[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bliskosc pieknej kobiety zlagodzi szok – kontynuowala bez zenady, jakby nie o sobie mowila.– Tak wychodzi z panskiego portretu psychologicznego: panska proznosc, instynktowna chec zaimponowania partnerce, nie dopusci do panicznych reakcji.Fiszer usmiechnal sie.Nie przypuszczal, zeby mowila prawde, ale byla mila.No i chyba osiagnela swoj cel, rzeczywiscie poczul sie lepiej.Swobodniej.Odwrocila lustro.W pierwszej chwili zobaczyl niewiele, jakby spogladal przez rozregulowana lornetke.Z oddali dobiegaly wolania zolnierzy.To na niego wolali, przyzywali do siebie, i te krzyki – z braku ostrosci widzenia – staly sie jego drogowskazem.Wlokl sie w ich strone, zataczal, a kiedy upadl, pelzl, wsciekly nagle, ze nikt nie ma odwagi mu pomoc, poswiecic ulamka zycia (ile raptem, dzien, dwa?) i po prostu go stad wyciagnac.A przeciez on dla nich chcial zrobic tak wiele, nie pamietal juz co, plataly mu sie mysli, ale chyba zaslugiwal na to, zeby…–Nic pan nie mowi? – zaciekawila sie pielegniarka.Wciaz sciskala jego reke.–Dlaczego mnie ogoliliscie? – spytal.–Nie ogolilismy.Wlosy same wypadly.–Tak wszystkie?–No wlasnie.– Chyba nie za bardzo wiedziala, co mowic; moze wciaz czekala na bardziej zdecydowana reakcje pacjenta.– Na pocieche dodam, ze panskie EEG jest bez zarzutu.Mamy juz kilku takich, ktorym udalo sie przezyc, z krawedzi eksplozji, ale pan jest pierwszym, ktory ma poprawne EEG.Wzruszyl ramionami.–Pana biologiczny wiek wynosi teraz czterdziesci osiem lat – sprecyzowala, patrzac na Fiszera jakos dziwnie, badawczo, az zorientowal sie, ze jego spokoj brany jest za jakas autystyczna rezygnacje, apatie, moze nawet psychiczna zapasc.Wyciagnal dlon spod jej dloni.–Prosze pani – rzekl z wyrzutem – widzialem ludzi, ktorzy umarli ze starosci, nim zdazylem mrugnac powieka.Widzialem nastolatka, ktory w niewiele ponad kwadrans stal sie starcem.Coz moge powiedziec…?Zerknal w lustro.–Czternascie lat – mruknal.– Moglo byc gorzej, nie?–Moglo byc gorzej – powiedzial mlodziutki zolnierz, ktorego twarzy Fiszer nie mogl zobaczyc, gdyz oczy lzawily mu jak po jakims gazie.– Halo! Slyszy mnie pan? Niech pan sie trzyma! Karetka juz podjezdza!–Jak udalo mu sie przezyc? – pytal ktos inny.–Cud jakis.–Nie strasz, cholera.Nie wiesz, ze cudow nie da sie wyjasnic?–Panowie, co on trzyma w reku?***–Jest dziennikarka – powiedziala pielegniarka.– Ale, jak wspomnialam, nie sadze, zeby sprowadzaly ja wylacznie wzgledy zawodowe.Nie przyszla sama.Fiszer skinal glowa.–Wolalbym jednak, zeby rozmowa miala charakter osobisty.– Wymownie zerknal na drzwi.–Oczywiscie.Dlaczego zgodzil sie na to spotkanie? Wyrzuty sumienia? Tylko je rozjatrzyl…–Bardzo przepraszam – zaczela kobieta.– Moze nie powinnismy pana niepokoic, tyle pan przeszedl.Ale ten reportaz o panskim cudownym ocaleniu… Widzialam go w telewizji i…Jak na dziennikarke byla zdumiewajaco zazenowana.–To juz sie wyjasnilo – rzekl Fiszer, z checia podejmujac temat oddalajacy od przykrego meritum.– Zaden cud.Sadzilem, ze znalazlem sie w centrum eksplozji, a tymczasem bylo wrecz przeciwnie.Stalem na skraju.Wybuchly trzy bomby, ich kolowe pola razenia czesciowo nalozyly sie na siebie, ale w geometrycznym srodku pozostala niewielka przestrzen poza zasiegiem kazdej z nich.Rozumie pani, jesli w kazdym z wierzcholkow trojkata rownobocznego narysujemy okregi o odpowiednim promieniu…–Tak, wiem – przerwala mu niesmialo.– To wszystko tlumaczyli w telewizji, ale sam fakt, ze znalazl sie pan akurat…–Przypadek.Mialem szczescie… – zajaknal sie.Za duzo gadal.–O co konkretnie chodzi? – zapytal.Klamal.Dobrze wiedzial, o co im chodzi.Jej i chlopcu imieniem Robert, ktory stal w milczeniu, przestepujac z nogi na noge, podczas gdy matka wyluszczyla problem.Chlopiec mial szesc, najwyzej siedem lat.Skads dowiedzieli sie, ze cudownie ocalaly facet wyniosl ze strefy obroze.Kobieta pewnie zrozumie, ale jak to wszystko wyjasnic dzieciakowi?Parszywa sytuacja."Nie wiem, o czym pan mowi", zdziwil sie przesluchujacy Fiszera zolnierz w stopniu majora."Przechwycilismy wszystkie trzy Matrioszki.To nadal sa myszy".Naprawde parszywa.Joanna Kulakowska [1975]Debiutowala w 1996 roku opowiadaniem Gdy przyjdzie Zlotooki ("Fenix").Autorka opowiadan, recenzji, artykulow fantastycznych i popularnonaukowych w roznych czasopismach.Wspolorganizatorka kilku warszawskich konwentow, stala wspolpracowniczka "Nowej Fantastyki".Obecnie zajmuje sie korekta ksiazek o tematyce SF i fantasy.Poza branza fantastyczna pisuje przede wszystkim artykuly z zakresu psychologii.Joanna Kulakowska Goscie z pokoju obokWszedlem do salonu dokladnie w chwili, gdy dziecko przybieglo w podskokach z kuchni, nucac piosenke do wtoru telewizorowi.Mialo ciemne wlosy tak krotko ostrzyzone, iz najpierw pomyslalem, ze to chlopiec, mniej wiecej siedmioletni, ale spiewajacy glos byl wysokim i delikatnym dzwoneczkiem malej dziewczynki.[…]Wrazenie minelo, gdy zobaczylem, jak zdeformowany jest jej brzuch.Wygladal tak, jakby schowala w ogrodniczkach pilke do koszykowki.Spogladala na mnie, poki nie zauwazyla, na co sie gapie.Wowczas przystanela na srodku pokoju i zdjela dzinsy i koszulke.Byla w ciazy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl