[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie pos¹dza³am go otchórzostwo, nie nale¿a³ bowiem do walcz¹cych na ty³ach, cokolwiek by o sobiemówi³.- Wiesz, ¿e nie.- Nie powiedzia³ tego ostrym tonem.- Ale chcia³bym, ¿ebyœ ju¿na samym pocz¹tku dowiedzia³a siê, ¿e nie czeka nas g³adka, prosta droga.Zawarliœmy pakt o dwanaœcie i jedn¹ pannê, lecz nasz oddzia³ liczy prawie dwarazy tyle wojowników.Magia mia³a nam wskazaæ wyroki losu, s¹ jednak wœród nastacy, którzy nie pogodz¹ siê z czymœ, co nie zgadza siê z ich pragnieniami.Poza tym.Nazwa³aœ siê alizoñsk¹ brank¹ i wychowank¹ Krainy Dolin.W twoich¿y³ach nie p³ynie krew High Hallacku, poniewa¿ tam nikt nie ma podwójnegowzroku.Mo¿esz wiêc byæ nasz¹ dalek¹ krewn¹.Czy to znaczy, ¿e nie nale¿ê do rodzaju ludzkiego? - zapyta³a niedawno obudzonacz¹stka mojej istoty pragn¹ca rosn¹æ i nabieraæ mocy.- Nie wiem, kim jestem, Herrelu - odpar³am w zamyœleniu.- Pamiêtam, ¿ewiêziono mnie na alizoñskim okrêcie, a póŸniej wpad³am w rêce ¿o³nierzy z HighHallacku.Przyby³am do was dobrowolnie, zastêpuj¹c dziewczynê, która panicznieba³a siê takiego losu.- Nikt nie mo¿e nawet podejrzewaæ, ¿e twoje oczy przenikaj¹ zas³onê iluzji.Wostatnich latach moi pobratymcy nie dowierzaj¹ obcym - wiêc tym bardziej niezaufaj¹ tej, która podnios³a mój p³aszcz.- Spojrza³ na powierzchniê wina wkryszta³owej czarze, jak gdyby móg³ zobaczyæ tam przysz³oœæ.- St¹paj cicho wnocy, kiedy wróg œpi w pobli¿u.Czy nie przestraszy³em ciê tym ¿o³nierskims³ownictwem, Gillan?- Niezbyt.Nie s¹dzê, ¿ebym musia³a trzymaæ przed sob¹ zwierciad³o, aby obroniæsiê przed tob¹.- Zwierciad³o?- Zwierciad³o do zabijania demonów.Na swój w³asny widok umieraj¹ albo uciekaj¹ze strachu.Widzisz, ¿e nieobca mi jest staro¿ytna wiedza.Herrel rozeœmia³ siê wreszcie zupe³nie naturalnie, a nie na pokaz.- Mo¿e to ja powinienem trzymaæ takie zwierciad³o? Myœlê, ¿e jednak nie.Przecie¿ wystarczy, gdy taka piêknoœæ tylko zerknie na swoje odbicie, a ju¿wie, jak bardzo siê podoba.- Czy to jest wasz obóz? - Spiek³am raka, gdy¿ nikt nigdy nie zwraca³ siê takdo mnie.- Na godzinê lub dwie - odpar³ z uœmiechem i zrozumia³am, i¿ wyczu³ mojeskrêpowanie, a to jeszcze bardziej je powiêkszy³o.- Je¿eli szukasz przytulnegodworu lub zamku, daremny to trud, pani - przynajmniej na jakiœ czas.Nie mamyteraz innej ojczyzny poza Ziemiami Spustoszonymi.- Przecie¿ je opuszczacie! To by³o czêœci¹ Wielkiego Paktu.Wiêc dok¹djedziecie?- Na pó³noc.jeszcze dalej na pó³noc.i na wschód.- Wsun¹³ rêkê za pas,dotykaj¹c palcami mlecznobia³ych kamieni zdobi¹cych klamrê.- Jesteœmywygnañcami, a teraz chcemy powróciæ do ojczyzny.- Wygnañcami? Z jakiego kraju? Zza morza? - Mo¿e rzeczywiœcie byliœmy dalekimikrewnymi.- Nie.Nasza ojczyzna le¿y niedaleko st¹d, lecz oddalona jest w czasie.Pochodzimy z bardzo staro¿ytnego ludu, a mieszkañcy High Hallacku s¹ nowymiprzybyszami.Ongiœ potrafiliœmy wêdrowaæ, gdzie dusza zapragnie.Wszyscymê¿czyŸni i kobiety w³adali mocami, które im s³u¿y³y i tworzy³y na ich rozkaz.Je¿eli ktoœ chcia³ zaznaæ swobody konia pêdz¹cego szybciej ni¿ wiatr, to móg³nim siê staæ.Albo or³em czy soko³em szybuj¹cym w przestworzach.Jeœlizapragnê³o siê miêkkich, jedwabistych szat lub piêknych klejnotów dla ozdoby,istnia³y one tak d³ugo, dopóki siê nie znudzi³y.Lecz w³adanie iwykorzystywanie tak wielkich si³ bardzo mêczy i w koñcu ju¿ nic siê nie chce inic nie cieszy oczu, serca i umys³u.PóŸniej nasta³y niebezpieczne czasy, kiedy znudzeni i zniecierpliwieni ludziezaczêli szukaæ nowej wiedzy, otwieraj¹c drzwi zakazanym mocom.Postarzeliœmysiê i utraciliœmy radoœæ ¿ycia.Niektórzy z nas, niecierpliwi i ciekawscy,wypróbowywali nowe rozrywki i podniety.W koñcu uwolnili si³y, których niemogli kontrolowaæ.Œmieræ, i coœ od niej gorszego, pustoszy³a nasz¹ ojczyznê.Ludzie patrzyli teraz na swoich bliŸnich podejrzliwie lub z nienawiœci¹.Wybuch³a wojna, pola³a siê krew; zadawano te¿ œmieræ po stokroæ gorsz¹ ni¿pchniêcie miecza.Wreszcie po jakiejœ wielkiej bitwie ocalali postanowili zaprowadziæ porz¹dek.Niespokojne duchy mia³y pójœæ na wygnanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]