[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Psyche głęboko nabrała powietrza i przyszpiliła dziewczynę wzrokiem.To prawda - zapewniła Circe.- I nic mi się nie stało, przysięgam.Nie mam nawet zadraśnięcia.No, ale musiałaś strasznie się zdenerwować - mruknęła Psyche.- Może jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale nerwy na pewno dadzą znać o sobie.Circe miała ochotę się roześmiać, ale zabrakło jej odwagi.Może zjedz obiad u siebie w pokoju.Służba przyniesie ci go na tacy - zaproponowała Psyche.- Połóż się, a ja przyślę do ciebie Simpson.Nie.- Circe nie była już tak rozbawiona.- Przyślij mi Lucianę.Pewnie już lepiej się czuje.A na obiad zejdę, tylko najpierw się wykąpię i przebiorę.Nie martw się o mnie, Psyche.Nic mi nie jest, naprawdę.Dotknęła delikatnie dłoni siostry.- To dlatego, że.że jesteś mi taka droga.-W oczach kobiety zamigotały łzy.Circe spochmurniała - nie jest przecież wstrętną niewdzięcznicą, żeby tak martwić siostrę.- Wiem.Ty też jesteś mi droga - odpowiedziała.- Będę odtąd ostrożniejsza, wychodząc, przyrzekam.David obiecał, że pójdzie jutro ze mną na wystawę.- To dobrze.- Psyche znowu nabrała powietrza.- Idę do salonu.Napiję się herbaty przed obiadem.Poczekam tam na ciebie, a ty zawołaj pokojówkę, zanim cała służba zgorszy się twoim widokiem.To już nastąpiło, ale Circe nie zamierzała wyprowadzać siostry z błędu.- Zrobię to - przyrzekła.Jak tylko Psyche zeszła na dół, pospieszyła do swojej sypialni, odstawiła koszyk i torebkę na mały stolik przy łóżku i pociągnęła za sznur od dzwonka.Zajrzała do lusterka i się skrzywiła.Właśnie wyczesywała z włosów jakieś paprochy, gdy pojawiła się jedna z pokojówek.Circe poprosiła ją o przyniesienie gorącej wody, a potem dodała:Powiadom, proszę, Lucianę, że chcę ją widzieć.Hm, pani służąca siedzi w pokoju dla służby, panienko - tłumaczyła drobna pokojówka nieśmiałym głosem.- Mówiła, że kazała jej pani wypoczywać.Kazałam i jeśli nadal źle się czuje, sama do niej zejdę.- Circe nie chciała dłużej odkładać rozmowy z Lucianą, nawet jeśli we wspólnym saloniku dla służby nie będą miały prywatności.- Ale sądzę, że będzie wolała przyjść na górę.Możesz jej powiedzieć, że chodzi o winogrona.Pokojówka szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, ale skinęła głową i odrzekła:- Dobrze, panienko.I tak jak się Circe spodziewała, Luciana pojawiła się w ciągu kilku minut.Oddychała ciężko - najwyraźniej biegła po schodach.A może jej poruszenie miało inny powód? Kiedy zobaczyła swoją pracodawczynię, sapnęła:Signorina, co się stało?Zaraz ci to wyjaśnię.Ale najpierw dowiedz się, że kupiłam winogrona, o które prosiła moja siostra.- Circe skinęła głową w stronę kosza stojącego na stoliku.- Tylko byłam bardzo zdziwiona, bo kiedy ją spotkałam, wcale o nie nie pytała.Luciana spuściła wzrok i zaczęła nerwowo zaciskać schowane pod fartuszkiem dłonie.- Może zapomniała, signorina.Kobiety w jej stanie często zmieniają zdanie.- To prawda - przyznała Circe.- Możesz zabrać koszyk.Luciana do tej pory omijała wzrokiem pokiereszowany przedmiot, ale teraz szybko po niego sięgnęła.Zaniosę winogrona kucharce i zaraz wracam.- Chciała już wybiec z pokoju, ale przy drzwiach sięgnęła na dno kosza i nagle stanęła w miejscu jak wmurowana.To, czego szukasz.mam tutaj - powiedziała Circe chłodnym głosem.- Po tym jak się rozstałyśmy, ten osobnik, który rzucił się wcześniej na ciebie, tym razem napadł na mnie, stąd moja poszarpana suknia.Zdaje się, że masz mi coś do powiedzenia?Luciana stała nieruchomo, napięta jak struna.Wreszcie odwróciła się, a Circe zobaczyła, że na jej twarzy rysuje się prawdziwa panika, jakby znalazła się przed plutonem egzekucyjnym.Gniew Circe nieco zelżał w obliczu autentycznego przerażenia młodej Włoszki.