[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sposób ten s³u¿y nam jedynie pod warunkiem, i¿ posiada siê niezbêdny autorytetu s³uchaczy, wiêkszy od przeciwnika; na przyk³ad w przypadku profesora, którywystêpuje przeciwko studentowi.Jest to jeszcze przynale¿ne do poprzedniegosposobu, albowiem polega na zast¹pieniu argumentów eksponowaniem w³asnegoautorytetu i to bardzo z³oœliwie.— Istnieje jednak wybieg dok³adnie przeciwny:Pañska eksperiencja gwarantuje w³aœciwe zrozumienie problemu, a wina le¿yw³¹cznie po mojej stronie, gdy¿ Ÿle uj¹³em sprawê, — nastêpnie k³adziemy ³opat¹do g³owy, a¿ zrozumie, chc¹c nie chc¹c (nolens volens) i oka¿e siê, ¿ewczeœniej nic nie rozumia³.— Przewalczenie nastêpowa³o tu zatem w takimporz¹dku: przeciwnik insynuowa³ nam „nonsens", a my dowiedliœmy mu „niedostatekrozumu" — ci¹gle bardzo grzecznie.Sposób 32Niewygodne twierdzenie przeciwnika ³atwo jest unieszkodliwiæ lub choæby otoczyæpodejrzeniem poprzez w³¹czenie go do jakiejœ znienawidzonej przez nas grupypojêæ, nawet, gdy podobieñstwo jest zgo³a s³abe, a powi¹zanie bardzo luŸne.(.) Przyjmujemy tu dwa za³o¿enia, i¿ 1) twierdzenie przeciwnika jestnaprawdê to¿same z t¹ grup¹ pojêæ lub co najmniej jest ni¹ objête, i wówczaswo³amy „s³yszeliœmy ju¿ o tym!" — i 2) ¿e ca³a ta grupa pojêæ, jako ju¿zdezawuowana, nie zawiera ani jednej prawdy (w rozumowaniu przeciwnika).[Przyk³ad:Spór toczy siê o zas³ugi znakomitego uczonego Jeana Bodina.A wskazuje nanowatorstwo myœli ustrojowej pisarza.B nie odnosi siê do zas³ug Bodina jakomyœliciela, lecz zauwa¿a, ¿e jest on tak¿e autorem Daemonomonii, g³oœnegodzie³a o czarownicach i ¿e ho³dowa³ on wszystkim przes¹dom zwi¹zanym zprocesami o czary.Tym samym przyczyni³ siê do œmierci wielu niewinnych ludzii zatru³ umys³y licznych prostaczków i jednostek œwiatlejszych.Jeszcze jedeninkwizytor! — wo³a B, tym samym obni¿aj¹c rangê Bacona i wymowê argumentów A.]Sposób 33Zapewne to siê broni w teorii, lecz w praktyce jest fa³szem — takim sofizmatemuznajemy przyczynê, a zaprzeczamy skutkowi.Dok³adnie przeciwnie do regu³ymówi¹cej, i¿ wywód nastêpstwa z racji jest wywodem poprawnym (a ratione adrationatum valet consequentia).Tak twierdz¹c zak³adamy rzecz niemo¿liw¹, gdy¿co s³uszne w teorii jest s³uszne tak¿e w praktyce, a jeœli tak nie jest, toistnieje b³¹d w teorii; coœ przeoczono i nie uwzglêdniono, i ów fa³sz w teoriipowoduje rzeczony brak zgodnoœci.Sposób 34Gdy przeciwnik nie odpowiada bezpoœrednio lub nie udziela informacji po zadaniumu pytania lub przedstawieniu argumentu, a wykrêca siê pytaniem, odpowiedzi¹poœredni¹ lub zupe³nie nie zwi¹zan¹ z tematem i oddala siê od istoty sporu,wówczas zdobywamy pewnoœæ, i¿ znaleŸliœmy (bywa, ¿e zupe³nie przypadkiem) jegos³aby punkt, albowiem nasz przeciwnik jakby „wzglêdnie milkn¹³".Teraz