[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Huk ib³ysk wystrza³u z promiennika bardzo szybko naprowadzaj¹ na trop œciganego.Jeœli zdecyduje siê pan gdzieœ ukryæ, niech pan upewni siê.¿e jest tamzapasowe wyjœcie.Inni znaj¹ Tetrahydê znacznie lepiej ni¿ pan.Wytrawnimyœliwi dawno zbadali wszystkie potencjalne kryjówki i wielu œciganych udaje imsiê osaczyæ ju¿ w pierwszych godzinach œwiêta.Powodzenia, Obywatelu Barrent.Jay podszed³ do drzwi, otworzy³ je, po czym zatrzyma³ siê i odwróci³ doBarrenta.Dodam jeszcze — powiedzia³ ¿e istnieje pewna rzadko wykorzystywana mo¿liwoœæ,by zachowaæ w czasie Polowania zarówno wolnoœæ, jak i ¿ycie.Poniewa¿ jednakjest to zabronione.nie mogê panu powiedzieæ jaka.Po tych s³owach Norins Jay uk³oni³ siê i wyszed³.mia³ nadziejê, ¿e Moera i jej organizacja przyjd¹ mu w ostatniej chwili zpomoc¹.Ale ¿adna pomoc nie nadesz³a.Godzinê przed œwitem Barrent zarzuci³ na ramiêswój plecak i opuœci³ sklep z odtrutkami.Nie mia³ pojêcia, co robili inniœcigani — on zdecydowa³ siê ju¿ na miejsce, które mog³oby byæ bezpieczne odnagonki.Po d³ugotrwa³ym szorowaniu twar/.y Barrent stwierdzi³, ¿e szkar³atne piêtnoZwierzyny jest rzeczywiœcie nie do usuniêciu.PóŸnym wieczorem roz³o¿y³ rz¹dowypromiennik na czêœci i dok³adnie je zbada³.Tak jak podejrzewa³, broñ by³aniezdatna do u¿ytku.Od³o¿y³ j¹ i wyj¹³ w³asny pistolet.Przygotowuj¹c siê do Polowania zapakowa³ do niewielkiego plecaka kilka kanapek,butelkê z wod¹, spory kawa³ek liny.nó¿.dodatkowe magazynki z amunicj¹ izapasowy promiennik, po czym usiad³ i zacz¹³ czekaæ.Wbrew wszystkiemu ci¹glejeszczeRozdzia³ 16W³adze Omegi zgodne s¹, ¿e charakter œciganego ulega zmianie.Gdyby œcigany by³w stanie spojrzeæ na Polowanie jako na zagadnienie czysto abstrakcyjne, móg³byzapewne dojœæ do mniej lub bardziej s³usznych wniosków.Ale typowy œcigany,niezale¿nie od poziomu inteligencji, nie potrafi rozdzieliæ emocji od rozs¹dku.W koñcu to w³aœnie on jest Zwierzyn¹.I natychmiast ogarnia go parali¿uj¹cystrach.Zdaje mu siê, ¿e bezpieczeñstwo le¿y w odleg³oœci i g³êbokoœci.Uchodzijak najdalej od domu, kryje siê w g³êbi ziemi, w labiryncie kana³Ã³w œciekowychi rur.Wybiera ciemnoœæ zamiast jasnoœci, puste miejsca woli od zat³oczonych.Doœwiadczeni myœliwi œwietnie znaj¹ te zachowania.Nic dziwnego zatem, i¿przeszukuj¹ najpierw miejsca ustronne i mroczne, przejœcia podziemne,opuszczone budynki i sklepy.Tam w³aœnie znajduj¹ i stamt¹d wyp³aszaj¹œciganych z nieub³agan¹ precyzja.Barrent dok³adnie to sobie przemyœla³.Opanowa³ pierwszy odruch, by ukryæ siê wskomplikowanej sieci kana³Ã³w œciekowych Tetrahydy.Zamiast tego, na godzinêprzed œwitem, uda³ siê do wielkiego, jasno oœwietlonego budynku, w którymmieœci³o siê Ministerstwo Igrzysk.Poczeka³ na moment, kiedy na korytarzach nie by³o nikogo widaæ, szybko wszed³do œrodka, przebieg³ wzrokiem tablice informacyjn¹ i wspi¹³ siê po schodach natrzecie piêtro.Min¹³ kilkanaœcie pokoi, a¿ wreszcie zatrzyma³ siê przeddrzwiami, na których widnia³ napis: NOR1NS JAY, PODSEKRETARZ STANU WMINISTERSTWIE IGRZYSK.Chwilê nas³uchiwa³ poci drzwiami, po czym otworzy³ je iwszed³ do œrodka.Trudno by³oby pomówiæ starego Jaya o brak refleksu.Jeszcze zanim Barrentzd¹¿y³ zamkn¹æ za sob¹ drzwi, dostojnik zauwa¿y³ na jego twarzy szkar³atnepiêtno i b³yskawicznie siêgn¹³ do szuflady.Barrent nie mia³ najmniejszej ochoty go zabijaæ.Cisn¹³ w Jaya rz¹dowympromiennikiem, trafiaj¹c go prosto w czo³o.Jay zatoczy³ siê do ty³u i osun¹³po œcianie na pod³ogê.Barrent pochyli³ siê nad nim i stwierdzi³, ¿e puls ma dobrze wyczuwalny.Zwi¹za³ i zakneblowa³ wiceministra, po