[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak wiêc uniwersumperso­noidów jest w pe³ni racjonalne, ale nie s¹ one jego w pe³ni racjonalnymimieszkañcami.Niechaj nam to tutaj wystarczy - skoro i profesor Dobb niezapusz­cza siê dalej w ten niezmiernie trudny temat.Jak wiemy ju¿, personoidynie maj¹ cia³ i nie doznaj¹ te¿ przez to swej cielesnoœci, lecz maj¹ „duszê”.„Bar­dzo trudno to sobie wyobraziæ” - mówiono o tym, co jest doznawane wpewnych stanach szczególnych umys³u, w zupe³nej ciemnoœci, przy najwy¿szymzredukowaniu dop³ywu zewnêtrznych bodŸców, ale - twierdzi Dobb - s¹ to obrazymyl¹ce.Przy deprywacji sensorycznej bowiem praca ludzkiego mózgu zaczyna siêrych³o rozpadaæ: bez strumieni impulsów ze œwiata zewnêtrznego psychika matendencjê lity­czn¹.Personoidy, pozbawione zmys³Ã³w, nie „rozpa­daj¹ siê”przecie¿, poniewa¿ tym, co nadaje im zwar­toœæ, jest ich matematyczneœrodowisko, którego do­znaj¹ - ale jak? Doznaj¹ go, powiedzmy, pod³ug tychzmian w³asnych stanów, które s¹ im przez tê „zewnêtrznoœæ” narzucane,indukowane przez ni¹.Umiej¹ odró¿niæ zmiany pochodz¹ce spoza siebie - od zmianwynurzaj¹cych siê z g³êbin psychiki w³asnej.Jak one to robi¹? Na to pytanieju¿ tylko teoria dynamicz­nej struktury personoidów udziela wyrazistejodpo­wiedzi.A jednak s¹ do nas podobne, przy wszystkich prze­raŸliwych ró¿nicach.Wiemyju¿, ¿e maszyna cyfrowa nigdy by œwiadomoœci¹ nie zap³onê³a, bez wzglêdu na to,do jakiego zadania j¹ zaprzê¿emy, jakie fizy­czne procesy bêdziemy w niejmodelowali, pozostanie na zawsze trwale apsychiczna.Poniewa¿ chc¹c cz³o­wiekawymodelowaæ, trzeba powtórzyæ pewne jego fundamentalne sprzecznoœci, tylkouk³ad ci¹¿¹cych ku sobie antagonizmów, czyli personoid, przypomina - zaCanyonem, którego cytuje Dobb - gwiazdê œci¹­gan¹ si³ami ci¹¿enia i zarazemrozpychan¹ ciœnieniem radiacji.Oœrodkiem grawitacyjnym jest osobowe ,,ja” poprostu - ale ono bynajmniej ¿adnej jednoœci w sen­sie logicznym ani fizycznymnie stanowi.To tylko nasze subiektywne z³udzenie! Znajdujemy siê, wni­niejszej fazie wyk³adu, poœród mrowia zdumiewaj¹­cych zaskoczeñ.Mo¿na wszakzaprogramowaæ cyfro­w¹ maszynê w ten sposób, aby siê da³o z ni¹ prowa­dziærozmowy, niczym z rozumnym partnerem.Maszyna bêdzie u¿ywa³a, gdy zajdzie tegopotrzeba, za­imka „ja” i wszystkich jego gramatycznych pochod­nych.Jest tojednak swoiste „oszustwo”! Maszyna wci¹¿ bêdzie bli¿sza miliardowi gadaj¹cychpapug - choæby papug a¿ genialnie wytresowanych - ani¿eli najprostszemu,najg³upszemu cz³owiekowi.Naœladuje ona zachowanie cz³owieka na czystojêzykowej p³a­szczyŸnie i nic ponadto.Maszyny tej nic nie rozbawi, nie zdziwi,nie zaskoczy, nie przerazi, nie zmartwi, poniewa¿ jest ona psychologicznie iosobowo Nikim.Jest ona G³osem wypowiadaj¹cym kwestie, udziela­j¹cym odpowiedzina pytania, jest Logik¹ zdoln¹ po­biæ najlepszego szachistê, jest ona - toznaczy: mo¿e siê staæ - najdoskonalszym imitatorem wszystkiego, niejakodoprowadzonym do szczytu doskona³oœci aktorem, graj¹cym ka¿d¹ rolêzaprogramowan¹ - ale aktorem i imitatorem wewnêtrznie ca³kiem pustym.Nie mo¿naliczyæ na jej sympatiê ani na jej antypatiê.Na jej ¿yczliwoœæ jak i nawrogoœæ.Nie d¹¿y ona do ¿adnego