[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była Kobietą Bogini i już.Czasami, nie mogąc zasnąć, łapała się na tym, że zastanawia się, jakie mogło być jej dawne imię.Czy miało coś wspólnego ze światłem słonecznym? Albo ze złotymi skrzydłami? Albo z lśniącą wodą? Była w nim jasność, tak, Kobieta Bogini miała co do tego pewność.Ale samo imię wyleciało jej z pamięci na zawsze.Czuła się winna, nawet gdy usiłowała je sobie przypomnieć.Oczywiście nie było nikogo, kogo mogłaby o nie zapytać.Kobiecie Bogini nie wolno wypowiadać własnego imienia, to grzech.Kiedy zaczynała je sobie przypominać, zaraz robiła znak oczyszczenia i prosiła Boginię o przebaczenie.Była najstarszą kobietą w plemieniu po Tej Co Przechowuje Przeszłość.Miała czterdzieści lat, a Ta Co Przechowuje Przeszłość liczyła sobie zaledwie o jedną porę roku albo dwie więcej.Jednak mimo to Kobieta Bogini była silna i zdrowa.Spodziewała się, że przeżyje jeszcze z dziesięć lat, może piętnaście, a może nawet i dwadzieścia — jeżeli dopisze jej szczęście.Jej matka dożyła bardzo sędziwego wieku, przekroczyła sześćdziesiąt wiosen.Podobnie jak jej babka.Długowieczność była cechą jej rodziny.— Odprawimy dziś pełny obrzęd? — spytała ją najmłodsza Kobieta Bogini, kiedy układały kamienie, budując sanktuarium.Najstarsza spojrzała na nią gniewnie.— Oczywiście.Dlaczego miałybyśmy tego nie robić?— Dlatego że Srebrny Obłok chce, żebyśmy ruszyli w drogę zaraz po porannym posiłku.Mówi, że dzisiaj musimy pokonać większą odległość, niż pokonywaliśmy podczas każdego z trzech ostatnich dni.— Srebrny Obłok! Srebrny Obłok! Srebrny Obłok to, Srebrny Obłok tamto, a my skaczemy jak żaby na jego rozkaz.Może jemu się spieszy, ale Bogini nie.Odprawimy pełny obrzęd.Rozpaliła boski ogień.Druga Kobieta Bogini wyciągnęła woreczek z wilczej skóry zawierający wonne zioła i wysypała trochę tych ziół w ognisko.Kolorowe płomienie buchnęły wysoko.Najmłodsza Kobieta Bogini przyniosła kamienną misę pełną krwi z wczoraj zabitych zwierząt i ulała trochę tej krwi na ołtarz ofiarny.Najstarsza wyjęła z włochatej skóry niedźwiedzia trzy niedźwiedzie czaszki, które były największą świętością plemienia, i położyła je na trzech płaskich kamieniach, by chroniły je przed zetknięciem z ziemią.Czaszki były w posiadaniu plemienia bardzo długo.Nawet Ta Co Przechowuje Przeszłość nie potrafiła powiedzieć przez ile pokoleń.Niedźwiedzie zostały zabite w walce w pojedynkę przez wielkich dawnych bohaterów, a czaszki przekazywały sobie kolejne Kobiety Bogini.Niedźwiedź był zwierzęciem — Ojcem, był wielką rozpalającą siłą, która wydobywała życie z Wielkiej Matki.Dlatego właśnie Kobieta Bogini musiała uważać, żeby czaszki nie dotknęły nagiej ziemi, gdyż dotknąwszy jej, mogłyby zapłodnić Matkę, a nie była na to pora.Dzieci spłodzone teraz, w środku lata, przyszłyby na świat późną zimą, kiedy dni są ciemne i kiedy jest najmniej jedzenia.Młode należało płodzić jesienią, tak żeby rodziły się na wiosnę.Kobieta Bogini kładła ręce na każdej czaszce po kolei, z miłością gładząc ich sklepienia, jasne jak lód, bo wypolerowane w ciągu długich lat przez ręce wielu Kobiet Bogini.Kobieta Bogini poczuła, że jej ręce i ramiona przenika dreszcz — to żywiołowa siła Ojca przeniknęła z czaszek do jej ciała.Kobieta Bogini pieściła błyszczące kły.Dotykała palcami ciemnych oczodołów.Siła Ojca otworzyła drogę, wprowadzając siłę Matki do jej duszy.Jedna z tych sił prowadziła w sposób nieunikniony do drugiej.Nie można było odwołać się do jednej, nie czując obecności drugiej.— Dziękujemy Ci, o Bogini — wymamrotała Kobieta Bogini.— Dziękujemy Ci za owoce ziemi i za mięso zwierząt, a największe dzięki składamy Ci za owoce naszych łon.Szybkimi ruchami dotknęła swoich piersi, brzucha i bioder.Przysiadła i wbiła palce w twardą, zmarzniętą ziemię.Ziemia była dzisiaj zimna, ale mimo to była piersią Matki, więc kobieta Bogini pieściła ją z miłością.Obok niej pozostałe dwie Kobiety Bogini robiły to samo.Najstarsza Kobieta Bogini zamknęła oczy.Zobaczyła wielką łukowatą krzywiznę piersi Matki ciągnącą się przed nią aż po horyzont.Napełniła duszę świadomością obecności Bogini, świadomością siły Matki.— Błogosław nam — modliła się.— Zachowaj nas.Daj nam łaskę Twojej miłości.Z medytacji wyrwał ją gwałtownie ochrypły, przeraźliwy śmiech dobiegający gdzieś z tyłu.To chłopcy, oddający się swoim brutalnym zabawom.Zmusiła się do tego, żeby nie zwracać na nich uwagi.Oni także pochodzili od Bogini, bez względu na to, jak byli nieokrzesani, okrutni i głupi.Bogini stworzyła kobiety, aby rodziły dzieci, karmiły i kochały, a mężczyzn, żeby polowali, dostarczali pożywienia i walczyli.Kobiety i mężczyźni mieli własne role do odegrania i ani jednym ani drugim nie wolno było się ważyć odgrywać roli drugiej płci.Taki był sens Letniego Święta.Oznaczało ono zejście się kobiety i mężczyzny w służbie Bogini.A skoro chłopcy byli szorstcy i nie okazywali szacunku, to cóż, widocznie Bogini uczyniła ich takimi.Niech się śmieją.Niech biegają w koło i walczą ze sobą na kije.Tak ma być.Kiedy przydługi obrzęd był już zakończony, Kobieta Bogini wstała i posługując się patykiem, zasypała ogień, a potem zebrała święte kamienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl