[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku minutach był już na ścieżce prowadzącej do donn W kieszeni kurtki pobrzękiwały nowiutkie świece, które wkręcił nie dalej jak dwa dni temu.Rozdział 9Słońce nie zdążyło jeszcze wychylić się zza wzgórz, kiedy Katrin zastukała do drzwi domku Michaela.Długo nie otwierał, mimo to czekała cierpliwie, kołysząc się z palców na pięty.Gdy wreszcie usłyszała przez drzwi odgłos bosych stóp na posadzce, szybko poprawiła włosy i zwilżyła suche wargi.Czuła tremę jak przed egzaminem, więc wzięła głęboki łyk porannego powietrza i przeżegnała się pospiesznie.Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stanął Michael.Spojrzał na nią spod zapuchniętych powiek, które od razu zdradziły, że miał za sobą nie najlepszą noc.Zdaje się, że był zaskoczony, widząc ją na swym progu.- Bojler nie działa, a toaleta jest zapchana - wypaliła bez zbędnych wstępów.- Słucham?- Bojler nie działa - powtórzyła wolniej.- A bez bojlera nie ma ciepłej wody.- Wiem o tym.Nie zaprosił jej do środka.Bez słowa sięgnął po pas z narzędziami, lecz nie włożył go od razu.Sprawiał wrażenie, jakby nagle o czymś sobie przypomniał.Kiedy poszedł w stronę kuchni, miała trochę czasu, żeby przyjrzeć mu się dokładniej.Musiała przyznać, że wyglądał całkiem nieźle jak na swój wiek.Ani śladu brzucha, postawa dumna i prosta, mięśnie wciąż twarde i prężne.Znoszone dżinsy i biały podkoszulek doskonale pasowały do jego wysportowanej sylwetki.No tak, to pewnie efekt pracy fizycznej i zdrowego życia na wyspie, pomyślała.Żadnemu urzędasowi za biurkiem nie udałoby się zachować takiej formy.A jednak nie mogła się powstrzymać, żeby nie wyobrazi sobie, jak też Michael Packard wyglądałby w porządnie skrojonym garniturze.Albo jeszcze lepiej - w smokingu! Miał zdecydowaną słabość do eleganckich mężczyzn.Czasem śmiały się z Myrtle, że nawet Bill Gates miałby u niej pewne szanse, gdyby od czasu do czasu włożył na siebie coś porządnegoPatrząc teraz na Michaela krzątającego się po pokoju, po czuła lekkie ukłucie zazdrości.Po raz nie wiadomo który doszła do wniosku, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie.Bo w końcu jakim prawem czas obchodzi się znacznie łagodniej z mężczyznami niż z kobietami? Michael, podobnie jak wielu innych facetów w jego wieku, na pewno nie musi wcierać sobie w pośladki kilogramów kremu przeciw cellulitisowi ani nie rozważa, czy już pora na zrobienie pierwszego liftingu.A mimo to wygląda doskonale!Stanął obok niej, ale nawet na nią nie spojrzał.Jego uwagę pochłonęła całkowicie prosta czynność zapinania pasa na narzędzia.Kiedy zaś tak stał z pochyloną głową, manipulując przy ciężkiej sprzączce, nie mogła oprzeć się myśli, której dotąd uparcie nie pozwalała się wykrystalizować - Michael był atrakcyjny, seksowny, pociągał ją i ekscytował.Jak bowiem inaczej wytłumaczyć tę nagłą suchość w ustach, ten skurcz serca, miękkość w nogach i żar na policzkach, jaki czuła na jego widok?- Nie czekaj na mnie.Nie mogę znaleźć skrzynki na narzędzia, więc pewnie trochę mi się zejdzie.Za moment do was przyjdę - oznajmił beznamiętnym tonem i minął ją w progu.W pierwszej chwili skinęła głową i zamierzała odejść.Jednak pod wpływem jakiegoś impulsu zamiast w stronę swojego domu poszła za Michaelem do składziku.Stanęła w progu i obserwowała, jak pochylony przekłada jakieś stare szpargały.Wysłużone dżinsy mocno opinały się na jego silnych udach.Patrzyła na grę jego mięśni i przypominały jej się dni, które spędzali razem w ciasnej kabinie małej łódki.Zakręciło jej się w głowie od tych wspomnień.Bezwiednie posunęła się w jego stronę, podczas gdy on klęczał, odwrócony do niej tyłem.A gdyby tak podejść jeszcze bliżej i przesunąć dłonią po jego plecach, ramionach, brzuchu.Boże, jeszcze moment i nie zdoła się opanować! Jeszcze moment i ulegnie tej błogiej słodyczy, która sączy się w jej żyły niczym zwiastun przyszłej rozkoszy.- Mam.Możemy iść.- Michael wstał energicznie i odwrócił się, bynajmniej nie zaskoczony, że Katrin stoi tuż za nim.- Świetnie.- Jak wam się spało? - zapytał, puszczając ją przodem przez drzwi.- Dziwnie.Ta niczym nie zmącona cisza.- Mhm.- Piękna dziś pogoda, robi się gorąco.- Słyszałem w radiu, że po południu będzie burza.Katrin zignorowała tę uwagę, jak również niezbyt szczęśliwą minę Michaela Packarda, i szła obok niego jakiś czas w milczeniu.Kiedyś, przed laty, jej ukochany miewał znacznie lepszy humor o poranku.Teraz najwyraźniej nie w smak była mu poranna wizyta w jej domu.Cóż, widocznie każdy starzeje się inaczej; ona lubiła wstawać rano.Ale przecież nie dlatego milczała.Nie chciała prowadzić neutralnej pogawędki, skoro był temat, który od poprzedniego wieczora nie dawał jej spokoju.- Napisałam do ciebie pięć listów - odezwała się, gdy wyszli na ścieżkę prowadzącą do jej domu.- Mówiłem ci wczoraj, że żadnego nie dostałem.- Zarzucasz mi kłamstwo?- Nie.Mówię tylko, że żadnego z nich nie widziałem na oczy.- Zatrzymał się i twardo spojrzał w jej brązowe źrenice.- Za to dostałem od twojego ojca pewną obietnicę, ustną.Przyrzekł mi, że jeśli będę próbował skontaktować się z tobą po jakikolwiek pozorem, oskarży mnie o gwałt na nieletnia i wsadzi do więzienia.- O, Boże! - Zasłoniła oczy dłonią.Ciężko oparła się o pień sosny i zapytała cicho: - Naprawdę straszył cię więzieniem?- Tak.- To na pewno dlatego, że był wściekły.Jestem pewna że nie zrobiłby tego, gdyby się zastanowił.- Mylisz się, Katrin.Zrobiłby.On nie żartował.- A ty tak po prostu dałeś sobie spokój.- Odsłoniła ócz’ i popatrzyła na niego z wyrzutem.- Myślałeś może, ze po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy, łatwo o tobie zapomnę? Nie przyszło ci do głowy, że będę próbowała się z tobą skontaktować? Przecież znałeś mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć.- Przestań, Katrin - przerwał jej ostro.- Nie czas na wyrzuty.To samo zresztą mógłbym powiedzieć o tobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]