[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Anna — wysyczał dym.Usłyszałam, jak harfiarz szarpie się na swoim łańcuchu.Pazur cofnął się odrobinę; potężny, jaszczurzy łeb zniżył się, aż mogłam zobaczyć łuski koloru ognia okopcone sadzą i jarzące się między zębiskami iskry.— Jak on się nazywa?— Kestral — powiedział pospiesznie harfiarz.— Kestral Myśliwy.— Masz rację — wydyszał piekielny oddech.— To tylko utrapienie.Czy jesteś pewna, że chcesz go zabrać z powrotem?— Nie — odparłam i moje oczy wypełniły się łzami zdumienia i ulgi zarazem, że nareszcie znalazłam w tej niebezpiecznej krainie coś, czego nie muszę się obawiać.— Jest nad wyraz opryskliwy, niewdzięczny i gruboskórny.Mogę sobie wyobrazić, że królowa kocha go za jego włosy czy wprawne dłonie; nie musi słuchać tego, co mówi.Tak więc lepiej go zabiorę.Bardzo mi przykro z tego powodu, że zakradł się do twojego domu i próbował cię okraść.— To z powodu harfy wykonanej ze smoczych kości i ścięgien — odparł smok.— Dlatego tak nie cierpię harfiarzy, że robią takie rzeczy, a następnie śpiewają pieśni o swojej wielkiej przebiegłości.Takich jak ten.— Jego szczęki rozwarły się i zaczął ziewać; ognisty język wystrzelił z paszczy, topiąc złoto obok ręki harfiarza.Ten uciekł, aby skulić się pod ścianą.— Błagam o wybaczenie — rzekł pospiesznie.Ciemny, wykrzywiony uśmiech smoka zawisnął w rozrzedzającym się dymie; buchało z niego gorące powietrze.— Może cię zatrzymam i zrobię harfę z twoich kości.— Byłaby zawsze żałośnie rozstrojona — wyraziłam swoje zdanie.— Czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić w zamian za wolność harfiarza?Oko zbliżyło się do mnie jeszcze bardziej, okrągłe jak księżyc, a w nim zmieniające się nieustannie odcienie barw.— Powiedz mi, jak się nazywam — wyszeptał smok.Powoli zdałam sobie sprawę, że to nie podstęp, lecz błaganie.— Dawno temu, pewna kobieta odebrała mi moje imię w grze z zagadkami.Całymi latami próbowałem je sobie przypomnieć.— Jemioła? — westchnęłam.To samo wysyczał smok, przypalając prawie moje włosy.— Znasz ją.— Mnie również coś zabrała: najukochańszą przyjaciółkę.O tobie powiedziała: imię smoka ukryte jest w zagadce.— Gdzie ona jest?— Chodzi po zaczarowanych ścieżkach tej krainy.Pazury rozluźniły się na kamieniach, gładkie i czarne jak sadza.— Znałem się kiedyś trochę na czarach.Wystarczająco dużo, żeby przybierać ludzką postać.Czy pomożesz mi odzyskać imię?— Czy pomożesz mi odnaleźć przyjaciółki? — poprosiłam w zamian.— Straciłam wszystkie cztery, kiedy szukałyśmy tego wstrętnego harfiarza.Być może jedna lub dwie nie potrzebują mojej pomocy, ale nie dowiem się tego, jeżeli ich nie odnajdę.— Niech pomyślę… — odparł smok.Otoczyły mnie niespodziewanie kłęby białego jak popiół, gryzącego dymu.Zakrztusiłam się i zaczęłam kaszleć.Kiedy moje piekące oczy mogły już cokolwiek dostrzec, zobaczyłam stojącego przede mną, złotowłosego harfiarza.Miał oczy smoka.Ze zdziwienia ponownie zakrztusiłam się dymem.Kaszląc, usłyszałam, jak za mną Kestral szarpie swój łańcuch i krzyczy.— A co ze mną? — wrzasnął w furii.— Wysłano was, żeby mnie uratować! Co powiecie Chelidonii? To, że znalazłyście harfiarza i zostawiłyście go tutaj, żeby zgnił pośród tego złota? — Jego własna twarz spojrzała na niego, odbierając mu na chwilę mowę.Desperacko szarpał łańcuch.— Ty nie potrafisz grać! Po tym pozna, że nie jesteś prawdziwy, nie mówiąc już o twoich starych oczach.— Być może — odparłam, zauroczona jego sugestią.— Zupełnie nie zwróci na to uwagi.— Jej rycerze mnie znajdą.Powiedziałaś, że szukają mnie i chcą zabić! To ty mnie zamordujesz.— Ci, którzy chcą, żebyś zginął, na pewno podążą moim śladem — odrzekłam znużona.— I będą szukać złotowłosego harfiarza, ale on pojedzie ze mną.Od smoka zależy, czy odzyskasz wolność, a nie ode mnie.Jeżeli tak zdecyduje, wrócisz sam do Chelidonii, ale wcześniej obiecasz, że nie będziesz więcej mówić, tylko śpiewać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]