[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale jesli okaze sie, zesam siebie potepiasz, nie zaprzestawaj potepiac sie, nie porzucaj aprobaty,przygladnij im sie jedynie."Ja" potepia "mnie", "ja" dezaprobuje "mnie", "ja"aprobuje "mnie".Przyjrzyj sie temu dobrze przez chwile.Nie staraj sie tegozmieniac! Nie mow: "Och, mielismy tego nie robic".Obserwuj, co sie wydarzy.Jak juz poprzednio wam mowilem, samoobserwacja oznacza sledzenie tegowszystkiego, co dzieje sie w tobie i dookola ciebie, tak jakby to dotyczylo nieciebie, ale kogos zupelnie obcego.OBNAZANIE SIE DO "JA".A teraz proponuje inne cwiczenie.Prosze napisac na kawalku papieru krotkacharakterystyke siebie.Na przyklad: czlowiek interesu, ksiadz, czlowiek,katolik, Zyd.Cokolwiek.Niektorzy, jak widze, pisza takie rzeczy: poszukujacy pielgrzym,kompetentny, zywotny, niecierpliwy, skoncentrowany, elastyczny, pojednawczykochanek, istota ludzka, nadmiernie ustrukturalizowany.Jest to, mam nadzieje,owoc samoobserwacji.Jak gdybys patrzyl na kogos innego, nie na siebie.Zauwazcie jednak, ze macie do czynienia z "ja", ktore obserwuje "mnie".Jest tointeresujacy fenomen, ktory od wiekow fascynuje filozofow i mistykow,naukowcow, psychologow."Ja" moze obserwowac "mnie".Wyglada na to, zezwierzeta nie sa w stanie tego dokonac.Wydaje sie rowniez, ze potrzebna jestdo tego okreslona doza inteligencji.To, co zamierzam wam teraz powiedziec, niejest metafizyka, nie jest tez filozofia.To czysta obserwacja i zdrowyrozsadek.Wielcy mistycy Wschodu odwoluja sie tak naprawde do "ja", a nie do"mnie".W istocie niektorzy z tych mistykow ucza, ze zaczynac powinnismy odrzeczy, od swiadomosci rzeczy, by nastepnie przechodzic do swiadomosci mysli(czyli do "mnie") i dopiero na koncu osiagnac swiadomosc tego, ktory mysli.Rzeczy, mysli, mysliciel.Tak naprawde szukamy mysliciela.Czy myslacy znasamego siebie? Czy moge wiedziec, czym jest "ja"? Niektorzy z mistykowodpowiadaja: "Czy noz moze ciac sam siebie? Czy zab moze sam siebie pogryzc?Czy oko widzi samo siebie? Czy ja moze poznac siebie?"Mnie jednak interesuje cos nieskonczenie bardziej praktycznego, a mianowicieto, czym "ja" nie jest.Bede teraz posuwal sie tak malymi kroczkami, jak tylkoto jest mozliwe, gdyz konsekwencje moga byc nieobliczalne.Niezwykle wspanialealbo ponad miare tragiczne, to zalezy od waszego punktu widzenia.Posluchajcie.Czy jestem mymi myslami o tym, ze mysle? Nie.Mysli przychodza iodchodza.Nie jestem moimi myslami.Czy jestem moim cialem? Wiem, ze milionykomorek naszego ciala ulegaja w kazdej minucie zmianie lub sa odnawiane, tak zeco siedem lat wszystkie zostaja wymienione.Komorki pojawiaja sie i znikaja.Rosna i obumieraja.Ale "ja" wydaje sie trwac.Czy wiec moje cialo to ja? Napewno nie!Jestem czyms innym i czyms wiecej niz moje cialo.Mozna by powiedziec, ze cialojest czescia "ja", ale jest to podlegajaca zmianie czesc "ja".Jest w ciaglymruchu, podlega nieustannej zmianie.Nazywamy je zawsze tak samo, ale ono siezmienia.Podobnie mamy jedna nazwe dla wodospadu Niagara, ale wodospad tentworzony jest przez wode, ktora za kazdym razem jest inna.Uzywamy tej samejnazwy dla ciagle zmieniajacej sie rzeczywistosci.A moje imie? Czy "ja" jest moim imieniem? Nie ulega watpliwosci, ze nie, gdyzmoge zmieniac imie nie zmieniajac "ja".A moja kariera? A moje poglady? Mowie,ze jestem katolikiem, wyznawca judaizmu - czy to jest istotna czesc mojego"ja"? Czy jesli przyjme inna religie, to "ja" ulegnie zmianie? Czy mam wowczasnowe "ja", czy tez to samo "ja", tyle ze zmienione? Innymi slowy, czy moje imiejest istotna czescia mnie, mojego "ja"? Czy moja religia jest istotna czesciamojego "ja"? Przytoczylem historyjke o malej dziewczynce, ktora pyta malegochlopca, czy jest prezbiterianinem.Ktos opowiedzial mi inna, o Paddy.Paddyidzie ulica Belfastu i nagle od tylu czuje przystawiony do glowy pistolet.Slyszy:- Jestes katolikiem czy protestantem?Paddy musi szybko myslec.Odpowiada wiec:- Jestem Zydem.Na co slyszy glos: - Jestem najwiekszym szczesciarzem posrod Arabow wBelfascie.Etykietki sa dla nas niezwykle wazne."Jestem republikaninem" - mowimy.Ale czyrzeczywiscie? Nie myslisz chyba powaznie, ze przystepujac do jakiejs partiizyskujesz nowe "ja".Czy nie jest to stare "ja" z nowymi politycznymiprzekonaniami? Slyszalem kiedys o mezczyznie, ktory pytal swego przyjaciela:- Czy zamierzasz glosowac na republikanow?- Nie, bede glosowal na demokratow - pada odpowiedz.- Moj ojciec byl demokrata, moj dziadek byl demokrata, moj pradziad tez byldemokrata.- Dziwaczne rozumowanie.Gdyby twoj ojciec byl koniokradem, tak jak i dziadek,a moze rowniez pradziadek, to kim bylbys?- Ach - odpowiada przyjaciel - wowczas bylbym republikaninem.Tak wiele zycia poswiecamy przywiazywaniu wagi do etykietek, naszych wlasnych iinnych.Slowem, szyldy identyfikujemy z ludzkim "ja".Czesto pojawiaja sieetykietki: "katolik", "protestant".Pewien czlowiek poszedl kiedys do ksiedza ipoprosil:- Ojcze, chcialbym, abys odprawil msze za mego psa.Ksiadz byl oburzony.- Msze za twego psa, co ty sobie wyobrazasz!- Pokochalem tego psa i chcialbym zamowic msze w jego intencji.- Nie odprawiamy tu mszy w intencji psow.Moze pan zapytac gdzie indziej, czynie odprawiono by takiej mszy - odparl ksiadz.Wychodzac mezczyzna rzucil ksiedzu:- Trudno.Ja naprawde kochalem tego psa.Podczas mszy za niego zamierzalem dacmilion dolarow na ofiare.Na to ksiadz:- Niech pan chwile poczeka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]