[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem dok³adnie, co to by³o.Ale zosta³oca³kowicie zniszczone przez od³amek guan-stali, który przy sobie nosi³em -pamiêtasz?- Tak, ale sk¹d wiedzia³eœ, jak to zniszczyæ?Zawaha³em siê.- Poprosi³em o pomoc Moce Œwiat³oœci, a s³owa i gesty same siênasunê³y.Mo¿e to podpowiedzieli ludzie Starej Rasy.mo¿e by³o to coœ, cozapamiêta³em.z innych czasów.Myœla³em o tym drugim moim dziedzictwie, dziêki któremu parokrotniezjednoczy³em siê z duchem samego Landisla.Zobaczy³em, ¿e skinê³a g³ow¹.Wiedzia³em, ¿e odczyta³a moj¹ myœl i zgadza³a siê z ni¹.- Teraz moje pytanie.- Wskaza³em na las, a potem obj¹³em Joisan za ramiona izaczêliœmy iœæ w kierunku obozowiska.Za nami sz³a ma³a Valona.- Dlaczegoby³aœ tutaj.w lesie? Jonka powiedzia³a, ¿e musia³a wyœ³aæ córkê, ¿eby ciêodszuka³a.Spojrza³a na mnie, a potem spuœci³a oczy i zaczê³a siê wpatrywaæ w zaroœniêt¹œcie¿kê.- Szuka³am.czarnego bzu.- Czy znalaz³aœ? - Zobaczy³em wisz¹cy u jej pasa woreczek na zio³a i doszed³emdo wniosku, ¿e czarny bez musia³ byæ jednym z lekarstw, jakie Joisan stosowa³ado swoich leczniczych naparów.- Tak.Nic wiêcej nie powiedzia³a, uœmiechnê³a siê tylko.Odebra³em ciep³o jejdotkniêcia swoim umys³em, co by³o równoznaczne z poca³unkiem.Gdy ponowniedoszliœmy do namiotów, Valonapobieg³a do swoich zajêæ i pozostawi³a nas patrz¹cych na zapracowanych ludzi.Kobiety i mê¿czyŸni szykowali najlepsze stroje, rozwieszali je w³aœnie, abywysch³y w popo³udniowym wietrze.Zapach pieczonego miêsa i chleba spowodowa³,¿e po dwóch miesi¹cach sk¹pych racji wci¹gn¹³em g³êboko powietrze i poczu³em,jak mi œlina cieknie.- Co siê dzieje, Joisan?- Nie.Och! - Przy³o¿y³a d³oñ do zaró¿owionego policzka.- To FestiwalPrzemiany! By³am tak bardzo zajêta.czym innym.¿e ca³kiem o tymzapomnia³am! Muszê pomóc Terlys przy pieczeniu - obieca³am, Kerovanie.-Spojrza³a na mnie prosz¹co.- To nie potrwa d³ugo, a potem bêdziemy znowurazem.Stara³em siê ukryæ rozczarowanie.- Oczywiœcie.Kto to jest Terlys?Wyjaœni³a, ¿e zaprzyjaŸni³a siê z Terlys, podczas gdy Rigon (m¹¿ Terlys) by³razem ze mn¹ na wyprawie.Po chwili zaskrobaliœmy w p³achtê br¹zowego namiotu,bogato ozdobionego szkar³atnymi pasmami plecionego koñskiego w³osia.Terlys by³a du¿¹, pulchn¹ kobiet¹, o w³osach siêgaj¹cych prawie do kolan.Zna³em trochê jej mê¿a Rigona, razem trzymaliœmy kiedyœ wartê.By³ szczup³ym,niskim i ma³omównym mê¿czyzn¹.W jego ciemnych oczach dostrzeg³em b³ysk,któremu zaufa³em od pierwszego spotkania.Janos, ich synek, obszed³ mnie ostro¿nie niczym m³ody Ÿrebak, popatrzy³taksuj¹co, a potem nagle schyli³ g³owê i uœmiechn¹³ siê.Po przedstawieniuca³ej rodziny Joisan pochyli³a siê nad ko³ysk¹ i podnios³a niemowlê.- Kerovanie, to jest Ennia.Ma³a mruknê³a sennie, w³o¿y³a kciuk do buzi, a potem ufnie po³o¿y³a g³owê naramieniu mojej pani.Widz¹c to, a tak¿e miêkkie œwiate³ko w oczach Joisan,poczu³em w sobie ból niczym cios no¿a.Nie pomyli³em siê - Joisan chcia³a mieæswoje dzieci, a tych nie mog³em jej daæ.Odwróci³em g³owê zagryzaj¹c doln¹ wargê, musia³em siê uspokoiæ.Wtedy poczu³emjej miêkkie dotkniêcie na moim ramieniu.