[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ali 230people aboard were killed.W miarê jak czyta³, zacz¹³ dr¿eæ na ca³ym ciele.Nie móg³ utrzymaæ w d³onikieliszka i wiedzia³, ¿e jeœli zaraz nie wstanie, dostanie ataku astmy.Zaczyna³ siê dusiæ.Wiedzia³, co bêdzie.Pamiêta³ to od czasów Natalii.Wyrwa³ kabel modemu z telefonu, laptop upad³ mu na pod³ogê, a on przepycha³ siêdo przejœcia miêdzy fotelami.By³o mu zupe³nie obojêtne, ¿e depcze wszystko iwszystkich po drodze.Nagle obok zjawi³a siê stewardesa.Z³apa³ j¹ gwa³townie za rêkê i wyszepta³:- Pani p³aka³a, bo.bo oni wszyscy zginêli, prawda?Z niedowierzaniem i przera¿eniem spojrza³a mu w oczy i zapyta³a:- Sk¹d pan wie?- Z CNN, by³em przed chwil¹ na ich stronie.- Ach tak - powiedzia³a i spojrza³a na jego laptop, le¿¹cy na pod³odze podoknem.- Tak, p³aka³am.bo oni zginêli.Ale proszê, niech pan nie mówi o tymnikomu.Dowiedz¹ siê sami w Pary¿u.Proszê!- Czy pani wie, ¿e ja.ja jestem w tym samolocie tylko przypadkowo? Czy paniwie, ¿e gdyby nie by³o korków w Nowym Jorku, to ja bym razem z nimi.ja bymtam.tam zgin¹³??Patrzy³a mu w oczy, s³ucha³a i nagle objê³a go.Zawstydzi³a siê zaraz potemtej s³aboœci i odesz³a w poœpiechu.A on sta³ i wpatrywa³ siê w oknoniewidz¹cym wzrokiem i zastanawia³ siê, czy ¿yje dlatego, ¿e ma na tym œwieciejeszcze coœ wa¿nego do zrobienia, czy tylko przez swoj¹ nieuwagê iniedok³adnoœæ, czy przez tego hinduskiego lêkliwego kierowcê taksówki w NowymJorku.Œmieræ minê³a go o milimetr, szczerz¹c zêby w rechocie z tego dowcipu, którymu zrobi³a na Manhattanie.Œmieræ.Znowu przypomnia³a mu o sobie.Œmieræ wtedy, gdy umiera³a jego matka.Umiera³a powoli, ale bezustannie.Tak dzieñ po dniu.Przez 18 miesiêcy.Któregoœ dnia powiedzieli, ¿e nie mog¹ jej ju¿ w ¿aden sposób pomóc, i odes³alikaretk¹ do domu.I od tego czasu zaczê³a powoli odchodziæ.Wraca³ z zajêæ na uniwersytecie z tych dwóch fakultetów, z których by³a takadumna, a ona le¿a³a w tym ³Ã³¿ku, czeka³a na niego i musia³ jej opowiadaæ.O wszystkim.O egzaminach, kolokwiach, œmierdz¹cej sto³Ã³wce i studentkach,które mu siê podobaj¹.S³ucha³a go z zapartym tchem, trzymaj¹c go za rêkê.Potym uœcisku wiedzia³, ¿e powoli s³abnie.Ka¿dego dnia przychodzi³ do nich cz³owiek robiæ jej zastrzyki, bez których siêdusi³a.Na pocz¹tku przychodzi³ raz dziennie.Pod sam koniec zdarza³o siê, ¿eby³ u nich w domu piêæ razy w ci¹gu dnia.Jego ojciec, mimo ¿e sam by³ przeszkolonym sanitariuszem i pracowa³ oddwudziestu lat jako kierowca w pogotowiu ratunkowym, nigdy nie móg³ zrobiæ jejzastrzyku.Kiedyœ próbowa³, gdy ona siê dusi³a i nie mogli dodzwoniæ siê dotego cz³owieka.Nawet uda³o mu siê znaleŸæ tê w¹t³¹ ¿y³ê pod siniakami, któreod miesiêcy przesta³y ju¿ znikaæ.Ale gdy ju¿ wbi³ tê ig³ê, to nie móg³wycisn¹æ leku do ¿y³y.On musia³ to zrobiæ.Patrzy³a mu w oczy i œmia³a siê, chocia¿ wiedzia³, jak j¹ to musi boleæ.Któregoœ wieczoru w grudniu, na tydzieñ przed Wigili¹, nie czeka³a ju¿ naniego, gdy wróci³ z zajêæ.Spa³a, oddychaj¹c ciê¿ej ni¿ zwykle.Ale on usiad³przy niej jak zawsze, trzyma³ j¹ za rêkê i opowiada³ o wszystkim, co mu siêzdarzy³o tego dnia.Wierzy³, ¿e go s³yszy.Tej nocy umar³a.Nie p³aka³.Nie móg³.£zy przysz³y dopiero kilka dni póŸniej, po pogrzebie,gdy wróci³ z cmentarza i zobaczy³ jej szlafrok w ³azience, szczoteczkê do zêbówi zak³adkê w niedoczytanej ksi¹¿ce, le¿¹cej na nocnym stoliku przy ³Ã³¿ku.W Wigiliê poszli z ojcem na cmentarz i wkopali choinkê przy grobie.Zapaliliœwiece, powiesili bombki.Tak jak w domu, gdy jeszcze ¿y³a.I w tê Wigiliê stali z ojcem kilka godzin, palili papierosy i p³akali na tymcmentarzu przy grobie okrytym zmarzniêtymi kwiatami i oszronionymi wieñcami, aon zastanawia³ siê, czy ktoœ mia³ tak¹ matkê, co pisa³a do niego listy przezpiêæ lat.Codziennie.Potem przypomnia³ mu siê ojciec.W zasadzie przesta³ ¿yæ po œmierci matki.To znaczy budzi³ siê rano jak ka¿dy,wstawa³ i by³, ale tak naprawdê umar³ razem z ni¹.Na jej grobie kaza³ na doleczarnej marmurowej p³yty wygrawerowaæ to jedno niedokoñczone zdanie: Iprzyjdzie dzieñ radosny.Mieszkali razem i widzia³, jak bardzo jest samotny i jak bardzo têskni za ni¹.Czasami, gdy wraca³ wieczorami do domu, zastawa³ go siedz¹cego w zadymionym dogranic pokoju z opró¿nion¹ butelk¹ wódki na stole pokrytym zdjêciami jegomatki.Ojciec zapala³ œwiece, k³ad³ jej zdjêcia, ogl¹da³ je, têskni³ i pi³ donieprzytomnoœci.A¿ zapomnia³.On przychodzi³ do domu póŸno i k³ad³ go do ³Ã³¿ka, a potem skroba³ no¿emzaschniêty wosk ze sto³u i zbieraj¹c te czarno-bia³e zdjêcia do albumu, patrzy³na nie i zastanawia³ siê, czy on te¿ spotka tak¹ œliczn¹ i dobr¹ kobietê, jak¹spotka³ ojciec.Potem ojciec zacz¹³ chorowaæ.By³o widaæ, ¿e poddaje siê losowi i nie broni.Gdy on by³ na stypendium w Nowym Orleanie, zabrali go do szpitala.Brat napisa³, ¿e z ojcem jest bardzo Ÿle.Postanowi³ polecieæ do Polski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]