samoustanowionego celu; w stopniu dla ka¿­degocz³owieka po wiecznoœæ niepojêtym jest jej „wszystko jedno” - skoro nie ma jejpo prostu jako osoby.To cudownie sprawny mechanizm kombinatoryczny, nicwiêcej.Stykamy siê ze zjawiskiem prze­dziwnym.Zdumiewa myœl, ¿e z „surowca”tak bez­wzglêdnie opustosza³ej, tak doskonale bezosobowej maszyny mo¿na, dziêkiwprowadzeniu w ni¹ specjal­nego programu - personetycznego mianowicie -spo­rz¹dziæ autentyczne osobowoœci, i to nawet wiele ich naraz! Ostatnie modeleIBM osi¹gaj¹ pojemnoœæ 1000 personoidów - termin œcis³y matematycznie,ponie­wa¿ iloœæ elementów i po³¹czeñ, niezbêdnych jako noœniki jednegopersonoidu, mo¿na wyraziæ w jedno­stkach centymetr-gram-sekunda.Personoidy s¹odgraniczone od siebie wewn¹trz maszyny tak¿e fizycznie.Nie „zachodz¹” nasiebie - chocia¿ to mo¿e siê wy­darzyæ.Pojawia siê jednak przy kontakcieodpowied­nik „odpychania”, który utrudnia im wzajemn¹ „osmo­zê”.Niemniej mog¹siê przenikaæ - jeœli ku temu d¹¿¹.Procesy stanowi¹ce ich mentalne pod³o¿ezaczy­naj¹ siê wówczas nak³adaæ na siebie, daj¹c szumy i zak³Ã³cenia.Gdy strefaprzenikania jest szczup³a, pewna iloœæ informacji staje siê „wspóln¹w³asnoœci¹” obu czêœciowo „pokrywaj¹cych siê” personoidów, i zja­wisko to jestdla nich dziwaczne.Jest subiektywnie zaskakuj¹ce - jak dla cz³owiekadziwaczne, a wrêcz niepokoj¹ce by³oby us³yszenie „cudzych g³osów” i „ob­cychmyœli” we w³asnej g³owie (co siê zdarza w pew­nych zaburzeniach psychicznych,tj.w umys³owych chorobach, albo pod wp³ywem œrodków halucynogen­nych).Dziejesiê coœ takiego, jakby dwu ludzi mia³o nie takie samo, lecz to samowspomnienie.Jakby zachodzi³o coœ wiêcej ni¿ myœlowy przekaz telepatyczny, bo„zespalanie siê obwodowe jaŸni”.Jest to jed­nak zapowiedzi¹ groŸnego wskutkach fenomenu, któ­rego powinno siê unikaæ.Po przejœciowym stanie„brze¿nej osmozy” personoid „napieraj¹cy” mo¿e dru­giego „zniszczyæ” i„poch³on¹æ”.Wówczas ten drugi ulega po prostu resorbcji, anihilacji -przestaje istnieæ (nazywano to ju¿ morderstwem.).Unicestwiony per­sonoidstaje siê przyswojon¹, nieodró¿nialn¹ czêœci¹ „agresora”.Uda³o siê nam - mówiDobb - wymo­delowaæ nie tylko ¿ycie psychiczne, ale tak¿e jego za­gro¿enie izag³adê.Uda³o siê nam tedy wymodelowaæ tak¿e œmieræ.Personoidy w normalnychwarunkach doœwiadczeñ unikaj¹ jednak takich „agresji”.„Duszojadów” (terminCastlera) raczej siê wœród nich nie spotyka.Odczuwaj¹c pocz¹tki osmozy, doktórej mo¿e dojœæ za spraw¹ czysto przypadkowych zbli¿eñ i fluk­tuacji,odczuwaj¹c to zagro¿enie w sposób naturalnie bezzmys³owy, zapewne tak, jak ktoœczuje „cudz¹ obecnoœæ”, a nawet s³yszy „obce g³osy” we w³asnym umyœle -personoidy wykonuj¹ aktywne ruchy unikowe, cofaj¹ siê i rozchodz¹.Dziêki temuzjawisku pozna³y wszak¿e sens pojêæ „dobra” i „z³a”.Jest dla nich ewidentne,¿e „z³o” polega na niszczeniu dru­giego, a „dobro” na jego ocalaniu.I zarazemjest tak, ¿e „z³o” jednego mo¿e byæ „dobrem” (tj.korzyœci¹, w ju¿ pozaetycznymsensie) tego, który by sta³ siê „duszojadem”.Ekspansja taka, przyw³aszczeniesobie cudzego „terytorium duchowego”, powiêksza bowiem wyjœciowo dany „mentalnyarea³” [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl