[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawdzi jeszcze tylko tê prognozê pogody dla Pary¿a na jutro, wy³¹czy laptopi postara siê zasn¹æ.Otworzy³ oczy.Strona CNN by³a ju¿ w ca³oœci na ekranie monitora.Zaczyna³a siê wiadomoœci¹ z ostatniej chwili, wyœwietlon¹ na ekraniewyt³uszczon¹ czcionk¹.Zacz¹³ czytaæ:On July 17, 1996, at 2031 EDT, a Boeing 747-131, crashed into theAtlantic Ocean, about 8 miles south of East Moriches, New York,after taking offfrom John F.Kennedy International Airport (JFK).Theairplane was being operated on a regularly scheduled flight to CharlesDe Gaulle International Airport (CDG), Paris, France, as Trans World AirlinesFlight TWA800.The airplane was destroyed by explosion, fire, and impactforceswith the ocean.Ali 230people aboard were killed.W miarê jak czyta³, zacz¹³ dr¿eæ na ca³ym ciele.Nie móg³ utrzymaæ w d³onikieliszka i wiedzia³, ¿e jeœli zaraz nie wstanie, dostanie ataku astmy.Zaczyna³ siê dusiæ.Wiedzia³, co bêdzie.Pamiêta³ to od czasów Natalii.Wyrwa³ kabel modemu z telefonu, laptop upad³ mu na pod³ogê, a on przepycha³ siêdo przejœcia miêdzy fotelami.By³o mu zupe³nie obojêtne, ¿e depcze wszystko iwszystkich po drodze.Nagle obok zjawi³a siê stewardesa.Z³apa³ j¹ gwa³townie za rêkê i wyszepta³:- Pani p³aka³a, bo.bo oni wszyscy zginêli, prawda?Z niedowierzaniem i przera¿eniem spojrza³a mu w oczy i zapyta³a:- Sk¹d pan wie?- Z CNN, by³em przed chwil¹ na ich stronie.- Ach tak - powiedzia³a i spojrza³a na jego laptop, le¿¹cy na pod³odze podoknem.- Tak, p³aka³am.bo oni zginêli.Ale proszê, niech pan nie mówi o tymnikomu.Dowiedz¹ siê sami w Pary¿u.Proszê!- Czy pani wie, ¿e ja.ja jestem w tym samolocie tylko przypadkowo? Czy paniwie, ¿e gdyby nie by³o korków w Nowym Jorku, to ja bym razem z nimi.ja bymtam.tam zgin¹³??Patrzy³a mu w oczy, s³ucha³a i nagle objê³a go.Zawstydzi³a siê zaraz potemtej s³aboœci i odesz³a w poœpiechu.A on sta³ i wpatrywa³ siê w oknoniewidz¹cym wzrokiem i zastanawia³ siê, czy ¿yje dlatego, ¿e ma na tym œwieciejeszcze coœ wa¿nego do zrobienia, czy tylko przez swoj¹ nieuwagê iniedok³adnoœæ, czy przez tego hinduskiego lêkliwego kierowcê taksówki w NowymJorku.Œmieræ minê³a go o milimetr, szczerz¹c zêby w rechocie z tego dowcipu, którymu zrobi³a na Manhattanie.Œmieræ.Znowu przypomnia³a mu o sobie.Œmieræ wtedy, gdy umiera³a jego matka.Umiera³a powoli, ale bezustannie.Tak dzieñ po dniu.Przez 18 miesiêcy.Któregoœ dnia powiedzieli, ¿e nie mog¹ jej ju¿ w ¿aden sposób pomóc, i odes³alikaretk¹ do domu.I od tego czasu zaczê³a powoli odchodziæ.Wraca³ z zajêæ na uniwersytecie z tych dwóch fakultetów, z których by³a takadumna, a ona le¿a³a w tym ³Ã³¿ku, czeka³a na niego i musia³ jej opowiadaæ.O wszystkim.O egzaminach, kolokwiach, œmierdz¹cej sto³Ã³wce i studentkach,które mu siê podobaj¹.S³ucha³a go z zapartym tchem, trzymaj¹c go za rêkê.Potym uœcisku wiedzia³, ¿e powoli s³abnie.Ka¿dego dnia przychodzi³ do nich cz³owiek robiæ jej zastrzyki, bez których siêdusi³a.Na pocz¹tku przychodzi³ raz dziennie.Pod sam koniec zdarza³o siê, ¿eby³ u nich w domu piêæ razy w ci¹gu dnia.Jego ojciec, mimo ¿e sam by³ przeszkolonym sanitariuszem i pracowa³ oddwudziestu lat jako kierowca w pogotowiu ratunkowym, nigdy nie móg³ zrobiæ jejzastrzyku.Kiedyœ próbowa³, gdy ona siê dusi³a i nie mogli dodzwoniæ siê dotego cz³owieka.Nawet uda³o mu siê znaleŸæ tê w¹t³¹ ¿y³ê pod siniakami, któreod miesiêcy przesta³y ju¿ znikaæ.Ale gdy ju¿ wbi³ tê ig³ê, to nie móg³wycisn¹æ leku do ¿y³y.On musia³ to zrobiæ.Patrzy³a mu w oczy i œmia³a siê, chocia¿ wiedzia³, jak j¹ to musi boleæ.Któregoœ wieczoru w grudniu, na tydzieñ przed Wigili¹, nie czeka³a ju¿ naniego, gdy wróci³ z zajêæ.Spa³a, oddychaj¹c ciê¿ej ni¿ zwykle.Ale on usiad³przy niej jak zawsze, trzyma³ j¹ za rêkê i opowiada³ o wszystkim, co mu siêzdarzy³o tego dnia.Wierzy³, ¿e go s³yszy.Tej nocy umar³a.Nie p³aka³.Nie móg³.£zy przysz³y dopiero kilka dni póŸniej, po pogrzebie,gdy wróci³ z cmentarza i zobaczy³ jej szlafrok w ³azience, szczoteczkê do zêbówi zak³adkê w niedoczytanej ksi¹¿ce, le¿¹cej na nocnym stoliku przy ³Ã³¿ku.W Wigiliê poszli z ojcem na cmentarz i wkopali choinkê przy grobie.Zapaliliœwiece, powiesili bombki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]