[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spójrz – oto roztaczają się przed tobą widoki na możliwe zakończenia twojej historii, w barwach romansu, heroizmu lub nudnego rozsądku.Wokół ciebie kłębi się ubogi, smutny cień chaosu.Wewnątrz ciebie szaleje sztorm.Kroczysz milionem ścieżek równocześnie i wszystkie są tobą.Splatasz wzory i pozwalasz je rozrywać.Jesteś niczym dziurka od klucza, przez którą zerkasz na wszechświat miliardów innych dziurek od klucza, przez które możesz zerknąć, by ujrzeć przez nie kolejne szczeliny.Które znów prowadzą do kolejnych, skończonych, ale jakże olbrzymich możliwości.A równocześnie zdajesz sobie sprawę ze swoich ograniczeń! Ta świadomość dręczy cię, przejmuje bezlitosnym poczuciem niedostatku i niewystarczalności.Żadne doznanie nie jest dla ciebie pełne, żadna wiedza wystarczająca, żaden krok ostateczny.Czy rozumiesz?”.Odpowiedź przyszła do Toja w języku odczuć i wrażeń, jakby Ciszobłysk nie potrafił porozumiewać się normalnym językiem.Tojo zdawał sobie sprawę, że tak nie jest.Statek, gdyby chciał, mógłby ograniczyć się do kalekiego werbalnego przekazu, zamknąć w więzieniu słownika.Docenił jednak możliwości Toja i mgławica była mu za to wdzięczna.– Jesteś na haju – ocenił Iwan, który odnalazł go przytulonego do ściany statku.– Zaćpałeś się na amen.– Odejdź, zwierzołaku – wymamrotała mgławica.– Idź, baw się w swoje podchody.Poluj na tych nieszczęsnych, nieświadomych naukowych trawożerców.Mnie zostaw!– Byłoby to odważne, gdyby nie wynikało z przećpania – agent uśmiechnął się w odpowiedzi.Dotknął śliskiej organicznej rurki, owijającej się wokół szyi mgławicy.Jej zakończenie, uzbrojone w unerwione haczyki, sięgało pod skórę Toja.– Dałeś się zainfekować? Wstrętne.– Piękne.– w wyszeptanej odpowiedzi Toja pobrzmiewały echa ekstazy.– Zazdrościsz mi, zwierzołaku, bo ty byś tak nie mógł.Nikt z was by nie mógł! Ani oni, ani nawet ty.Tylko ja, ja, ja! Rozmawiam z statkiem, zwierzołaku, prawie tak jak rozmawiają Inni! Widzę, jak skręca cię z zazdrości!– Daruj sobie nazywanie mnie „zwierzołakiem”.Kiedyś może mnie to znudzić.– Daruj sobie straszenie mnie.Oglądam wszystkie związane z tobą możliwości zawsze, gdy na ciebie patrzę.Obliczam prawdopodobieństwa w ułamku sekundy.I wiem, jak bardzo nie opłaca ci się mnie zabijać.– Widzisz wszystkie możliwości – powtórzył Iwan.Poruszył się, pozornie niedbale, jednak jeden gest jego ręki wystarczył, żeby oderwać symbiota od szyi Toja.Mgławica i małe stworzonko komunikacyjne pisnęli z bólu i zaskoczenia.– Wszystkie możliwości, powiadasz.Tę też dostrzegłeś?Tojo nie odpowiedział.Wpatrywał się w twarz Iwana ze strachem.Równocześnie część mgławicy odtwarzała i analizowała ruchy agenta, doszukując się wzoru.Po chwili Tojo schylił się i podniósł wszczembiota z podłogi.Pogłaskał go delikatnie i przyłożył z powrotem do szyi.Wdzięczne stworzonko wpiło się w tkankę i owinęło wokół.– Nie zraniłeś go – Tojo uznał, że może pozwolić sobie na odrobinę odwagi.– Masz szczęście!– Doprawdy, mgławico? A może wiem, jak uderzać, by nie krzywdzić tych istot? Okaż mi wdzięczność i chodź ze mną.Musimy porozmawiać o tym, co dzieje się między Taną a profesorem.Oraz między nią a naszym egzotycznym gospodarzem.– Później.– Później? Ty.– Statek mówi, że za chwilę startujemy.Lepiej schować się w kajutach.Ale z wdzięczności powiem ci, że masz rację.Tak, wiem, o czym myślisz! To może być kłopot, jeśli ona zadurzy się w tym Innym.Dla Hasneka będzie to dość stresujące.Ale potencjalności.– Potencjalności – skinął głową Iwan.– Wystarczy.Uciekaj do kajuty, mgławico.Odprowadził wzrokiem Toja, równocześnie próbującego uciec od niego jak najszybciej, ale i zachować pozory godności.Dotknął dłonią ściany statku i wyczuł jego ciekawość.Przymknął oczy.Nie wyczuł niepokoju ani zdenerwowania.Syntetyczne odpowiedniki komunikacyjnego stworzonka, które miał wszczepione w opuszki palców, nawiązały wątły kontakt ze statkiem.Potrafił porozumiewać się w ten sposób, brakowało mu jednak umiejętności mgławicy, by prawidłowo odczytać wszystkie fale wrażeń przesyłane mu przez statek.„Nie rozumiem cię, Ciszobłysku.Użyj słów.Ale doceń mnie, proszę.Wolałbym, żebyśmy byli przyjaciółmi.W imię sojuszu łączącego was z Okiem”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]