[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.kapitanie Miœni, który mia³ ponoæ z pann¹ solenny romans,jakkolwiek jednoczeœnie odpowiada³a na kartki jenieckiej poczty.Bêd¹c z naturydoœæ gwa³­townym, chirurg Kouska gotowa³ siê do zerwania ju¿ dokonanychzarêczyn, zw³aszcza i¿ otrzyma³ kilka li­stów, jakie panna pisa³a do Miœni (Bógwie jak zawê­drowa³y do r¹k z³oœliwej osoby w Pradze), wraz z ano­nimem,wyjaœniaj¹cym, ¿e s³u¿y³ pannie za pi¹te ko³o u wozu, to jest za ¿elazn¹rezerwê.Do zerwania zarê­czyn nie dosz³o za spraw¹ rozmowy, jak¹ mia³ chi­rurgze swoim dziadkiem, który by³ mu w³aœciwie oj­cem od dziecka, poniewa¿ jegorodzony ojciec jako utracjusz i sza³awi³a nie wychowywa³ go wcale.Dzia­dek by³starcem przekonañ niezwykle postêpowych i uzna³, ¿e m³odziutkiej dziewczynie³atwo zawróciæ g³owê, zw³aszcza kiedy zawracaj¹cy nosi mundur i po­wo³uje siêna stale gro¿¹c¹ mu œmieræ ¿o³niersk¹.Kouska o¿eni³ siê wiêc z pann¹.Gdybyjednak mia³ dziadka innych przekonañ albo gdyby libera³ ów zmar³ przedosiemdziesi¹tym rokiem ¿ycia, pewno by do œlubu nie dosz³o.Dziadek prowadzi³wszak¿e nader zdrowy tryb ¿ycia i systematycznie poddawa³ siê kura­cjom wodnympod³ug ksiêdza Kneippa; to jednak, w jakim stopniu coranne lodowate tusze,przed³u¿a­j¹c dziadkowi ¿ycie, zwiêkszy³y szansê przyjœcia na œwiat profesoraB.Kouski, obliczyæ siê nie daje.Ojciec chirurga Kouski, aposto³ mizoginizmu,z pewnoœci¹ nie bra³by znies³awionego dziewczêcia w obronê; nie mia³ jednak nasyna ¿adnego wp³ywu od czasu, kiedy poznawszy pana Serge Mdivaniego, zosta³jego sekreta­rzem, wyjecha³ z nim do Monte Carlo i wróci³, wie­rz¹c w systemrozbicia ruletki, przekazany mu przez pewn¹ hrabinê wdowê; dziêki temusystemowi straci³ ca³y maj¹tek, dosta³ siê pod kuratelê i oddaæ musia³ synaw³asnemu ojcu na wychowanie.Gdyby atoli oj­ciec chirurga nie uleg³ demonowihazardu, to w³asny jego ojciec by siê go nie wyrzek³, i znów nie dosz³oby dopowstania profesora Kouski.Czynnikiem, który przechyli³ szalê narodzinprofesora, by³ w³aœnie pan Serge vel Sergiusz Mdivani.Ma­j¹c doœæ swegomaj¹tku w Boœni, ¿ony i teœciowej, wzi¹³ Kouskê (ojca chirurga) - na sekretarzai wy­jecha³ z nim do wód, poniewa¿ Kouska-ojciec zna³ jêzyki i by³ œwiatowcem,natomiast Mdivani wbrew nazwisku nie posiada³ ¿adnego jêzyka poza chorwac­kim.Lecz gdyby pan Mdivani by³ za m³odu lepiej pilnowany przez swojego ojca, tobyzamiast gziæ siê z pokojówkami, uczy³ siê jêzyków, nie potrzebo­wa³by t³umaczy,nie wywióz³by ojca Kouski do wód, ten by nie wróci³ z Monte Carlo jako szuler,a tym samym nie zosta³by wyklêty i wyrzucony z domu przez swego ojca, który niewzi¹wszy do siebie chi­rurga, jako dziecka, nie wpoi³by mu zasad, chirurgzerwa³by z pann¹, i znów nie pojawi³by siê na œwiecie profesor Benedykt Kouska.Otó¿ ojciec pana Mdivaniego nie mia³ g³owy do pilnowania postêpów w nauce swegosynka, gdy ten mia³ siê jêzyków uczyæ, ponie­wa¿ swoim wygl¹dem ów synprzypomina³ mu pewne­go dostojnika koœcielnego, co do którego panMdivani-senior ¿ywi³ podejrzenia, i¿ to on jest prawdziwym ojcem ma³egoSergiuszka.Czuj¹c tedy podœwiadom¹ niechêæ do Sergiuszka, zaniedbywa³ opiekênad nim; wskutek tego Sergiusz nie wyuczy³ siê, jak nale¿a³o, jêzyków.Sprawa jego ojca rzeczywiœcie by³a powik³ana, po­niewa¿ nawet matka Sergiuszkanie mia³a pewnoœci, czy by³ on synem jej mê¿a, czy synem popa, nie wie­dzia³azaœ na pewno, czyim by³ synem dlatego, ponie­wa¿ wierzy³a w zapatrzenie.Wzapatrzenie wierzy³a, bo ¿yciowym autorytetem by³a dla niej babka Cygan­ka;mówimy ju¿, wypada zaznaczyæ, o relacji miêdzy babk¹ matki SergiuszkaMdivaniego a szansami naro­dzin profesora Benedykta Kouski.Mdivani urodzi³ siêw 1861 roku; jego matka - w roku 1832; babka zaœ Cyganka w 1798.Tak wiêcsprawy, które toczy³y siê na Boœni i Hercegowinie w latach koñcowychosiemnastego wieku, czyli 130 lat przed narodzinami profesora Kouski, wywar³yistotny wp³yw na rozk³ad prawdopodobieñstwa jego przyjœcia na œwiat.Lecz babkaCyganka te¿ nie pojawi³a siê na pustym miej­scu.Nie chcia³a wyjœæ zaprawos³awnego Chorwata, tym bardziej ¿e wówczas ca³a Jugos³awia by³a wszak podjarzmem tureckim, a ma³¿eñstwo z giaurem nie wró¿y³o jej nic dobrego.Leczmia³a owa Cyganka wu­ja, który by³ od niej o wiele starszy, wojowa³ jeszcze podNapoleonem; podobno bra³ udzia³ w odwrocie Wielkiej Armii spod Moskwy.W ka¿dymrazie z wo­jaczki pod cesarzem Francuzów wróci³ do domu z przeœwiadczeniem oznikomoœci ró¿nic miêdzywyznanio­wych, bo¿ siê by³ napatrzy³ ró¿noœciwojennych, na­k³ania³ tedy bratanicê, aby wysz³a za Chorwata, bo choæ to giaur,przecie¿ dobry i mi³y ch³opiec [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl