[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie popełni tego błędu, by o tym zapomnieć.Wiadomość do zamku Rosecliffe przyniósł Newlin.O świcie zauważono, że kaleki bard siedzi nad fosą na kamiennym stopniu, o który opierał się, po spuszczeniu, zwodzony most.Zobaczył go strażnik i zawiadomił Jaspera.Josselyn również dowiedziała się o tym i zjawiła się przy bramie równocześnie ze szwagrem.- Opuśćcie most - poleciła, a kiedy strażnik spojrzał pytająco na Jaspera, zwróciła się do niego: - Każ opuścić most.Newlin na pewno coś wie.Z pewnością wiedział, ale Jasper nie był pewny, czy bratowa powinna usłyszeć tę wiadomość.Po rozgromieniu Walijczyków długo i bezskutecznie szukali Izoldy i Rhonwen.Zniknęły w głębi gęstego lasu.Wiedział, że nie mogły oddalić się zbytnio, ale widocznie przywarły gdzieś w jakimś zakątku jak ścigana zwierzyna.Jasper bił się z myślami, czy nadal przeczesywać las, czy najpierw przetransportować więźniów do Rosecliffe.Zostałby zapewne, gdyby nie to, że dwóch Walijczyków i jeden z jego rycerzy byli tak ciężko ranni, że niezwłocznie wymagali pomocy wiejskiego uzdrawiacza.Chociaż stracił zaufanie do Rhonwen, to pocieszał się, że nie skrzywdzi ona Izoldy.Wiedział, że nie posunie się do tego, przynajmniej dopóki Rhys jest w jego rękach.Bał się jednak powrotu do Rosecliffe i do Josselyn bez Izoldy.Bratowa przyjęła jednak wiadomość ze stoickim spokojem.Kazała przygotować bandaże i maści, a potem pomagała uzdra - wiaczowi opatrywać rany, a nawet dwóm mężczyznom osobiście założyła szwy.Mimo że bardzo późno udali się na spoczynek, Jasper długo nie mógł zasnąć.Niepokoił się o Izoldę, przeklinał Rhonwen, a siebie oskarżał o to, że pozwolił jej uciec.Zasnął dopiero po trzech kubkach wina.Teraz jednak, po zaledwie trzech godzinach snu, stał przy zamkowej bramie, z niepokojem oczekując wiadomości, które przyniósł Newlin.Josselyn ruszyła w kierunku barda, zanim most został do końca opuszczony.Jasper podążał za nią, pocieszając się tym, że twarz Newlina nie wydawała się ponura.- Przyniosłeś nam jakieś wiadomości od tej podstępnej wiedźmy? - zapytał, zanim Josselyn zdołała się odezwać.- Jednym może się ona wydawać podstępną wiedźmą, a innym odważną i lojalną kobietą - odparł starzec, wzruszając ramionami.- Czy Izoldzie nic nie grozi? Czy jest z Rhonwen? - zapytała Josselyn.- Nie lękaj się, kobieto - rzekł Newlin, patrząc swymi zazwyczaj rozbieganymi oczami na Josselyn.- Twojej córce nic nie grozi.Nikt nie zamierza jej skrzywdzić.- Potem zwrócił się do Jaspera: - Ona chce z tobą pohandlować.Jej więzień za twoich.Co na to powiesz?Jasper poczuł równocześnie ulgę i satysfakcję.Nie omylił się co do Rhonwen.Potem uświadomił sobie, że zdarzyło się to po raz pierwszy, i jego entuzjazm przygasł.- Handel, powiadasz.Czemu mielibyśmy godzić się na.- Zgadzamy się - przerwała mu Josselyn.- Być może zgodzimy się - mówił dalej Jasper, a kiedy zauważył, że bratowa znów chce mu przerwać, złapał ją za ramię.- Ale jest jeden problem.Rhonwen ma jednego zakładnika, a my pięciu.- Przez chwilę patrzył na Newlina, a potem dodał:Zgadzam się na wymianę.Czterech Walijczyków za Izoldę, ale Rhys, syn Owaina, zostanie w więzieniu w Rosecliffe.Gdyby możliwe było odczytanie czegokolwiek z twarzy barda, Jasper domyśliłby się, że starzec jest zaskoczony.- Izolda za czterech walijskich wojowników.Przekażę Rhon-wen twoją ofertę.- Newlin odwrócił się, by odejść, ale Josselyn złapała go za rękaw.- Czy Izolda jest zdrowa? Nic jej się nie stało? Bard poklepał ją po ręce.- To dzielna, odważna dziewczynka, zupełnie jak jej matka, gdy była w jej wieku.Dobrze się spisuje.- Powiedz jej, że ją kocham.Powiesz jej, prawda?- Powiem, powiem - odparł starzec i odszedł.Nie minęła godzina, a był już z powrotem.Tym razem czekał na nich przy dolmenie na skraju lasu.- Zgadza się? - zapytał Jasper, wpatrując się w las za plecami barda.Wrócił tak szybko, że widocznie Rhonwen z Izoldą przebywały gdzieś blisko.- Nie zgadza się - oznajmił Newlin.- Co takiego?- Tego się obawiałam - powiedziała Josselyn.- Jej przede wszystkim chodzi o uwolnienie Rhysa.Są sobie bardzo bliscy.Bardzo bliscy.Dłonie Jaspera same zacisnęły się w pięści.- On pozostanie moim więźniem.- A co z Izoldą? Co z moją córką.twoją bratanicą?! - zawołała Josselyn.- Gdyby tu był Rand, uwolniłby samego diabła, byle tylko jego córka odzyskała wolność.Jasper zaklął bezgłośnie.Bratowa miała rację.Izolda była znacznie ważniejsza niż Rhys.Patrzył na Newlina, który swoim zwyczajem kołysał się lekko do przodu i do tyłu.Bard czekał w milczeniu, a Jasper bił się z myślami.Było jeszcze jedno wyjście.Mógł przeciągać pertraktacje, a w tym czasie wysłać swoich najlepszych tropicieli na poszukiwania w okolicznych lasach.- Nie ma jej tutaj - powiedział bard, jak gdyby odgadł jego myśli.- Ukryła się daleko od Rosecliffe i Carreg Du.- Nie może być daleko, skoro wróciłeś w ciągu godziny - zdziwił się Jasper.- Nie wszystkie prawdy tego świata są łatwe do pojęcia - odparł bard uśmiechając się.- Żeby je poznać, trzeba wiary.- I ja mam wierzyć w te brednie? Josselyn złapała Jaspera za rękę.- Newlin ma zdolności, których my nigdy nie osiągniemy i nie poznamy.Ale on nie kłamie.Wierzę mu, że Izolda jest daleko stąd.I ty też powinieneś w to uwierzyć.- On wie, gdzie ona jest.Mógłby nam powiedzieć.- To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje.Chciałbyś, żeby ten kraj był częścią Anglii, ale nią nie jest.To jest Walia.Ja jestem Walijką.Niełatwo zrozumieć nasze postępowanie.O, tak, trudno się z nią nie zgodzić - pomyślał Jasper.Walijczycy to mistycy, ludzie przesądni, dziwni, lecz przy tym odważni i lojalni.Temu nie mógł zaprzeczyć.- Dobrze - powiedział.- Jeśli chce, żebym uwolnił Rhysa, zrobię to, ale w zamian za jej wolność.Izolda za czterech Walijczyków, Rhonwen za Rhysa, syna Owaina.Nie potrafił powiedzieć, dlaczego tak zadecydował.Kiedy dwie godziny późnej spacerował po koronie murów, nadal wyrzucał sobie głupotę.Josselyn z radością i wdzięcznością przyjęła jego decyzję.Niewątpliwie czekała już niecierpliwie rychłego powrotu córki.Jasper nie był zadowolony.Czy Rhonwen się zgodzi? - zastanawiał się.Nie był pewny swoich uczuć w tej sprawie.Wolałby nie uwalniać Rhysa, ale przecież musiał odzyskać Izoldę.Nie wiedział, czy naprawdę chce zatrzymać Rhonwen w zamku i na jak długo.Dopóki on nie pozbędzie się tego dręczącego pożądania.Dopóki ona nie poczuje konsekwencji swego obłudnego postępowania.Próbował opanować narastające pożądanie; był zły na siebie, że ulega urokowi, który na niego rzuciła.Tak, będzie jego więźniem.i kochanką.Poza wszystkim jej obecność w zamku powstrzyma Rhysa od atakowania Anglików i twierdzy.Istniała też możliwość, że rozdrażniony uwięzieniem swej kobiety, ten walijski buntownik stanie się mniej ostrożny, że da się go wywabić z lasów i ponownie pochwycić - pomyślał Jasper, patrząc na miasteczko i widoczne za nim wzgórza.Uderzył pięścią w kamienne zwieńczenie muru.Tak, będę miał Rhonwen i złapię Rhysa.Potem opuszczę tę przeklętą ziemię na zawsze - zadecydował.A tymczasem porozmawiam ze swym więźniem Rhysem, synem Owaina.Rhonwen jechała konno kamienistą ścieżką przez las.Trzymała przed sobą Izoldę.Nie towarzyszył im Newlin, ale wiedziała, że będzie na nie czekał w Carreg Du.Nie zastanawiała się, w jaki sposób bard się tam znajdzie.Pewne sprawy były niedostępne dla zwykłych ludzi.Rozważała natomiast konsekwencje tego, na co przystała.zakładając, że Jasper dotrzyma warunków umowy.A może to był podstęp?Głowa Izoldy opadła do tyłu na ramię Rhonwen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]