[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobranoc, Hildo! - zawo³a³ Mattias.- Œpij dobrze!Kiedy w ma³ej izdebce przygotowywa³a siê do snu,ktoœ delikatnie zapuka³ do drzwi.Przekonana, ¿e to s³u¿¹ca, zreszt¹ i tak nie zd¹¿y³a siêrozebraæ, zawo³a³a:- Proszê wejœæ!Do œrodka wszed³ jednak Jesper, chichocz¹c cicho.Hilda nie mia³a pojêcia, jak zachowaæ siê w tej sytuacji.Nie chcia³a byæ nieuprzejma, ale czu³a, ¿e to nie by³odpowiedni czas i miejsce na wizytê.Postanowi³a jednakwys³uchaæ, w jakiej sprawie przyszed³.- No, tak, myœla³em, ¿e mo¿e panieneczka czuje siêcokolwiek samotna - powiedzia³ z wyszukan¹ niezgrab-noœci¹ prostaka.- Samotna? Tutaj? Ja, która przez ca³e ¿ycie by³amsamotna?- Z ludŸmi nigdy nic nie wiadomo.Mog¹ mieæ z³ezamiary.Dlatego niech panienka wie, ¿e Jesper jest tutaj,¿eby wszystkiego dopilnowaæ.Nikt panience nic z³ego niezrobi.- Dziêkujê, to bardzo mi³o.Ale teraz mo¿e.- Zachwycaj¹co piêkne w³osy ma panienka - powie-dzia³, g³aszcz¹c je z podziwem.- I takie piêkne piersi!Ten rodzaj bezpoœredniej ofensywy na pewno by³skuteczny jeœli chodzi³o inne dziewczêta, ale nie w tymprzypadku.Hilda gwa³townie odskoczy³a jak najdalej odjego natrêtnych d³oni.Ale p³omieñ namiêtnoœci rozgorza³ju¿ w sercu Jespera.Bardzo ³atwo by³o go roznieciæ.- Niech siê panienka mnie nie boi, o nie.Potrafiêobchodziæ siê z dziewczêtami.Mia³em ich pewnie ze stoi wszystkie by³y zadowolone.Jeœli s¹dzi³, ¿e liczba podzia³a jak zachêta, zawiód³ siêsrodze, choæ w swym zadufaniu jeszcze tego nie poj¹³.- Bardzo proszê, idŸcie st¹d - wyj¹ka³a Hilda przera¿o-na.- To zale¿y od narzêdzia - ci¹gn¹³ Jesper.Nie móg³ siênapatrzeæ na tê zgrabn¹ sylwetkê, w¹sk¹ taliê i wydatnepiersi.- Dziewczyny mówi¹, ¿e nie mam siê czegowstydziæ.Tego im potrzeba! Niech panienka sama zoba-czy.Proszê dotkn¹æ.O, teraz on ma wielk¹ ochotê, bardzoby chcia³, rozumie panienka?Hilda nie skorzysta³a z propozycji i zdecydowanieprzesta³a bawiæ siê w uprzejmoœci.Jesper zagradza³ drogêdo drzwi, zrozpaczona zawo³a³a wiêc o pomoc.Mattias, który wróci³ z wizyty u chorego i wprowadza³w³aœnie konia do stajni, us³ysza³ jej krzyk i pogna³ na górê.Kiedy bieg³ po stromych schodach, pomiêdzy wo³aniemHildy o ratunek s³ysza³ g³os Jespera, który che³pliwiewykrzykiwa³ o swych zwyciêstwach na wojnie, o tym, jakuratowa³ Branda, króla Christiana i Tarjeia od "pewnejœmierci", i o tym, ¿e jest prawdziwym mê¿czyzn¹,któremu mo¿e zaufaæ.Mattias jednym susem przeby³ ostatnie stopnie i szarp-niêciem otworzy³ drzwi.Hilda sta³a odwrócona do œciany i krzycz¹c przyciska³arêce do twarzy.Na œrodku izby sta³ Jesper i pokazywa³wszystko, czym móg³ sie poszczyciæ.- Doprawdy, Jesperze! - powiedzia³ Mattias z wy-rzutem.- Czy nie widzisz ró¿nicy miêdzy ³atwymikobietami a prawdziwymi damami? Wci¹gaj portki i jazdast¹d! Wiêcej tu nie wracaj!- Chcia³em tylko.