[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerwa si z kamienia iodwróci; ku swemu zdumieniu zobaczy tylko Boromira i na jego twarzy przyjaznyumiech.- Niepokoiem si o ciebie - powiedzia Boromir zbliajc si nieco.- JeeliAragorn nie myli si i orkowie rzeczywicie s tu, aden z nas, a szczególniety nie powiniene si oddala od druyny.Zbyt wiele od ciebie zawiso.Pozatym mnie take ciko na sercu.Czy pozwolisz mi zosta i pogada z tob, skoroci znalazem? Rozmowa doda ci otuchy.W gromadzie kada wymiana zda zmieniasi w rozwlek narad.We dwóch prdzej moe dojdziemy do najmdrzejszychdecyzji.- Bardzo jeste poczciwy - odpar Frodo - ale nie sdz, by jakakolwiek rozmowamoga mi pomóc.Wiem bowiem, co powinienem zrobi, a wstrzymuje mnie od tegostrach.Tak, Boromirze: strach!Boromir sta w milczeniu.Wodogrzmoty huczay nieustannie.Wiatr szeleci wgaziach drzew.Frodo zadra.Nagle Boromir przysun si i siad obok hobbita.- Czy nie przyszo ci na myl - rzek - e moe drczysz si niepotrzebnie?Chciabym ci dopomóc.W trudnym wyborze potrzebujesz rady.Czy przyjmiesz jode mnie?- Zdaje si, e z góry wiem, jakiej mi udzielisz rady, Boromirze - odparFrodo.- Uznabym j za gos mdroci, gdyby mnie serce nie ostrzego.- Serce ci ostrzego? Przed czym? - ywo spyta Boromir.- Przed zwok.Przed drog z pozoru atwiejsz.Przed odrzuceniem brzemienia,które mi powierzono.Przed.tak, musz i to powiedzie.przed zaufaniemsile i szczeroci ludzi.- A jednak ich sia z dawna bronia ci w twoim dalekim kraiku, chocia nic otym nie wiedziae.- Nie wtpi o mstwie twojego plemienia.Ale wiat si zmieni.Mury groduMinas Tirith s mocne, nie do wszake potne.Jeli zawiod, co wtedy?- Polegniemy mierci walecznych w boju.Lecz pozostaa nam jeszcze nadzieja,e mury nie zawiod.- Nie ma nadziei, póki istnieje Piercie - rzek Frodo.- Aha! Piercie! - powiedzia z byskiem w oku Boromir.- Piercie! Dziwnezrzdzenie losu, e tak wielka trwoga i tyle wtpliwoci drczy nas z powodutak drobnego przedmiotu! Tak drobnego! I ledwie raz, przez jedno mgnieniewidziaem go w domu Elronda.czy nie mógby mi go znów cho na chwilpokaza?Frodo podniós wzrok na Boromira.nagle mróz cisn mu serce.Dojrza w oczachwojownika dziwny bysk, jakkolwiek twarz jego wci bya agodna i przyjazna.- Lepiej, by pozosta w ukryciu - odpar.- Jak chcesz.Nie nalegam - powiedzia Boromir.- Moe przynajmniej mówi o nimpozwolisz? Bo zdaje mi si, e niesusznie mylisz wycznie o jego potdze wrkach Nieprzyjaciela, zawsze o jego zym uytku, nigdy za o dobrym.wiat sizmienia, sam to zauwaye.Minas Tirith padnie, jeeli Piercie bdzieistnia.Pomyl jednak! Tak by si stao, gdyby Piercie by w rkuNieprzyjaciela.Czemu by nie miao sta si inaczej, gdyby pozosta w naszymrku?- Bye przecie na Radzie - odpar Frodo - nie moemy go uy, a wszystko, cosi za jego spraw dokona, obraca si zawsze na ze.Boromir wsta i zacz niespokojnie przechadza si po czce.- A wic chcesz i dalej! - krzykn.