wiêc iw tym miejscu trzeba przypuœciæ silny atak i nie pozwoliæ mu siê wywin¹æ i tonawet wówczas, gdyœmy jeszcze nie rozgryŸli, na czym owa s³aboœæ polega.Sposób 35Ten sposób, o ile tylko udaje siê go wprowadziæ w czyn przebija wszystkie innei powoduje ich zbêdnoœæ: miast argumentami oddzia³ywaæ na rozum, wystarczywp³ywaæ za poœrednictwem motywów na wolê przeciwnika.Wówczas tak on, jak is³uchacze, o ile spostrzeg¹ w³asn¹ korzyœæ, niezw³ocznie podziel¹ nasze zdanie,nawet zupe³nie wariackie.£ut woli znaczy wiêcej ni¿ cetnar rozumu iprzekonania.Sposób jest do zastosowania tylko w warunkach szczególnych,zw³aszcza, gdy mo¿emy zasugerowaæ przeciwnikowi, i¿ zwyciêstwo jego zdaniaprzysporzy mu wielkich k³opotów i strat.Wtedy odrzuca owo zdanie niczymrozpalone ¿elazo.Na przyk³ad: Duchowny walczy o jakiœ filozoficzny dogmat — wystarczyuprzytomniæ mu, ¿e w ten sposób narusza poœrednio jakiœ dogmat koœcio³a, azaraz siê wycofa.Posiadacz ziemski zachwyca siê mechanizacj¹ w Anglii, gdzie jedna maszynaparowa zastêpuje wysi³ek gromady ludzi.Ale wystarczy powiedzieæ mu, ¿e gdymechanizacja obejmie tak¿e transport, jego stadnina dozna uszczerbku, gdy¿spadn¹ ceny na konie.I to wystarczy! Przy tej okolicznoœci ka¿dy reaguje wmyœl maksymy Horacego: Jak¿e pochopnie zgadzamy siê z niesprawiedliwym prawemgodz¹cym w nas samych!Podobnie postêpujemy maj¹c za s³uchaczy zwolenników tej samej sekty co nasza,cechu, zawodu, klubu, itd., przeciwnik zaœ odwrotnie.Choæby jego teza by³anajs³uszniejsza, gdy napomkniemy o jej sprzecznoœci ze wspólnym interesem,choæby jakiegoœ cechu, natychmiast nasi s³uchacze uznaj ¹ racje przeciwnika zamgliste, wafle i do niczego, nasze zaœ, choæby zupe³nie wydumane, za w pe³nis³uszne i trafne; dla siebie uzyskamy aprobatê s³uchaczy, natomiast przeciwniktylko anatemê, S³uchacze zazwyczaj s¹ œwiêcie przekonani, ¿e g³osuj¹ zszczerego przekonania, gdy¿ to, co osobiœcie nam nie sprzyja jest z natury dlaintelektu absurdalne.(„Rozum ludzki nie charakteryzuje siê trzeŸwymspojrzeniem, lecz ulega wp³ywom woli i uczuæ" — Franciszek Bacon).Sposób ówbywa nazywany „ujêciem drzewa za korzeñ" i u¿ywa argumentu odwo³uj¹cego siê dou¿ytecznoœci (argumentum ad utii).Sposób 36Mo¿na zaszokowaæ i oszo³omiæ przeciwnika s³owotokiem zupe³nych bezsensów.Istota w tym, ¿e"Tak s¹dzi ka¿dy, us³yszawszy stówa, ii maj¹ przecie chocia¿ trochê sensu".(Goethe, Faust)Gdy do tego przeciwnik sam przed sob¹ zdaje sobie sprawê ze swojej s³aboœci, ajeœli jeszcze nawyk³ s³yszeæ rzeczy dla siebie niezrozumia³e i zachowuje siêtak, jakby je dobrze pojmowa³, wówczas mo¿liwym jest zaimponowanie mubredzeniem z najpowa¿niejsz¹ min¹ jakichœ uczonych nonsensów, be³taj¹cych wg³owie.Prezentujemy je jako niepodwa¿alny dowód naszej tezy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]