzedzono, ale pow³osku, wiêc nie rozumia³em.No dosyæ.Ja, moje uszy i „NIE”- Pañskie pismo „NIE“ ¿yje z ataków na obóz belwederski i Koœció³ katolicki.Aprzecie¿ gdyby nie te instytucje Uch dzia³alnoœæ w zwalczaniu systemutotalitarnego, pañskie pismo nie mog³oby siê ukazywaæ.Nie odczuwa panwdziêcznoœci do Wa³êsy i prymasa Glempa?- Podobne pytanie mogliby panowie zadaæ redaktorowi pisma antysemickiego.Czyczuje wdziêcznoœæ do ¯ydów za to, ¿e istniej¹?Poza tym akurat te osoby, które s¹ najczêœciej atakowane w „NIE“ i ichzaplecze, nie s¹ jedynymi sprawcami likwidacji starego systemu.Odwracam Panarozumowanie: Wa³êsa i Glemp powinni czuæ wdziêcznoœæ do wszystkich po koleikomunistycznych przywódców i do partii, bo bez ich b³êdów nigdy nie znaleŸlibysiê u w³adzy.Przemiany w Polsce s¹ tak¿e zas³ug¹ takich ludzi jak ja, i to nietylko dlatego, ¿e jako rzecznik prasowy rozszerza³em zakres wolnoœciwypowiedzi.To jest te¿ dzie³o nurtu reform wewn¹trz obozu „czerwonych“.Cenzura nie upad³a z dnia na dzieñ, s³ab³a ju¿ w latach osiemdziesi¹tych.Nie widzê te¿ powodów, aby ludzie, którzy walczyli o swobodê wypowiedzi, terazmieli z tej racji uzyskaæ wolnoœæ od krytyki.- Kiedy wpad³ pan na pomys³ wydawania takiego pisma jak „NIE“?- Zawsze chcia³em byæ redaktorem pisma satyrycznego.Mia³em w 1989 roku chrapkêna „Szpilki“, ale od chwili nacjonalizacji RSW mog³em wydawaæ tylko pismoprywatne, którego nikt nie móg³by mi zabraæ.Pierwszym krokiem by³a rejestracja tytu³u.Wszyscy znawcy prasy odradzali mitytu³ „NIE“, namawiaj¹c do zmiany.Uwa¿a³em go za dobry, bo krótki, dosadny iinny od istniej¹cych na rynku prasowym.Zarejestrowa³em go, nie mia³em zreszt¹czasu na wymyœlenie innego.Uzyska³em po¿yczkê w postaci papieru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]