[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musia�a to przerwa�.Zatem odesz�a.Uciek�a, zanim przygn�bienie ca�kowicie odebra�oby jej ch�� do�ycia.Przeprowadzi�a si� do Los Angeles, gdzie teraz mieszka�a (ca�kiem przyjemnie,dzi�kuj� bardzo) ze swoj� siostr� i jej synem Tommym.Podczasdwudziestosze�cioletniego po�ycia z Harveyem Jennifer rzadko opuszcza�aWschodnie Wybrze�e.Nigdy nie by�a w Kalifornii, a najdalej na zachód dotar�ado Chicago.Ona i Harvey, para snobów z pó�nocno-wschodnich stanów, uwa�ali, �e�ycie kulturalne Ameryki toczy si� wy��cznie w granicach trzynastu pierwszychkolonii.Ale Los Angeles mia�o pewn� przewag� nad Nowym Jorkiem.Po pierwsze, cieplejszyklimat; po drugie, cieplejsi ludzie.Jennifer lubi�a kalifornijsk� swobod� �zw�aszcza po latach pe�nych napi�cia.Mieszkanie pod jednym dachem z Susanokaza�o si� dobrodziejstwem � pod pewnymi wzgl�dami wydawa�o si� odtworzeniemdzieci�stwa.Jennifer i Susan zawsze by�y ze sob� z�yte.Gdy wydoro�la�y,postanowi�y, �e b�d� mieszka� blisko siebie.Jennifer, starsza od Susan od dwalata, pierwsza wysz�a za m�� � za lekarza, Harveya Rikera.Nie chc�c by�gorsza, pó�tora roku pó�niej Susan zosta�a �on� innego lekarza, Bruce'a Greya.Harvey i Bruce wkrótce si� zaprzyja�nili, a potem zacz�li razem pracowa�.Wszystko uk�ada�o si� idealnie.A� do momentu, kiedy pewien drobiazg zburzy�ten sielski obrazek.Bruce i Susan powoli oddalali si� od siebie.Po kilku bezowocnych próbach ratowania ma��e�stwa Susan odesz�a od Bruce'a.Zabra�a ze sob� siedmioletniego wówczas Tommy'ego i przenios�a si� do LosAngeles.Jennifer i Harvey byli wstrz��ni�ci, gdy si� o tym dowiedzieli.Poczuli si� osamotnieni.Po raz pierwszy zacz�li kwestionowa� w�asne szcz�cie,po raz pierwszy przyjrzeli si� swojemu zwi�zkowi.Odt�d rozpad ich ma��e�stwaby� tylko kwesti� czasu.Jennifer zamkn�a oczy i westchn�a.Wyj�a klucz, otworzy�a drzwi i wesz�a domieszkania.Niemal natychmiast zadzwoni� telefon.� S�ucham.� Pani Susan Grey?� Nie ma jej w tej chwili.Kto mówi?� Pani Jennifer Riker?� Tak.� Dzie� dobry, mówi Terence Lebrock.� Ach, jest pan wykonawc� testamentu Bruce'a.� Zgadza si�.Chcia�em poinformowa�, �e wczoraj wys�a�em klucz do skrytkipocztowej.Powinien dzi� nadej��.� Klucz do skrytki pocztowej? Nie bardzo rozumiem.� Doktor Grey mia� skrytk� na poczcie g�ównej w Los Angeles.Chyba lepiejopró�ni� j� jak najszybciej.Mo�e s� tam jakie� wa�ne dokumenty.Jennifer zamy�li�a si� na moment.Dziwne.Bruce mia� skrytk� na poczcie w LosAngeles? Mo�e to pozosta�o�� z czasów jego dwuletniej pracy na UniwersytecieKalifornijskim? Ale po co trzyma�by j� a� do tej pory? Wzruszy�a ramionami.Kolejny przejaw jego powik�anej osobowo�ci.