- mrukn¹³ Jesper, po³o¿ywszy uszy posobie.Nie dokoñczy³ zdania, podci¹gn¹³ spodnie i wyszed³.Mattias stara³ siê uspokoiæ Hildê:- Nie przejmuj siê nim.Jesper nie jest z³y, ma tylkozbyt wysokie mniemanie o swej urodzie.Trzeba potrak-towaæ go ostro, wtedy uspokaja siê natychmiast.Kiwnê³a g³ow¹ i odwróci³a siê, wci¹¿ trzymaj¹c d³onieprzy twarzy.- Dzisiaj ju¿ mo¿esz czuæ siê bezpieczna, on nie wróci- powiedzia³ Mattias.W jego przyjaznym g³osie igra³aweso³a nuta, ale Hilda czu³a, ¿e œmieje siê z g³upkowategoJespera.- Ale na wszelki wypadek wyjmij klucz z drzwi- doda³.- Dobrze, dziêkujê - szepnê³a.- Ciê¿ki dzieñ dzisiaj mia³aœ, moja droga - powiedzia³serdecznie i wyszed³.Kiedy Hilda znalaz³a siê ju¿ w ³Ã³¿ku, d³ugo le¿a³a dr¿¹cna ca³ym ciele.Nie myœla³a o Jesperze, który wyda³ jej siêwstrêtny i œmieszny zarazem, lecz o mê¿czyznach w ogóle.Hilda nigdy jeszcze nie widzia³a ods³oniêtej mêskoœci.Teraz jej d³onie ostro¿nie przybli¿y³y siê do okolicy,której nigdy dot¹d nie dotyka³a tak œwiadomie.Przerazi³asiê, czuj¹c pulsuj¹ce gor¹co.Natychmiast odsunê³a rêkê.Dr¿enie jednak nie ustawa³o.Myœla³a o innych mê¿-czyznach, o tym, ¿e byli stworzeni w taki sam sposób jakten g³upek Jesper.Czu³a siê winna, ale jej d³oñ powróci³aw tamto miejsce, teraz nie by³a w stanie jej odsun¹æ.Napo³y z przera¿eniem, na po³y z uniesieniem pozwoli³a, bysta³o siê to, czego pragnê³o jej cia³o.Nastêpnego ranka ubra³a siê pe³na wstydu i posz³a dowielkiego domostwa mieszkalnego Grastensholm.W drzwiach powita³ j¹ Mattias, jak zawsze weso³yi przyjazny.By³a pewna, ¿e zauwa¿y jakiœ œlad jej nocnychprze¿yæ, spuœci³a wiêc wzrok i podczas mi³ego œniadaniapomrukiem odpowiada³a na wszystkie pytania.PóŸniej jednak zajê³a siê codziennymi sprawami i odzy-ska³a spokój.Zerka³a oczywiœcie w sttonê Lipowej Alei, ale Andreassiê nie pojawia³.Widzia³a, ¿e jego wóz wróci³ z Elistranddopiero póŸnym wieczorem.Skoro tylko zostanie przy-gotowany dla niej pokój, mieli po ni¹ przyjechaæ Kalebi Gabriella.Wszyscy byli tacy dobrzy! A ona przez tak nie-zliczenie wiele dni ¿y³a odciêta od ludzkiej wspólnoty,maj¹c za towarzystwo jedynie wiecznie niezadowolone-go zrzêdê.Jednak¿e dotychczasowe nieliczne próby nawi¹zaniakontaktu z ludŸmi koñczy³y siê zawsze gorzk¹ pora¿k¹.O zaprzyjaŸnieniu siê z kimœ tak nieosi¹galnym jakmieszkañcy Lipowej Alei i Grastensholm nigdy nawet nieœni³a.Po po³udniu musia³a wróciæ do swojej zagrody.Sz³aciê¿ko na pogrzeb ojca.ROZDZIA£ VAndreas mia³ wra¿enie, ¿e unosi siê w ob³okach.W niepamiêæ posz³y odkryte zw³oki, wilko³ak i powieszo-ny hycel.Poprzedniego dnia bezwstydnie d³ugo zabawi³ w Eli-strand, ale by³ to wielki dzieñ w jego ¿yciu.On, którydotychczas rozmawia³ z Eli wy³¹cznie jak wujaszek,poœwiêci³ jej tyle uwagi, ¿e Kaleb, ¿artobliwie uniós³szyjedn¹ brew, surowo dowiadywa³ siê o jego przodkówi wypytywa³, ile pieniêdzy mo¿e mieæ w szkatule.A Andreas zarumieni³ siê, z czym zreszt¹ by³o mu dotwarzy, i stara³ siê udawaæ, ¿e nic nie rozumie.By³ jednak taki szczêœliwy, tak bardzo szczêœliwy!Szesnaœcie lat.Osi¹gnê³a ju¿ wiêc odpowiedni wiek dozam¹¿pójœcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]