[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.> Uważam, że powinniśmy przeprowadzić wybory tak szybko jak tylko możliwe.Najpóźniej jutro.Nie możemy rządzić sprawiedliwie bez zgody rządzonych.W przeciągu kilku sekund zaczął odbierać odpowiedzi na swoją propozycję.> Nie mówisz chyba poważnie.Zgoda rządzonych? O ile się nie mylę, większość ludzi, którymi zamierzasz rządzić, właśnie wyrzyguje własne wnętrzności, ukrywa się pod biurkami albo włóczy ulicami swych miast w stanie kompletnego szoku.Kiedy to niby oni według ciebie mieliby zagłosować?Musiał przyznać rację tym słowom.Queen Kong była bystra.Nie istniało zbyt wiele kobiet adminów i osobiście uznawał to za autentyczną tragedię.Kobiety takie jak Queen Kong były zbyt cenne i potrzebne, by wykluczyć je z puli.Będzie musiał szybko wymyślić jakieś prowizoryczne rozwiązanie, które zrównoważyłoby liczbę kobiet i mężczyzn w przyszłym rządzie.Być może wymóg narzucający każdemu z regionów wybór po jednym przedstawicielu każdej płci?Z radością zanurzył się z nią w gwar rozważań.Wybory odbędą się następnego dnia.Już on tego dopilnuje.- Premier Cyberprzestrzeni? Dlaczego nie nazwiesz się Wielki Poo-Bah* Globalnej Sieci Danych? Brzmi to bardziej dostojnie, fajniej i zaprowadzi cię pewnie równie daleko - powiedział Will, którego miejsce do spania w bufecie na ostatnim piętrze budynku sąsiadowało z miejscem Feliksa.Van spał z drugiej strony.W pomieszczeniu śmierdziało jak w oborze: dwudziestu pięciu niemytych co najmniej od dwudziestu czterech godzin adminów, upchniętych w jednej sali.W przypadku niektórych z pewnością należało tu mówić o znacznie dłuższym okresie niż ledwie jeden dzień.* [Wielki Poo-Bah - bohater Mikado, jednej z operetek komicznych, stworzonej w 1885 roku przez W.S.Gilberta i sir Arthura Sullivana; bohater stał się wkrótce ironicznym synonimem człowieka dzierżącego w swych dłoniach wielką i nieograniczoną władzę (przyp.red.).]- Zamknij się, Will - odparował Van.- Sam chciałeś zarżnąć całą sieć.- Poprawka: wciąż chcę to zrobić.Używaj czasu teraźniejszego.Felix resztką sił otworzył nieznacznie jedną z powiek.Był tak cholernie zmęczony, że przypominało to podnoszenie ciężarów.- Posłuchaj, Sario jeśli nie podoba ci się moja propozycja i program, wysuń własną.Wokół aż roi się od ludzi uważających, że z takimi pomysłami mam nierówno pod sufitem.Szanuję ich za to, ponieważ wszyscy oni albo stają ze mną do wyborów, albo popierają jakiegoś innego kandydata.Wybór należy do ciebie - zrobisz, jak uważasz.To, do czego nie możemy tu dopuścić, to zrzędliwość i wzajemne wytykanie sobie.Teraz pora na dobranoc, stary, a możesz równie dobrze wstać i zająć się tworzeniem własnej platformy.Sario wstał powoli, rozwijając zrolowaną kurtkę, która służyła mu za poduszkę.Kiedy już włożył ją na siebie, oznajmił:- Mam was w dupie, chłopaki.Spadam stąd.- A już myślałem, że nigdy stąd nie pójdzie i nie da nam spokoju - stwierdził Felix, odwracając się na drugi bok.Później jeszcze tak leżał przez dość długi czas, nie mogąc zasnąć, dręczony myślami o wyborach.Startowali w nich również inni.Niektórzy nie byli nawet sysadminami.Jeden z amerykańskich senatorów znalazł się akurat w ustronnym domku letniskowym w Wyoming, gdzie miał generator i telefon z łączem satelitarnym.Jakoś udało mu się trafić na właściwą grupę dyskusyjną i dołączyć swą kandydaturę do stawki wyborczej.Przez całą noc atakowała ich grupa anarchistycznych włoskich hakerów, którzy umieszczali pisane łamaną angielszczyzną elaboraty o politycznym bankructwie „rządzenia” w tym nowym świecie.Gdy dokładnie przyjrzał się ich adresowi IP, wyszło, że prawdopodobnie zaszyli się w niewielkim instytucie pod Turynem, zajmującym się projektowaniem interakcji.Włochy oberwały wyjątkowo ciężko, ale na takim zadupiu tej komórce anarchistów jakoś udało się okopać i zamieszkać.Zadziwiająco wysoka liczba ludzi przyłączała się do platformy mającej na celu wyłączenie Internetu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]