� Prosz� si� nie martwi� � powiedzia�a.� Za�atwimy to jeszcze dzisiaj.* * *Zapad�a grobowa cisza.Narasta�a, wype�niaj�c pokój, a� Sara pomy�la�a, �e�ciany nie wytrzymaj� naporu.Najpierw by�o zaprzeczenie.To niemo�liwe!Michael nigdy nie mia� kontaktów z homoseksualistami.Nie za�ywa� do�ylnienarkotyków.Nie by� chory na hemofili�, wi�c nie przetaczano mu krwi.Odsze�ciu lat wspó��y� tylko z Sar�.Wszystko wskazywa�o na to, �e powinien by�zdrowym trzydziestodwuletnim m�czyzn�.Ale nie by�.Le�a� w szpitalu.Mia� wirusowe zapalenie w�troby typu B, abadanie na obecno�� HIV da�o wynik dodatni.Liczba limfocytów T by�aniebezpiecznie niska.Nasuwa�o si� przypuszczenie, �e po wypadku na Bahamachprzetoczono mu zaka�on� krew.Mia� AIDS.Sara patrzy�a na niego.Jego przystojna twarz nie wyra�a�a �adnych emocji �osobliwe jak na cz�owieka, który by� zawsze pe�en nami�tno�ci, który rzadkoukrywa� swoje my�li i uczucia.Przypomnia�a sobie chwil�, kiedy po raz pierwszyzobaczy�a t� twarz, kiedy po raz pierwszy rozmawiali, patrz�c na siebie.* * *Drzwi otworzy�y si� gwa�townie i ze �rodka pop�yn�a Sonata fortepianowa c-mollBeethovena.� Tak?By� zaskakuj�co przystojny i oczywi�cie wysoki; mia� szerokie ramiona.Na szyj�zarzuci� r�cznik, a w d�oni trzyma� szklank� soku pomara�czowego.W�osy mia�zlepione od potu.Krajem r�cznika otar� mokre czo�o.Sara nerwowo �ciska�a lask�.Chcia�a wyci�gn�� r�k� na powitanie, aleu�wiadomi�a sobie, �e ma wilgotn� d�o�.Jasne w�osy zwi�za�a z ty�u,ods�aniaj�c wydatne ko�ci policzkowe.� Dzie� dobry � powiedzia�a.� Nazywam si� Sara Lowell.Spojrza� zaskoczony.� To pani?� Czemu pan si� dziwi?� Bo inaczej sobie pani� wyobra�a�em.� Inaczej? A jak?Wzruszy� ramionami.� Nie wiem.S�dzi�em, �e wygl�da pani bardziej przebojowo.� Przebojowo?� Tak.Ciemne kr�cone w�osy.Papieros przyklejony do ust.Wypalony do po�owy.Maszyna do pisania.Czarny sweter.Troch� przy ko�ci.� Przepraszam, �e pana rozczarowa�am.� Nie szkodzi.A co pani tu robi?� Prosz� mi mówi� po imieniu.Jestem Sara.� Co tu robisz? Kichn�a.� Na zdrowie.� Dzi�kuj�.� Przezi�biona? Skin�a g�ow�.� W czym mog� pomóc? � spyta�.� Chcia�abym wej�� i zada� panu kilka pyta�.� Co� takiego.Hm, ca�a ta sytuacja wygl�da znajomo.Ty te� masz poczucie dejavu?� To zale�y.� Od czego?� Od tego, czy zatrza�nie mi pan drzwi przed nosem, tak jak pan trzasn�� mis�uchawk� w ucho.� Touche � odpar� z u�miechem.� Czy mog� wej��?� Najpierw zadam ci pytanie � powiedzia�.Z kieszeni wyj�� wyimaginowany o�óweki notatnik, jakby zamierza� zapisywa� odpowiedzi.� Po co laska?� S�ucham?� S�ysza�a� � odpar� powa�nym tonem jak dziennikarz.� U�ywasz laski i maszortez� na nodze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl