[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas majowej wizyty w Waszyngtonie prezydent Arroyo prosiła prezydenta Busha o wsparcie negocjacji pokojowych z Islamskim Frontem Wyzwolenia Moro (MILF).To ugrupowanie, długo niebiorące pod uwagę możliwości rozmów pokojowych, ostatnio wydawało się ku nim skłaniać.Rich uważał, że mógłbym pomóc w rokowaniach, nie wiedziano tylko, jaka organizacja miałaby kierować negocjacjami.Armitage nie zdawał sobie sprawy z ciągłości moich kontaktów z HDC.Powiedział, że wkrótce odezwie się do mnie znowu.Tydzień później zatelefonował do mnie z Departamentu Stanu Tom Cymkin – człowiek, z którym współpracowałem podczas negocjacji dotyczących Aceh.Powiedział, że tym razem rokowania będą się odbywały przy współpracy Amerykańskiego Instytutu Pokoju (USIP).Porozumiano się w tej sprawie z HDC.Departament Stanu chciał, abym dołączył do Mędrców.Rolę mediatora miał natomiast przejąć rząd Malezji.Mędrcy delegowani przez USIP mieli służyć dodatkową pomocą jako wkład rządu amerykańskiego w proces pokojowy, po tym jak prezydent Bush publicznie obiecał go wesprzeć.USIP został powołany przez Kongres, aby „wspierać rozwój, przemiany i stosowanie wiedzy dla promowania pokoju oraz powstrzymywania krwawych konfliktów międzynarodowych”.Zasadniczą domeną pracy Instytutu było kształcenie, szkolenie i prowadzenie badań w celu promocji pokoju oraz w zakresie rozwiązywania konfliktów.Zlecenie zorganizowania zespołu Mędrców, którzy mieli pomóc w rokowaniach, było dla USIP czymś zupełnie nowym.Poza mną weszło w skład grupy Mędrców jeszcze siedem osób.Muszę powiedzieć, że był to wspaniały zespół.Wszyscy byli bardzo doświadczonymi i uznanymi dyplomatami.Czterech członków naszego zespołu było dawniej ambasadorami Stanów Zjednoczonych na Filipinach.Dyrektor USIP, ambasador Dick Solomon, zadzwonił do mnie jeszcze tego samego dnia, powitał mnie w zespole oraz uzgodnił ze mną terminy spotkań, jakie miały się odbyć w nadchodzących tygodniach.Pierwszego lipca pojechałem do waszyngtońskiej siedziby USIP, gdzie spotkałem się z pozostałymi Mędrcami.Zdano nam szczegółowe relacje z sytuacji na Filipinach oraz przedstawiono zalecenia dotyczące naszej pracy.Konflikt, którym mieliśmy się zająć, zaczął się przed ponad 30 laty.Jego korzenie tkwiły w panującym od dawien dawna napięciu pomiędzy muzułmanami zamieszkującymi wyspę Mindanao a chrześcijańską większością z pozostałej części Filipin.W1968 roku w filipińskich siłach zbrojnych miała miejsce masakra-chrześcijańscy żołnierze wymordowali muzułmańskich.Jej efektem było powstanie Narodowego Frontu Wyzwolenia Moro (MNLF).Celem Frontu było wywalczenie niepodległości.Następnie, w połowie lat 80., od MNLF oddzielił się MILF – Islamski Front Wyzwolenia Moro, organizacja bardziej skupiona wokół spraw religii i ideologii.W 1996 roku MNLF zawarł z rządem pokój, którego MILF nie uznał.Wprowadzenie umowy pokojowej w życie nie było łatwe, ale udało się.A ostatnio także MILF sygnalizował, że jest gotów do rozmów pokojowych.Władze Filipin, pod przewodnictwem prezydent Glorii Macapagal Arroyo, wyraziły wolę podjęcia rozmów.W odpowiedzi na prośbę prezydent Arroyo prezydent Bush wygłosił oświadczenie, w którym obiecał wsparcie filipińskiego procesu pokojowego.Przewodniczący MILF Hashim Salamat powitał to z radością.Po zdaniu nam sprawy z historii konfliktu przez amerykańskich specjalistów spotkaliśmy się z kolei z przedstawicielami ambasady Malezji w Waszyngtonie.Zapewniliśmy ich, że naprawdę zamierzamy wesprzeć ich wysiłki, a nie zastąpić ich w roli mediatorów.Naszym następnym krokiem była podróż na Filipiny w celu zorientowania się w sytuacji na miejscu oraz poznania kluczowych postaci po obu stronach konfliktu.Dziesiątego sierpnia poleciałem wraz z trzema innymi Mędrcami na Filipiny.Akurat przed naszym wylotem MILF ogłosił śmierć Salamata, swojego wieloletniego przywódcy.Musiało to spowodować przetasowania wewnątrz Frontu, jednak następca Salamata ogłosił, że on także jest zdecydowany rozpocząć proces pokojowy.Pierwsze dni na Filipinach spędziliśmy w Manili na spotkaniach z prezydent Arroyo i innymi członkami rządu.Byłem pod wrażeniem filipińskiej prezydent.Pewna siebie, błyskotliwa, o dużej wiedzy i ewidentnych zdolnościach przywódczych, zdecydowana dążyć do pokoju, potrafiła uczciwie mówić o dawnych porażkach władz.Parlamentarzyści, ministrowie, dowódcy wojskowi oraz główny negocjator strony rządowej wydawali się równie przekonani do pokojowego rozwiązania konfliktu.Wprawdzie w filipińskim rządzie byli i przeciwnicy negocjacji pokojowych, jednak stanowili mniejszość.Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, przyznawali, że tego konfliktu nie da się rozwiązać na drodze militarnej.Spotkaliśmy się także w Manili z przedstawicielami wspólnoty muzułmańskiej, z dziennikarzami, przedstawicielami Kościoła katolickiego, z ludźmi z organizacji pozarządowych oraz z amerykańskimi dyplomatami z ambasady.Nasz ambasador Frank Ricciardone był moim starym znajomym z czasów mojej służby w CENTCOM-ie.Spotkaliśmy się także z Amerykanami z USAID, którzy pracowali na Mindanao.Uruchomili na wyspie wiele imponujących przedsięwzięć, które pomogły utrzymać w mocy porozumienie pokojowe z 1996 roku.To w znacznym stopniu ich efekty skłoniły MILF do podjęcia rokowań pokojowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]