- Luciano, dlaczego nie byłaś ze mną szczera? Przecież ci pomogłam.Wiem i jestem za to bardzo wdzięczna.Naprawdę jestem.Circe zignorowała zapewnienia służącej i uniosła naszyjnik.Skąd on pochodzi?- Należał do mojej babki, signorina.Chciałam go sprzedać, żeby zebrać trochę pieniędzy — odparła Luciana prawie szeptem.Nadal unikała wzroku Circe, ale była już spokojniejsza i wydawało się, że mówi prawdę.Circe z namysłem przyglądała się dziewczynie.Jej wyjaśnienie nie było wcale aż tak nieprawdopodobne.Gdyby Circe musiała uciekać ze swojej ojczyzny, także zabrałaby ze sobą wartościowe przedmioty, które później mogłaby spieniężyć.Dekady wcześniej uciekinierzy z ogarniętej rewolucją Francji sprowadzili do Anglii mnóstwo różnych rodzinnych pamiątek; ciotka Sophie nieraz opowiadała, że po napływie imigrantów do Londynu widziała w londyńskich sklepach wiele takich przedmiotów - piękne koronki, biżuterię, miniaturki, a czasami nawet mniejsze meble.No, a Luciana nie pochodziła z chłopskiej rodziny - tego Circe była pewna.Początkowo nie umiała nawet układać włosów i musiała się dopiero tego nauczyć.Wprawdzie radziła sobie z szyciem i naprawianiem odzieży, ale to akurat potrafią nawet panny z dobrych domów.- Czym zajmowali się twoi rodzice i dziadkowie? – zapytała Circe.Luciana uniosła dumnie głowę.- Mój ojciec był.jest właścicielem sklepu w Genui, signorina.Dziadek też był majętny.Miał sklep i młyn.Tylko że młyn spłonął podczas jednej z potyczek.W Europie w ostatnich stuleciach panował spory zamęt; opowieść dziewczyny może być prawdziwa, myślała Circe.Ale nurtowały ją jeszcze inne sprawy.- A jak poznałaś tego ciemnowłosego mężczyznę ze szramą na policzku? Tego, który dzisiaj na nas napadł, na mnie nawet dwukrotnie.Pokojówka wyraźnie wahała się przed udzieleniem odpowiedzi, więc Circe wygięła brwi na znak zniecierpliwienia.- Tylko nie kłam, Luciano - rzuciła cicho.Dziewczyna westchnęła.- Przez przypadek usłyszałam, że ten człowiek wie, gdzie mogłabym sprzedać naszyjnik.I gdzie nikt by o nic nie pytał biednej dziewczyny z obcego kraju bez bliskich w Anglii, którzy by się za nią wstawili.Bałam się tak po prostu pójść do sklepu, signorina.Circe poczuła się urażona.Masz pod tym dachem przyjaciółkę, Luciano.Jeśli czegoś potrzebowałaś, mogłaś przyjść do mnie.- Nie dodała, że bez jej pomocy Luciana nigdy nie znalazłaby się w Anglii.Dziewczyna zaczerwieniła się po korzonki ciemnych włosów.Ale mnie się wydawało, że nie wypada, żeby pokojówka prosiła swoją panią o pomoc w takich sprawach.To również brzmiało prawdopodobnie.Ale Circe nadal miała wrażenie, że Luciana coś przed nią ukrywa, że jej opowieść nie jest do końca prawdziwa.Spojrzała na zegar.Wielkie nieba, do obiadu zostało tylko kilka minut.- Czy już lepiej się czujesz? - zapytała Luciany.Dziewczyna kiwnęła głową.- Tak.Przykro mi, że została pani napadnięta.Nie przypuszczałam.Temu człowiekowi nie można ufać.To łajdak! - Też tak pomyślałam - sucho przyznała Circe.- Jeszcze porozmawiamy na ten temat.Teraz muszę się umyć i zejść na obiad.Nie chcę wzbudzać podejrzeń lorda Gabriela.Na te słowa oczy Luciany zrobiły się ogromne.Wyglądało na to, że całym sercem podziela zdanie swojej pani.Pomogła Circe przy toalecie, po czym młoda panna w nieskazitelnie czystej żółtej sukni pojawiła się w salonie akurat w chwili, gdy lokaj obwieszczał początek posiłku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]