[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z pewnoœci¹ istniej¹tak¿e inne protoœwiaty, mo¿e nawet nieskoñczona liczba.A co ze zmianami naszego Wszechœwiata?Oddzia³ywania j¹drowe s³abn¹.Bardzo powoli nasze S³oñce och³adza siê.Czy mo¿emy u¿ywaæ energii z protoœwiata, aby wyrównaæ te zmiany?To nie bêdzie konieczne, komisarzu - gor¹co zapewni³ go Denison.- Podczas gdyoddzia³ywania j¹drowe bêd¹ s³abn¹æ z powodu pompy ³¹cz¹cej nas z zal¹¿kiem,równoczeœnie bêd¹ rosn¹æ dziêki funkcjonowaniu zwyk³ej Pompy Elektronowej.Jeœli odpowiednio dostosujemy produkcjê energii z obu pomp, to chocia¿ wprotoœwiecie i paraœwiecie prawa natury bêd¹ siê zmieniaæ, nie ulegn¹ zmianie unas.Bêdziemy tylko ogniwem ³¹cz¹cym Wszechœwiaty.Nie musimy siê obawiaæ o losy tych Wszechœwiatów.Paraludzie zdo³aj¹ siêdostosowaæ do utraty aktywnoœci swego s³oñca, które w gruncie rzeczy jest ju¿doœæ zimne.A co do protoœwiata, nie ma ¿adnych powodów, aby s¹dziæ, ¿erozwinê³o siê tam ¿ycie.W³aœciwie przez stworzenie warunków koniecznych dowielkiego wybuchu przyczynimy siê do powstania nowego Wszechœwiata, który mo¿eda pocz¹tek ¿yciu.Przez chwilê Gottstein milcza³.Jego pulchna twarz nie zdradza³a ¿adnychemocji.Kiwa³ g³ow¹, jak gdyby œledzi³ tok w³asnego rozumowania.Wie pan, Denison, myœlê, ¿e to postawi ca³y œwiat na g³owie.Mo¿na teraz bêdziebez ¿adnych przeszkód przekonaæ naukow¹ elitê, ¿e Pompa mog³aby zniszczyæœwiat.Nie istniej¹ ju¿ czynniki natury emocjonalnej przeciwdzia³aj¹ce akceptacji tegofaktu.Przedstawiaj¹c problem, podamy równoczeœnie jego rozwi¹zanie.Czy zechcia³by pan napisaæ pracê na ten temat, jeœli zagwarantujê szybk¹publikacjê?A mo¿e pan to zapewniæ?Jeœli nie bêdzie mo¿na inaczej, wydamy j¹ jako dokument rz¹dowy.Chcia³bym zneutralizowaæ niestabilnoœæ przecieku, zanim napiszê tê pracê.Oczywiœcie.I s¹dzê, ¿e roztropnie by³oby zaaran¿owaæ, aby doktor Peter Lamont figurowa³ wniej jako wspó³autor.To on matematycznie uœciœli³ tê teoriê - czego ja bym niepotrafi³.Poza tym, dziêki jego pracy wybra³em w³aœnie taki kierunek badañ.Aha, ijeszcze jedno, panie komisarzu.Tak.Sugerowa³bym, ¿eby uwzglêdniono tak¿e naukowców lunarnych.Jeden z nich, BarronNeville, móg³by wyst¹piæ jako trzeci autor.Ale dlaczego? Czy nie wprowadza pan niepotrzebnych komplikacji?Dziêki ich pionizerowi to wszystko sta³o siê mo¿liwe.Mo¿na o tym nadmieniæ w odpowiednim miejscu.Czy doktor Neville rzeczywiœciez panem wspó³pracowa³ przy tym eksperymencie?Poœrednio.- Denison spuœci³ wzrok i strzepn¹³ jakiœ niewidoczny py³ek znogawki swoich spodni.- To by³oby dyplomatyczne posuniêcie.Musimy umiejscowiæprotopompê na Ksiê¿ycu.Dlaczego nie na Ziemi?Po pierwsze, konieczna jest pró¿nia.W protopompie zachodzi jednostronnytransfer, a nie dwustronny jak w Pompie Elektronowej, i warunki odpowiednie dozainicjowania ka¿dego z tych procesów s¹ w obu przypadkach inne.PowierzchniaKsiê¿yca zapewnia dostêp do naturalnej wielkiej pró¿ni, której wygenerowanie naZiemi stwarza³oby ogromne problemy.Jednak to jest mo¿liwe?Po drugie - nie przerywa³ Denison - Ziemia znalaz³aby siê pomiêdzy dwomaŸród³ami kolosalnej energii z ró¿nych Wszechœwiatów, st¹d moglibyœmy siêobawiaæ spiêcia, tak jak siê zdarza, gdy dwa przewody pod pr¹dem s¹ zbyt bliskosiebie.Oddzielenie ich oponad trzysta tysiêcy kilometrów pró¿ni - Pompa Elektronowa dzia³a³aby tylko naZiemi, a protopompa na Ksiê¿ycu - by³oby idealnym, a w³aœciwie niezbêdnymrozwi¹zaniem.A jeœli mamy dzia³aæ na Ksiê¿ycu, m¹drze by³oby uwzglêdniæuczucia fizyków lunarnych.Powinniœmy uznaæ ich wk³ad.Gottstein uœmiechn¹³ siê.Czy to rada pani Lindstrom?Jestem pewien, ¿e poradzi³aby w³aœnie tak, ale jest to na tyle rozs¹dna myœl,¿e wpad³em na ni¹ zupe³nie niezale¿nie.Gottstein wsta³, przeci¹gn¹³ siê, podskoczy³ w miejscu ze dwa albo trzy razy wzwolnionym tempie, jakie narzuca³a ksiê¿ycowa grawitacja.Zgi¹³ kilka razy nogiw kolanach i zapyta³: - Czy kiedykolwiek pan tego próbowa³, doktorze?Denison zaprzeczy³ potrz¹œniêciem g³owy.Ma to jakoby polepszaæ kr¹¿enie w koñczynach dolnych.Robiê to zawsze, gdyczujê, ¿e zdrêtwia³y mi nogi.Nied³ugo sk³adam wizytê na Ziemi i staram siê nieprzywykaæ za bardzo do tutejszej grawitacji.Czy mo¿emy porozmawiaæ o paniLindstrom?O co chodzi? - Denison odpowiedzia³ zmienionym g³osem.Jest przewodnikiem turystycznym?Tak.Zdajê siê, ¿e ju¿ pan o tym wspomina³.I jak mówi³em, dziwne wydaje siê, ¿e fizyk wybra³ j¹ na pomocnika.W rzeczywistoœci jestem tylko amatorem, st¹d nic dziwnego, ¿e mam pomocnika-amatora.Gottstein przesta³ siê uœmiechaæ.Darujmy sobie s³owne gierki, doktorze.Zada³em sobie trochê trudu, ¿eby jaknajwiêcej siê o niej dowiedzieæ.Jej dokonania s¹ naprawdê godne podziwu, alboraczej by³yby, gdyby ktokolwiek siê w nich zechcia³ zorientowaæ.Podejrzewam,¿e jest intuicjonistk¹.Wielu z nas jest intuicjonistami - odparowa³ Denison.- Jak s¹dzê, w pewnymsensie pan tak¿e jest intuicjonist¹.Jest jednak ró¿nica.Pan jest doœwiadczonym naukowcem i ja, mam nadziejê,jestem doœwiadczonym administratorem.Jednak pani Lindstrom, mimo ¿e jestwystarczaj¹co dobrym intuicjonist¹, aby s³u¿yæ panu pomoc¹ w rozwi¹zywaniuproblemów fizyki wy¿szego rzêdu, nadal jest wodnikiem turystycznym.Denison zawaha³ siê.Brakuje jej formalnego wykszta³cenia, komisarzu.Posiada intuicjê wysokiejpróby, ale nie potrafi jeszcze œwiadomie jej kontrolowaæ.Czy przypadkiem nie jest produktem niegdysiejszego programu badañ genetycznych?Nie wiem.Jednak nie zdziwi³oby mnie to.Czy ufa pan jej?Dlaczegó¿ by nie? Pomog³a mi.Wie pan, ¿e jest ¿on¹ Barrona Neville?S¹ zwi¹zani emocjonalnie, jak s¹dzê, nie prawnie.Tu na Ksiê¿ycu nie ma zwi¹zków, które my moglibyœmy nazwaæ prawnymi.Czy to tenNeville, którego chcia³ pan na trzeciego autora pañskiej pracy?Tak.Czy to tylko zbieg okolicznoœci?Nie.Neville zainteresowa³ siê moim przyjazdem i wydaje mi siê, ¿e poprosi³Selene, aby mi pomaga³a.Powiedzia³a to panu?Powiedzia³a, ¿e wzbudzi³em jej zainteresowanie.Myœlê, ¿e to chyba naturalne.Czy nie wydawa³o siê panu, ¿e ona i Neville mog¹ w tym mieæ jakiœ ukryty cel?Czym móg³by siê on ró¿niæ od naszych? Selene pomaga³a mi bez ¿adnychzastrze¿eñ.Gottstein zmieni³ pozycjê, powzrusza³ ramionami, jakby wykonywa³ jakieœæwiczenie gimnastyczne.Neville z pewnoœci¹ wie, ¿e kobieta, z któr¹ ³¹czy go silna wiêŸ emocjonalna,jest intuicjonistk¹.Czy nie móg³by jej wykorzystaæ? Z jakiego powodu mia³abypozostawaæ przewodniczk¹, jeœli nie dlatego, ¿eby maskowaæ swoje mo¿liwoœci - wjakimœ celu.Wydaje mi siê, ¿e Neville czêsto rozumuje w podobny sposób.Jakoœ jednak trudnomi uwierzyæ w tê zbyteczn¹ konspiracjê.Sk¹d pan mo¿e wiedzieæ czy zbyteczn¹.Kiedy mój statek patrolowy unosi³ siênad powierzchni¹ Ksiê¿yca tu¿ przed l¹dowaniem, obserwowa³em pana z góry.Niesta³ pan przy pionizerze.Denison zastanowi³ siê.Nie, nie sta³em.Patrzy³em na gwiazdy, zdarza mi siê to doœæ czêsto, kiedyjestem na powierzchni.A co robi³a pani Lindstrom?Nie widzia³em.Powiedzia³a, ¿e wzmocni³a pole magnetyczne i w koñcu dosz³o doprzecieku.Czy czêsto sama manipulowa³a przy sprzêcie?Nie.Ale rozumiem jej impuls.I czy podczas tego powinna wyst¹piæ gwa³towna emisja materii?Nie rozumiem.Sam za bardzo nie wiem, o co chodzi.Widzia³em malutki cieñ wzbijaj¹cy siê nadpowierzchniê.Nie mam pojêcia, co to by³o.Ja te¿.Czy nie przychodzi panu na myœl nic, co mog³oby mieæ zwi¹zek z eksperymentem ipowodowa³oby.Nie.Wobec tego, co robi³a pani Lindstrom?Nie wiem.Na chwilê zaleg³a k³opotliwa cisza.Na koniec komisarz odezwa³ siê: - Dobrze,pan siê bêdzie stara³ skorygowaæ niestabilnoœæ przecieku i myœla³ o napisaniupracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]