- Czy chcia³byœ j¹ potrzymaæ?Potrz¹sn¹³em g³ow¹ i odsun¹³em siê, staraj¹c siê mówiæ normalnym g³osem -zabrzmia³ on jednak chropowato w ciszy, jaka zapanowa³a w namiocie.- Nie, zacznie p³akaæ, jeœli siê jej dotknê.- Odchrz¹kn¹³em i skierowa³em siêw kierunku wyjœcia.- Jestem zmêczony, moja pani, i zakurzony po jeŸdzie.Zobaczymy siê wkrótce.Pochyli³em g³owê i wyszed³em z namiotu, za sob¹ s³ysza³em g³os Joisan wo³aj¹cymnie, a potem ciszê.Sta³em w ³agodnych promieniach zachodz¹cego s³oñca,podczas gdy we mnie kipia³a stara gorycz - dlaczego nie mog³em zaakceptowaæfaktu, ¿e nigdy nie bêdê taki jak inni mê¿czyŸni? A teraz musia³em zraniæJoisan.Sta³em tak i wyrzuca³em sobie moje zachowanie.- Milordzie Kerovan!Odwróci³em siê gwa³townie na dŸwiêk g³osu Gureta.Ch³opiec spieszy³ w moimkierunku, w ostatniej chwili zdo³a³ wymin¹æ starsz¹ kobietê nios¹c¹ ogromn¹tacê z chlebem.Poczeka³em, a¿ do mnie doszed³, a potem zada³em pytanie,jakiego na pocz¹tku uczy siê ka¿dy ¿o³nierz - zarówno Kioga, jak i Dales.- Konie? Nekia?- Wytar³em j¹, napoi³em, a potem wypuœci³em na pastwisko, milordzie.Nic jejnie dolega, sprawdzi³em jej kopyta i nogi.- Dziêkujê.Rozejrza³em siê po obozie stwierdzaj¹c o¿ywiony ruch.- Czy ju¿ siê przygotowa³eœ do swojego udzia³u w wieczornym Festiwalu?Guret uœmiechn¹³ siê krzywo.- Jak do tej pory mój udzia³ polega na schodzeniu z drogi.Matka piecze igotuje, a przy okazji gdera, ¿e prawie nie zd¹¿yliœmy z powrotem, ojciec zaœzbiera Radê na rozkaz Jonki.To spowodowa³o, ¿e matka gdera jeszcze bardziej,poniewa¿ musi od³o¿yæ gotowanie i wzi¹æ udzia³ w spotkaniu.- Dlaczego Jonka zebra³a Radê? Czy zawsze to robi przed Festiwalem Przemiany?- Nie.Przez chwilê wygl¹da³ na zaniepokojonego, a potem wstrz¹sn¹³ siê niczymodpêdzaj¹cy siê przed muchami m³ody Ÿrebak.NajwyraŸniej to wszystkoniepokoi³o go.Spróbowa³em zmieniæ temat rozmowy i spojrza³em w kierunkuobozu.- Wojownik nie powinien siê do czegoœ takiego przyznawaæ, ale nie wiem, gdziejestem zakwaterowany.Kiedy tutaj przybyliœmy, by³ ciemny wieczór i tylkojedn¹ noc spêdzi³em w waszym goœcinnym namiocie.Czy mo¿esz wskazaæ, gdzie siêon znajduje? - Oczywiœcie.Poszed³em za nim przeciskaj¹c siê w¹skimi przejœciami pomiêdzy rzêdaminamiotów, a¿ doszliœmy do tego, który zapamiêta³em.Od razu zauwa¿y³em rêkêJoisan, nadawa³o to temu tymczasowemu miejscu element sta³oœci.Wokó³ namiotukwit³y przesadzone z lasu wiosenne kwiaty, których zapach miesza³ siê z ostrymaromatem susz¹cych siê zió³.Zdj¹³em pancerz, a potem przepocon¹ koszulê ispodni¹ kurtkê.Po chwili pojawi³ siê Guret z wiadrem wody, myd³em i grubotkanym rêcznikiem.Zanim zd¹¿y³em umyæ siê, ogoliæ i u³o¿yæ najbardziejniepos³uszne kosmyki w³osów, Guret wypakowa³ z mojego worka czyste ubranie.Œwie¿o ubrany, postawi³em worek ponownie w czêœci sypialnej.Spojrza³em napos³anie i poczu³em, jak wrze we mnie gor¹ca krew.Dzisiaj nie bêdê spa³samotnie.W drodze do namiotu Terlys i Rigona zauwa¿y³em, jak przed nami rozchodzi siêdu¿a gromada mê¿czyzn i kobiet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]