[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Zerka na Pollacka.— Czy są jakieś pytania?Gabe spogląda na sędziego z zadowoleniem, ale i z niedowierzaniem.— Nie, Wysoki Sądzie.Sędzia zwraca się w stronę obrońcy.— Panie Budgah?Budgah wbija wzrok w klienta, który uparcie studiuje dwa ostatnie akapityorzeczenia.— Panie Budgah?Budgah zerka na sędziego, potem znów na swojego klienta.— Nie, chyba nie mamy pytań.— Świetnie.— Sędzia zamyka notes i wstaje.— Ogłaszam przerwę.Rahsan uderza młotkiem.— Proszę wstać!Sędzia Stubbs zatrzymuje się z ręką na klamce i odwraca.Fleming nadal siedzi,wpatrując się w orzeczenie.Nawet z tej odległości sędzia widzi żyłę pulsującą najego skroni.Fleming unosi wzrok.Ich oczy spotykają się i w tej chwili są ze sobąsam na sam.Jakby nie było wszystkich tych lat, tylko że tym razem to Flemingsiedzi przy stoliku obrony.Sędzia patrzy z błogim wyrazem twarzy na Fleminga,który spuszcza wzrok i jeszcze raz spogląda na orzeczenie.Stubbs odczekujechwilę, żałując, że nie ma cygara, a potem znika za drzwiami.Wszystko to, rzecz jasna, umyka uwagi reporterów telewizyjnych i „Sun–Timesa”.Jednak w „Tribune” ukazuje się artykuł pod tytułem CHICAGOWSKIADWOKAT OSKARŻONY O OSZUSTWO; SĘDZIA FEDERALNY WYDAJENAKAZ ZABLOKOWANIA KONT, który kończy się w ten oto sposób:Niecodzienne orzeczenie sądu pozwala wyegzekwować wszelkie roszczeniafinansowe względem Fleminga.Dzięki temu jego była żona, Evelyn, może odebraćod niego pieniądze potrzebne do wykupienia wystawionego przez bank na licytacjędomu w Wilmette.Jednocześnie wszelkie aktywa pozostają poza kontroląFleminga.Profesor prawa z Nortwestern Law School Harold Kussell określił werdykt sądumianem „wyjątkowego”, ale zauważył, że w sentencji wyroku sędzia powołuje sięna precedensowe orzeczenia Sądu Najwyższego.Sędzia Stubbs umotywował swojeorzeczenie „względami poszanowania jurysdykcji”, wyjaśnia profesor Kussell.Prawdę mówiąc, taka interpretacja prawa raczej wyklucza obalenie werdyktu nadrodze apelacji.O–yeah, O–yeah, O–yeah.POSŁOWIEKiedy byłem młodym prawnikiem, każde wystąpienie przed sędzią — azwłaszcza sędzią federalnym — było równie przerażające jak audiencja uCzarnoksiężnika z Oz.Doprawdy, czułem się wówczas jak Blaszany Człowiekdrżący przed majestatem wielkiej, unoszącej się w powietrzu głowy.Powoliuświadamiałem sobie jednak, że za tą maską kryje się zwykły człowiek.Spędzałemw różnych sądach coraz więcej czasu i wreszcie dotarło do mnie, że groźna postaćw czarnej todze niekoniecznie musi być źródłem prawa w sali rozpraw.Wokółkażdego sędziego uwijają się różni urzędnicy — doradcy prawni, woźni, sekretarze— których adwokaci nie zauważają w obliczu niebezpieczeństwa zagrażającego imi ich klientom.Pewnego razu ze stoickim spokojem przez całe popołudnieprzedstawiałem dowody przed sędzią federalnym, który nie dość, że spał, tojeszcze chrapał cicho przez cały czas trwania mojego brawurowego wystąpienia.Jazaś znajdowałem pocieszenie w świadomości, że decyzję wyda młody doradcaprawny pana sędziego, który cały czas notował wszystko skrzętnie i napisał potemznakomite orzeczenie (to znaczy na korzyść mojego klienta).Dlatego, mimo żenigdy nie spotkałem sędziego Harry’ego Stubbsa, zdarzyło mi się spędzić całe dniew sądach, gdzie prawdziwym sędzią był ktoś inny niż postać w czarnej todzesiedząca za stołem sędziowskim.Na koniec słów kilka o problemach gastrycznych sędziego Stubbsa.Większośćbyłych studentów prawa zna profesorów uczących doktryny sądowego realizmutakim mniej więcej zdaniem: „Precedensy prawne mają mniejszy wpływ nawerdykt sądu niż to, co sędzia zjadł na śniadanie”.Zawsze się zastanawiałem, czysentencję tę można rozumieć dosłownie.W przypadku biednego Harry’ego Stubbsaów sądowy realizm znajduje swój wyraz dzięki bułeczkom jego żony Bernice.Michael A.KahnPhillip M
[ Pobierz całość w formacie PDF ]