[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dolna powierzchnia pokrywy lodowej była nierówna, usiana małymistalaktytami utworzonymi z raptownie zamarzającej świeŜej wody napływającej do fiordu ztopniejących lodowców.Widoczność wynosiła w linii poziomej prawie osiemdziesiąt metrów.Pitt spojrzał wdół i zobaczył niewielką kolonię wodorostów uczepionych skalistego dna.Tysiące malutkichkrewetkopodobnych skorupiaków tkwiących w nieruchomych wodach pierzchło z pola jegowidzenia.Ogromna, trzymetrowa foka brodata z kępkami grubych szczecin pod nosem mierzyłago z oddali wzrokiem.Pitt machnął rękami i foka odpłynęła.Dotknął dna i zatrzymał się na chwilę dla wyrównania ciśnienia w uszach.Nurkowanie z kamizelką ratunkową regulującą pławność było pod lodem niebezpieczne, toteŜPitt jej nie miał.Czuł, Ŝe jest trochę za cięŜki, wyjął więc z pasa kilka ołowianych cięŜarków iwyrzucił je.Powietrze z kompresora płynące przez filtr do jego maski miało mdły zapach,lecz było czyste.Spojrzał w górę i orientując się według widmowej poświaty z przerębli sprawdziłkompas.Nie zabrał ze sobą głębokościomierza wiedząc, Ŝe ma pracować na głębokościachnie przekraczających czterech metrów.- Mów do mnie - rozległ się w słuchawkach głos Ala Giordino.- Jestem na dnie - odparł Pitt.- Wszystko działa jak naleŜy.Pitt odwrócił się i spojrzał przez zieloną pustkę.- Statek znajduje się około dziesięciu metrów na północ ode mnie.Idę w jegokierunku.Popuśćcie przewody.Płynął powoli, uwaŜając, aby przewody nie zaczepiły o skalne występy.Chłódlodowatej wody zaczynał przenikać przez kombinezon.Pitt był rad, Ŝe Giordino pomyślał otym, aby powietrze było ogrzane i suche.Z wolna jego oczom ukazała się rufa wraku.Burty były pokryte warstwą alg.Oczyściłz nich kawałek deski, wzniecając zieloną chmurę.Czekał chwilę, aŜ opadnie, a potemobejrzał rezultat swojego działania.- Powiedz Lily i doktorowi, Ŝe mam przed sobą drewniany kadłub bez steru rufowego.Ale nie ma teŜ Ŝadnych wioseł sterujących.- Przyjąłem - rzekł Giordino.Pitt wyjął nóŜ z pochwy, którą miał przytroczoną do nogi, i zadrapał nim kadłub wokolicy stępki.Wyczuł pod ostrzem miękki metal.- Spód wyłoŜony ołowianą blachą - oznajmił.- Coraz lepiej - odparł Giordino.- Doktor Gronquist chce wiedzieć, czy jest jakaśrzeźba na stewie.- Chwileczkę.Pitt wytarł dokładnie ręką płaską część stewy rufowej w miejscu, gdzie wchodziła wlód, i czekał, aŜ chmura alg opadnie.- Jest tu coś w rodzaju plakietki z twardego drewna, wpuszczonej w stewę.Widzęjakieś litery i twarz.- Twarz?- Z kędzierzawymi włosami i gęstą brodą.- A co jest napisane?- Niestety nie znam greckiego.- Nie po łacinie? - zapytał Giordino niedowierzająco.Wypukła rzeźba nie była najlepiej widoczna w migotliwym świetle sączącym sięprzez lód.Pitt przysunął się, niemal dotykając maską plakietki.- Po grecku - rzekł stanowczo.- Jesteś pewien?- Chodziłem kiedyś z dziewczyną, która studiowała grekę.- Zaczekaj.Wprawiłeś w podniecenie tych zbieraczy starych kości.Po prawie dwóchminutach znów dał się słyszeć głos Giordina:- Gronquist utrzymuje, Ŝe masz halucynacje, ale Mike Graham mówi, Ŝe studiowałgrekę na uniwersytecie i prosi cię, abyś opisał te litery.- Pierwsza przypomina S, ale takie w kształcie błyskawicy.Drugą jest A bez prawejnóŜki.Potem idzie P, a za nim drugie okaleczone A i coś, co wygląda na odwrócone L alboszubienicę.Potem jest I.Ostatnią literą jest drugie S jak błyskawica.Lepiej tego określić niepotrafię.Słuchając Pitta przez głośnik w namiocie, Graham próbował odtworzyć ten kiepskiopis w notesie.Wyglądało to jak jakiś wyraz.Coś tu było jednak nie tak.WytęŜył pamięć i nagledoznał olśnienia.Litery były greckie, ale wschodniogreckie.Po namyśle napisał jedno słowo, wydarł kartkę z notatnika i pokazał swoimtowarzyszom.Było na niej napisane:SARAPISLily spojrzała na Grahama pytająco.- Czy to coś znaczy?- Myślę, Ŝe jest to imię grecko-egipskiego boga - rzekł Gronquist.- Bóstwa popularnego w całym basenie Morza Śródziemnego - zgodził się Hoskins.-Obecnie piszemy “Serapis”.- Więc naszym statkiem jest “Serapis” - mruknęła Lily w zadumie.Knight chrząknął.- Mamy zatem do czynienia z greckim, rzymskim albo egipskim wrakiem statku.alektórym z nich?- To przerasta nasze moŜliwości - odparł Gronquist.- Potrzebujemy porady eksperta zdziedziny archeologii marynistycznej, który zna się na staroŜytnych jednostkach pływających.Tymczasem Pitt przeszedł pod lodem wzdłuŜ prawej burty do miejsca, gdzie deskiposzycia ginęły w lodzie.Następnie przepłynął wokół rufy na lewą burtę.Tu deski poszyciabyły spaczone i poodginane na zewnątrz.Kilka kopnięć płetwami i Pitt mógł zajrzeć doczęści, która była odgrodzona lodem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]