[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Birdy nie us³ysza³a tego.Zbli¿a³a siê do toalety.Musi tam wejœæ, trup nietrup, co do tego nie by³o najmniej­szych w¹tpliwoœci.Wejœæ, z³apaæ klucze,wyjœæ.Natych­miast.Przesz³a przez drzwi.Przemknê³o jej przez g³owê, ¿e nigdy dot¹d nie by³a wmêskiej toalecie.Mia³a szczer¹ nadziejê, ¿e bêdzie to pierwsza i ostatniaokazja.Toaleta tonê³a w mroku.Œwiat³a migota³y tu równie kapryœnie, jak na widowni,by³y jednak o wiele s³absze.Stanê³a przy drzwiach czekaj¹c, a¿ oczy oswoj¹ siêz no­wymi warunkami, a potem rozejrza³a siê.Pomieszczenie by³o puste.Nie widzia³a ¿adnego ch³o­paka, martwego czy te¿¿ywego.Znalaz³a jednak klucze.Pasek Ricky'ego le¿a³ w rynience œciekowejpisuaru.Wy­ci¹gnê³a go, mimo i¿ intensywny zapach lizolu przyprawi³ j¹ o bólg³owy.Zdj¹wszy klucze z kó³ka, wysz³a z toalety we wzglêdn¹ œwie¿oœæ widowni.Ju¿ powszystkim; tak ³atwo posz³o.Ricky wgramoli³ siê na jeden z foteli i tkwi³ w nim bezw³adnie, wygl¹daj¹c jakobraz nêdzy i rozpaczy.Us³y­sza³ Birdy i podniós³ wzrok.- Mam klucze - oznajmi³a.Coœ stêkn¹³."Bo¿e, wygl¹da na chorego" - pomyœla³a.Nie mog³a jednak ju¿zdobyæ siê na wspó³czucie.Najwi­doczniej mia³ halucynacje, zapewne po jakichœœrodkach.Sam by³ sobie winien.- Tam nikogo nie ma, Ricky.- Co?- W kiblu nie ma trupa, w ogóle nikogo nie ma.A przy okazji, co bra³eœ?Ricky popatrzy³ na swoje rozedrgane d³onie.- Nic nie bra³em.Szczerze.- Kretyn - powiedzia³a.Mog³a podejrzewaæ, ¿e robi j¹ w konia, tyle ¿e takiekawa³y nie by³y w jego stylu.Pod tym wzglêdem Ricky mia³ w sobie coœ wpurytanina; to by³o jedn¹ z jego zalet.- Potrzebujesz lekarza?Potrz¹sn¹³ g³ow¹, nad¹sany.- Jesteœ pewien?- Powiedzia³em: nie! - warkn¹³.- OK, ja proponowa³am.Sz³a ju¿ do wyjœcia, mijaj¹c rzêdy foteli.Mamrota³a coœ pod nosem.Przydrzwiach do foyer zatrzyma³a siê.- Zdaje siê, ¿e mamy nieproszonego goœcia - zawo³a³a do Ricky'ego.- Ktoœ bawi³siê naszym telefonem.Popil­nujesz przy drzwiach, a¿ zawo³am gliny?- Za minutê.Ricky siedzia³ w niepewnym œwietle lamp i zastanawia³ siê.Skoro Birdytwierdzi³a, ¿e ch³opaka tam nie ma, nie by³o powodu w to w¹tpiæ.Najlepiejby³oby samemu to sprawdziæ.Zyska³by pewnoœæ, ¿e prze¿y³ drobne zaburze­nierzeczywistoœci pod wp³ywem jakiegoœ kiepskiego to­waru, poszed³by do domu,waln¹³ siê spaæ i zbudzi³ oko³o po³udnia wyleczony.Nie mia³ jednak ochotypakowaæ siê do tej œmierdz¹cej nory.A je¿eli to ona siê myli³a, mia³azaburzenia? Czy¿ nie ma czegoœ takiego jak z³udzenie normalnoœci?Z trudem zwlók³ siê z fotela, min¹³ przejœcie i pchn¹³ drzwi toalety.Wewn¹trzby³o stosunkowo ciep³o, ale nie na tyle, by nie móg³ siê przekonaæ, ¿e nie matam ¿adnych burz piaskowych, martwych dzieciaków, rewolwerowców ani nawetkawa³ka zab³¹kanego chwastu."Ten mój umys³ to dopiero coœ - pomyœla³.-Stworzyæ tak realistyczny al­ternatywny œwiat.Cudowny trik.Szkoda, ¿e niepos³u¿y³ czemuœ lepszemu, a tylko wystraszy³ mnie jak diabli.Cza­sem siêwygrywa, czasem przegrywa."I wtedy zobaczy³ krew.Na kafelkach.Smugê krwi, zbyt wielk¹ jak na jednorozwalone ucho.Ha! Nie wymyœli³ sobie tego wszystkiego.Widzia³ krew, widzia³œlady bu­tów; wszystko, co dot¹d uwa¿a³ za urojenia, wydarzy³o siê naprawdê, OJezu, co jest w³aœciwie gorsze - wiedzieæ czy nie wiedzieæ? Czy¿ nie lepiejby³oby siê ³udziæ myœl¹c, ¿e to by³ tylko kiepski odlot, ni¿ znaæ prawdê, mieæœwiadomoœæ swoich nik³ych szans wobec mocy, zdolnej prze­kszta³ciæ œwiat?Ricky przyjrza³ siê smudze krwi i id¹c jej tropem, prze­ci¹³ toaletê,zatrzymuj¹c siê pod kabin¹, która podczas owej burzy musia³a siê znajdowaæ nalewo od niego.Te­raz drzwi by³y zamkniête, dopiero teraz.Morderca,kim­kolwiek by³, ukry³ w niej ch³opaka.Ricky nie musia³ na­wet zagl¹daæ doœrodka.- OK - powiedzia³.- Tu ciê mam.Poci¹gn¹³ za klamkê.Drzwi otwar³y siê i zobaczy³ ch³opaka, rozpartego naklozecie, z szeroko rozstawiony­mi nogami i wisz¹cymi bezw³adnie rêkami.Wyd³ubano mu oczy.Po chamsku, bez chirurgicznej precyzji.Wy­pchniêto je,zostawiaj¹c na policzkach strzêpy miêœni.Ricky zatka³ d³oni¹ usta, mówi¹c sobie, ¿e nie rzygnie.¯o³¹dek buntowa³ siê,ale pos³ucha³ rozkazu.Mê¿czyzna puœci³ siê pêdem w kierunku wyjœcia, jakby siêobawia³, ¿e trup wstanie i za¿¹da zwrotu pieniêdzy za bilet.- Birdy.Birdy.Ta t³usta dziwa myli³a siê, myli³a siê na ca³ego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl