[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilkakrotnie, kiedy doœwiadcza³em tego zjawiska,le¿a³em razem z innymi.W takich chwilach nie powstaje nawet cieñ pomys³u, byzrobiæ coœ innego.Kiedy ON przechodzi, rozlega siê g³oœna muzyka i doznajeszuczucia rozchodz¹cej siê promieniœcie potê¿nej ¿yciowej si³y, której szczytjest wysoko ponad JEGO g³ow¹ a ona ca³a rozp³ywa siê dopiero gdzieœ w mglistejdali.Pamiêtam, jak zastanawia³em siê kiedyœ, co by siê ze mn¹ sta³o, gdybyodkry³ ON moj¹ obecnoœæ jako chwilowego goœcia.Nie by³em pewien czy chcia³emsiê tego dowiedzieæ.Po JEGO przejœciu, ka¿dy wstaje i wraca do przerwanychdzia³añ.Nie ma ¿adnych komentarzy czy wzmianek o tym incydencie, ¿adnej myœlio NIM.Akceptuje siê to ca³kowicie, jako zwyczajn¹ czêœæ ¿ycia w tym rejonie,lecz wyczu³em jednak pewn¹ subtelnoœæ.Zachowanie to jest tak samo obojêtne,jak zatrzymanie siê na œwiat³ach ruchliwego skrzy¿owania lub czekanie przedszlabanem na przejazd poci¹gu.Nie jesteœ zaniepokojony, ale czujesz jakiœniewypowiedziany respekt przed si³¹, jak¹ reprezentuje rozpêdzony poci¹g.Towydarzenie ma tak¿e taki bezosobowy charakter.Czy to by³ Bóg? A mo¿e Jego Syn?lub Jego reprezentanci?Trzy razy zawêdrowa³em w to miejsce, dla opisaniaktórego nie potrafiê znaleŸæ odpowiednich s³Ã³w.Wizja owego miejsca, jejinterpretacja, ponownie przywodzi na myœl przekaz, tak czêsto s³yszany naprzestrzeni ca³ych dziejów cz³owieka.Jestem pewien i¿ mog³a to byæ czêœænieba, jak okreœlaj¹ to nasze religie.Musi to byæ tak¿e nirwana, samadhi,najwy¿sze doœwiadczenie, przekazywane nam przez mistyków wszystkich wieków.Torzeczywiœcie stan istnienia, bardzo podobnie interpretowany, choæ na wieleró¿nych sposobów.Dla mnie by³o to miejsce lub stan czystego spokoju, gdziewystêpuj¹ cudowne, subtelne emocje.Jest to tak, jakbyœ unosi³ siê w miêkkich iciep³ych chmurach, gdzie nie ma góry, ani do³u, gdzie nic nie istnieje jakooddzielna cz¹stka materii.Ciep³o jest nie tylko doko³a ciebie przenika ciê ijest tob¹.Jesteœ oszo³omiony i do g³êbi przejêty Idealnym Œrodowiskiem, wjakim siê znalaz³eœ.Chmura w której siê unosisz, opromieniona jest œwiat³em,a jego kszta³ty i barwy ustawicznie siê zmieniaj¹.Jesteœ w nich sk¹pany a oneprzenikaj¹ poprzez.ciebie.Rubinowoczerwone promienie œwiat³a, lub czegoœ coznamy jako œwiat³o, gdy¿ nigdy œwiat³o nie nios³o w sobie takich znaczeñ.Wszystkie kolory widma œwietlnego stale siê zmieniaj¹ nie mieszaj¹c siê zesob¹, a ka¿da barwa niesie inne odmiany szczêœcia i spokoju.To tak, jakbyœ by³w chmurze i równoczeœnie stanowi³ jej czêœæ, sk¹pan¹ w blasku wiecznego zachodus³oñca, gdzie wraz ze zmian¹ ¿ywych kolorów zmieniasz siê i ty.Odczuwasz iwch³aniasz w siebie wiecznoœæ b³êkitów, ¿Ã³³ci, zieleni, czerwieni i wszelkieodcienie poœrednie.Wszystkie s¹ ci znajome i swojskie.Oto miejsce, doktórego nale¿ysz.Oto Dom.Kiedy poruszasz siê powoli i bez wysi³ku przezchmurê, doko³a rozbrzmiewa muzyka.Nie jest to coœ, co spostrzeg³eœ nagle.Ona jest tam ca³y czas, a ty wibrujesz razem z ni¹ w harmonii.I znów jest toczymœ wiêcej, ni¿ muzyk¹, jak¹ znasz.S¹ to harmonie, delikatne i dynamicznepasa¿e, wielog³osowe kontrapunkty, wzruszaj¹ce g³êboko tony wszystko towywo³uje w tobie gwa³towny przyp³yw najprzeró¿niejszych emocji.To codoczesne, jest tutaj nieobecne.Chóry ludzko brzmi¹cych g³osów odpowiadaj¹pieœni¹ bez s³Ã³w.Wszechobecne dŸwiêki strun we wszystkich odcieniach subtelnejharmonii przeplataj¹ siê w cyklicznych lecz rozwijaj¹cych siê bez przerwytematach, a ty dŸwiêczysz razem z nimi.Jest to Muzyka bez Ÿróde³.Ona poprostu istnieje, jest wszêdzie doko³a ciebie, jesteœ jej czêœci¹ a ona jesttob¹.To nieska¿ona prawda, która wczeœniej objawi³a ci siê jedynie przelotnie.Smakowa³eœ zaledwie okruchy, daj¹ce ci nadziejê na istnienie Ca³oœci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]