- Gandalf, Elrond.wszyscy ci.nauczyli ci tej piewki! Moe maj swoje wasne racje po temu.Bo dla elfów,póelfów i czarodziejów moe to byaby rzeczywicie klska.Nieraz jednakmiaem ju wtpliwoci, czy przez ich usta przemawia mdro, czy te tylkoboja! Ale niech kady troszczy si o wasne plemi! Ludzie czystego serca niedadz si skazi.Nas, w Minas Tirith, zahartowaa wielowiekowa próba.Niepotgi czarodziejów pragniemy, lecz siy do wasnej obrony, do obrony susznejsprawy.Oto w najciszej dla nas chwili los sprawi, e znalaz si PiercieWadzy! Powiadam ci, to dar losu, dar dla wrogów Mordoru.Byoby szalestwemnie uy go, nie uy przeciw Nieprzyjacielowi jego wasnej broni.Tylkonieustraszeni i bezwzgldni osigaj zwycistwo.Ile mógby zdziaa Aragorn!A jeli on odmawia - Boromir! Piercie daby mu potg wadzy.Jakpierzchayby przede mn zastpy Mordoru! Jak garnliby si ludzie pod mojesztandary!Boromir biega po ce tam i sam, krzyczc coraz goniej.Zdawao si, eniemal zapomnia o obecnoci Froda, rozprawiajc o murach i oru, o zbrojeniuwojsk; snu plany wielkich sojuszów i chwalebnych zwycistw, rozbija w proch iw py Mordor, widzia siebie w glorii najmoniejszego z królów, dobrotliwego imdrego wadcy.nagle przystan i zamachn rkami.- A oni ka nam go odrzuci! - krzykn.- Nie sprzeciwiabym si, gdybychodzio naprawd o zniszczenie.To by moe nie byo najgorsze, gdyby rozumpozwala ywi bodaj iskr nadziei, e si uda.Ale to si uda nie moe.Cayplan, który nam narzucono, polega na tym, e nizioek pójdzie na olep doMordoru i uatwi tym sposobem Nieprzyjacielowi zagarnicie Piercienia.Szalestwo! Z pewnoci sam to rozumiesz, przyjacielu - zwróci siniespodzianie znów do Froda.- Powiedziae, e si boisz.Jeli tak,najmniejszy nawet musi wybaczy ci ten lk.Ale czy nie jest to raczej bunttwego zdrowego rozsdku?- Nie, to strach - odpar Frodo.- Po prostu strach.Ciesz si jednak, eprzemówie do mnie tak otwarcie.Rozjanio mi si w gowie.- A wic pójdziesz do Minas Tirith! - zawoa Boromir.Oczy mu byszczay,twarz mia rozognion.- le mnie zrozumiae - rzek Frodo.- Ale zgodzisz si pój do Minas Tirith przynajmniej na krótki czas? - nalegaBoromir.- Nasz gród ley niedaleko, niewiele te dalej z niego do Mordoru nistd.Od dawna wdrujemy przez Dzikie Kraje i przydadz ci si najnowszewiadomoci o poczynaniach Nieprzyjaciela, zanim podejmiesz jaki krok ze swejstrony.Chod ze mn, Frodo! - namawia.- Powiniene nabra si przed trudnymwyczynem, jeli ju koniecznie chcesz go dokona.- Pooy rk na ramieniuhobbita gestem przyjacielskim, lecz drenie tej rki zdradzio Frodowi, eBoromir z trudem tumi podniecenie.Hobbit cofn si ywo i z przeraeniemspojrza na rosego czowieka, który wzrostem przewysza go niemal dwukrotnie,a si zapewne jeszcze bardziej.- Dlaczego patrzysz na mnie tak nieyczliwie? - rzek Boromir.- Nie jestemzodziejem ani zbójc.Potrzeba mi twego Piercienia, teraz ju o tym wiesz,ale rcz ci sowem, e nie pragn go sobie zatrzyma.Czy nie pozwolisz, ebymbodaj wypróbowa swój plan? Uycz mi Piercienia!- Nie! Nie! - krzykn Frodo.- Rada mnie go powierzya.- Wasnemu szalestwu bdziecie zawdzicza swoj klsk! - wrzasn Boromir.-Krew si we mnie burzy na t myl.To obd! Uparty obd! Z wasnej wolichcesz i na mier i zaprzepaci nasz spraw! Jeeli kto ze miertelnychmoe roci prawa do Piercienia, to raczej ludzie z Numenoru, a nie wy,nizioki! Dorwalicie si do niego tylko wskutek nieszczliwego przypadku.Móg przecie dosta si mnie.Powinien by mój! Oddaj mi go!Frodo nie odpowiedzia, lecz odskoczy tak, e ogromny gaz dzieli go odBoromira
[ Pobierz całość w formacie PDF ]