czym usun¹³ go z widoku, wpychaj¹c podbiurko.Przerzuciwszy zawartoœæ kilku szuflad, znalaz³ tabliczkê z napisem:KONFERENCJA — NIE PRZESZKADZAÆ, wywiesi³ j¹ na zewn¹trz i zamkn¹³ drzwi naklucz.Nastêpnie wyci¹gn¹³ z kabury promiennik i usiad³ za biurkiem czekaj¹c narozwój wypadków.Nasta³ œwit i nad Omeg¹ wzesz³o wodniste s³oñce.Z okna gabinetu Jaya widaæby³o wylêgaj¹ce na ulice t³umy.W mieœcie zapanowa³a gor¹czkowa atmosferakarnawa³u, a œwi¹teczn¹ wrzawê przerywa³ jedynie od czasu do czasu sykwystrza³u z pistoletu termicznego lub g³ucha detonacja broni konwencjonalnej.Nadesz³o po³udnie, a na trop Barrenta ci¹gle jeszcze nikt nie wpad³.Poza tymokaza³o siê, ¿e przez okno gabinetu mo¿na wydostaæ siê na dach.Barrent bardzosiê ucieszy³, znalaz³szy to zapasowe wyjœcie.Jego kryjówka zatem by³adok³adnie taka, jak¹ mu zaleca³ Jay.Kilka godzin póŸniej Jay odzyska³ przytomnoœæ.Przez chwilê szarpa³ siê podbiurkiem usi³uj¹c zerwaæ wiêzy, po czym uspokoi³ siê.Tu¿ przed zapadniêciem zmierzchu ktoœ zapuka³ do drzwi.— Czy mogê wejœæ, panie ministrze? — dobieg³o z korytarza.— Nie w tej chwili — odpar³ natychmiast Barrent g³osem, który wydawa³ mu siêznoœn¹ imitacj¹ g³osu Jaya.— Pomyœla³em, ¿e zainteresuj¹ pana statystyki Polowania — odezwa³ siê ponownieg³os.— Do tej pory Obywatele zabili siedemdziesiêciu trzech œciganych, cooznacza, ¿e zosta³o ich jeszcze osiemnastu.To ogromna poprawa w stosunku dozesz³ego roku.— Owszem — odpar³ Barrent.— W tym roku znacznie wzrós³ procent osób, które ukry³y siê W siecikanalizacyjnej.Kilku próbowa³o sztuczki z pozostaniem we w³asnych domach.Teraz przeczesujemy resztê tradycyjnych miejsc.— Doskonale — powiedzia³ Barrent.— Jak do tej pory ¿aden jeszcze nie prysn¹³ — ci¹gn¹³ mê¿czyzna.— Dziwne, ¿etak rzadko przychodzi im to do g³owy.Chocia¿ oczywiœcie zaoszczêdzi to namkoniecznoœci u¿ycia maszyn.Barrent nie móg³ zrozumieæ, o czym facet mówi.„Prysn¹³"? Dok¹d tu mo¿na by³o„prysn¹æ"? I o co chodzi³o z tymi maszynami?— Wybieramy ju¿ alternatywn¹ obsadê Igrzysk — doda³ po chwili g³os.—Chcielibyœmy uzyskaæ od pana zatwierdzenie listy.— Zdajê siê na was — odpar³ Barrent.— Tak jest, panie ministrze — powiedzia³ mê¿czyzna.Po chwili z korytarza dobieg³ odg³os kroków, kieruj¹cych siê w g³¹b budynku.Barrent uzna³, ¿e facet zacz¹³ coœ podejrzewaæ.Za d³ugo trwa³a ta rozmowa,powinien j¹ przerwaæ wczeœniej.Mo¿e lepiej by by³o przenieœæ siê do innegogabinetu.Zanim jednak zd¹¿y³ cokolwiek zrobiæ, drzwi zadudni³y pod ciê¿kimi uderzeniamipiêœci.— S³ucham? — odezwa³ siê Barrent.— Inspekcja Obywatelska — powiedzia³ tubalny g³os.— Proszê otworzyæ.Mamypowody podejrzewaæ, ¿e w tym gabinecie ukrywa siê jeden ze œciganych.— Bzdura — odpar³ Barrent.Nie mo¿ecie tu wejœæ.To jest pomieszczenie nale¿¹cedo instytucji rz¹dowej.— Owszem, mo¿emy — odpar³ tubalny g³os.— W Dniu Polowania ka¿dy Obywatel madostêp do absolutnie wszystkich mieszkañ, biur i urzêdów Omegi.Otwiera pan,czy nie?Barrent zd¹¿y³ ju¿ podejœæ do okna.Kiedy je otwiera³, s³ysza³ za plecami, jakmê¿czyŸni wywa¿aj¹ drzwi.Strzeli³ w ich stronê dwukrotnie, ¿eby daæ im niecodo myœlenia, po czym wyszed³ przez okno.Ju¿ na pierwszy rzut oka zorientowa³ siê, ¿e dachy Tetrahydy stanowi¹ wprostwymarzon¹ kryjówkê dla œciganych i dlatego te¿ by³o to ostatnie miejsce, wktórym œcigani powinni siê znajdowaæ.Labirynt st³oczonych dachów, kominów istrzelistych wie¿yczek sprawia³ wra¿enie, jakby wykonano go na zamówienie dlajakiegoœpoœcigu.Zreszt¹ poluj¹cy mê¿czyŸni ju¿ tam byli.Przywitali Barrentawrzaskami, gdy tylko siê pojawi³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]