[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najlepiej wiêc trzymaæ siêjej, gdy to tylko jest mo¿liwe.Zwa¿ywszy na swe nadw¹tlone si³y, niewielebowiemmog³aby z siebie jeszcze wykrzesaæ, Kelsie próbuj¹c nie podnosiæ g³osuzapyta³a:- Dok¹d idziemy?Nadal nie wierzy³a, ¿e rzeczywiœcie pod¹¿a œladem czarownicy, ale gdyby takznowu zdo³a³a przywo³aæ Moc klejnotu, mo¿e uwolni³aby siê od Wittle, ta bowiempowinna wówczas utraciæ nieco z w³adzy, któr¹ ustanowi³a.Tymczasem najlepiejjej ustêpowaæ.- Tam, dok¹d jesteœmy prowadzone.- Kelsie otrzyma³a zupe³nie niesatysfakcjonuj¹c¹ odpowiedŸ.- Jak wiesz.nie wiem.- poprawi³a siêczarownica - ty, która jesteœ i nie jesteœ jedn¹ z nas.doœwiadczenie niejest prawdopodobnie przekazywane wraz z klejnotem.Szukamy Ÿród³a pradawnejsi³y.tej, dziêki której uformowa³o siê u swych pocz¹tków naszesiostrzeñstwo.Ÿród³a, przy którym znowu musimy siê stawiæ, by zgromadziæ to,co na nowo wyniesie nas tak wysoko, jak niegdyœ by³yœmy.A znajduje siê ono nawschodzie, to wszystko, co o nim wiemy.Siostra Makeease szuka³a go.- I nie ¿yje! - Zimno, które przeszy³o j¹ ze strachu, pokona³o ciep³o klejnotu.- Co ci obiecano za spe³nienie tego zadania.?- Jecha³a w asyœcie stra¿ników.jecha³a otwarcie, choæ przestroga mówi³ajasno.Nie powinna by³a s³uchaæ tych z Doliny.- Tembr g³osu Wittle sta³ siêznowu ostry i zimny.- To nie jest zadanie, które mo¿e byæ przeprowadzone zapomoc¹ druzgoc¹cej si³y niezdarnych mê¿czyzn.Nie mia³a racji i tak za tozap³aci³a.My bêdziemy szukaæ nocami, a to.- z³o¿y³a d³oñ na bladejpoœwiacie przebijaj¹cej przez sukniê - stanie siê naszym przewodnikiem.Poniewa¿ wynios³yœmy klejnoty z tej krainy w pradawnych czasach, winny oneznaleŸæ siê przy tym, co obdarzy³o je ¿yciem.Tego jesteœmy wiêcej ni¿ pewne.Wystarczy œledziæ bacznie, jak wzmaga siê i s³abnie œwiat³o naszych klejnotów,by iœæ dalej.- A co bêdzie - Kelsie zwil¿y³a doln¹ wargê koniuszkiem jêzyka, zanim zaczê³amówiæ dalej - jeœli Ÿród³o, którego szukasz, jest teraz w rêkach Ciemnoœci?- Mo¿e byæ równie dobrze przez ni¹ oblegane - zgodzi³a siê Wittle - ale gdybypozosta³o w jej rêkach, nasze kamienie zemr¹.Œwiatloœæ i Ciemnoœci nie mog¹przestawaæ razem.- A mrok i blask ksiê¿yca.? - Kelsie znalaz³a trafniejszy kontrargument, ni¿mog³a siê po sobie spodziewaæ.- Jest pe³nia i póki bêdzie trwaæ, mo¿emy mieæ ztegopo¿ytek.Kiedy zacznie ubywaæ ksiê¿yca - czarownica zawaha³a siê - wtedybêdziemy st¹paæ znacznie uwa¿niej.Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e czarownicapok³ada³a w sobieogromn¹ ufnoœæ, a Kelsie, z natury ostro¿na, by³a wystraszona, gdy tak sz³yprzez noc, trzymaj¹c siê p³ycizn strumienia.Kiedy pierwsze promienie œwitupojawi³y siê wzd³u¿ linii horyzontu, czarownica wskaza³a przed siebie, tamgdzie z nurtu strumienia wy³ania³a siê ³awica piasku, z trzech stron otoczonawod¹, bystrzej rw¹c¹ œrodkiem.Z l¹dem ³¹czy³a siê w¹skim przesmykiem, naktórym naniesione przez wiatr ga³êzie utworzy³y jak¹œ niesamowit¹ pl¹taninê,jak gdyby nad tym miejscem przesz³a niedawnoburza, wymiót³szy wszystkie œmieci z g³êbi le¿¹cej przed nimi krainy.Czarownica z pewn¹ trudnoœci¹ pokonywa³a ów przesmyk, Kelsie zaœ bez wysi³kupomyka³a za ni¹, chocia¿ musia³a st¹paæ zarówno po ¿wirze, jak i po piasku.Wreszcie znalaz³y siê na skraju ³awicy.Wiole zrzuci³a sakwê, Kelsie posz³a jejœladem.Od dŸwigania bola³y j¹ ramiona.Umêczy³a siê t¹ nocn¹ wêdrówk¹, poWittle zaœ nic nie by³o znaæ.Czarownica z miejsca zawróci³a w stronê owegozwaliska naniesionego przez wiatr, ci¹gn¹c, co siê da³o, po kawa³ku i uk³adaj¹cpowykrêcane ga³êzie tak, by uformowa³y zaporê w poprzek w¹skiego skrawka l¹du,który ³¹czy³ ³awicê z brzegiem.Wiole po prostu budowa³a barykadê, choæ przedczym takie umocnienie mog³oby je uchroniæ, Kelsie nie mia³a pojêcia.Wiolewydawa³a siê traktowaæ tê czynnoœæ równie powa¿nie, jak uprawianie czarów.Dopiero kiedy zapora siêga³a im do piersi, Wittle robi³a wra¿enie zadowolonej.Podesz³a do sakwy, usi³uj¹c rozsup³aæ œrodkowy rzemieñ, by wyj¹æ zwitekzwiêd³ych liœci, którymi poczê³a szybko wymachiwaæ wokó³ siebie.Gdy jewypuœci³a, Kelsie spostrzeg³a, i¿ czarownica mia³a jeszcze w rêku p³ask¹ bry³kêjakiejœ czerniawej substancji, z której od³ama³a niewielki kawa³ek i zaczê³a goobgryzaæ.- Jedz - powiedzia³a pryskaj¹c na wszystkie strony jedzeniem wype³niaj¹cym jejusta i wskazuj¹c rêk¹ w kierunku porzuconej przez Kelsie sakwy.Dziewczynaznalaz³a zawini¹tko z liœci zawieraj¹ce w œrodku tak¹ sam¹ racjê i od³amawszykawa³eczek ostro¿nie go skosztowa³a.Jakkolwiek nie wygl¹da³ zachêcaj¹co,smakowa³ znacznie lepiej, zjad³a go wiêc popijaj¹c kilkakrotnie wod¹, któr¹czerpa³a pe³nymi d³oñmi ze strumienia.Na piaszczystym zagonie, odgrodzonym od l¹du barykad¹, Kelsie jednak nie czu³asiê bezpiecznie.Kiedy wiêc patrzy³a, jak Wittle o wczesnej porze uk³ada siê dosnu na swym tobole, zdumia³a siê jej beztrosk¹.Czy¿by by³a a¿ tak bardzopewna, i¿ s¹ ca³kowicie bezpieczne?- Zaufaj w³asnemu klejnotowi, dziewczyno.- Wittle mia³a zamkniête oczy, cojak gdyby pozwala³o jej lepiejrozpoznawaæ myœli Kelsie.- Ci z Ciemnoœci wyruszaj¹ na ³owy g³Ã³wnie noc¹.- Wiêc czemu.- zaczê³a zdezorientowana Kelsie.-.wêdrujemy w ciemnoœci? -dokoñczy³a Wittle.Poniewa¿ tak d³ugo, jak d³ugo ksiê¿yc w pe³ni œwieci wgórze, mo¿emy rozgl¹daæ siê za lepszym ni¿ ten szlakiem, szlakiem, którymusimy znaleŸæ.Tam gdzie gromadz¹ siê Ciemnoœci.tam mo¿emy odnaleŸænasienie, którego szukamy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]