[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem potworem, jakiego stworzył sir Haberton! Na ten wzór wymodeluję jego jedynego męskiego dziedzica.Powiedz mu to! J powiedz mu, że upłynie wiele lat, zanim ponownie ujrzy swego drogocennego potomka!Przytłaczał ją wzrostem i ciężarem rozszalałego gniewu, gdy tak stał z dłońmi zaciśniętymi w pięści, napiąwszy jak posh’onki wszystkie mięśnie pełnego złości smukłego ciała.- Teraz proszę już iść, panno Elizo Thoroughgood.Biegnij do mamusi i tatusia, wracaj do bezpiecznego schronienia kochanej rodzinki! Nie zapomnij wszakże przekazać moją wiadomość Habertonowi!Odsunął się od drzwi i zdecydowanym gestem wskazał, że ma odejść, lecz Eliza nie mogła się ruszyć z miejsca.Nic nie rozumiała.- Nie może mnie pan odesłać do niego, nie powiedziawszy więcej! Cóż mógł panu zrobić, aby’wywołać taki.takie zło z pana strony? Nie mam nawet pojęcia, kim pan jest.Dostrzegła w jego oczach cień niewysłowionego bólu, a może jej się zdawało? Lecz zanim miała okazję się upewnić, zgiął się nisko w zamaszystym pokłonie godnym,dżentelmena.- Ach, fe! Zapominam się, choć matka wbijała mi w głowę stosowne maniery.Cyprian Dare, do usług szanownej panienki.- Wyprostował się i przeszył ją zuchwałym spojrzeniem.- A teraz proszę łaskawie iść do diabła z mojego okrętu!To przepełniło czarę.Eliza wydała z siebie okrzyk wściekłości i chwyciła to, co znalazło się pod jej ręką - jakiś ciężki przyrząd nawigacyjny - by rzucić go prosto w głowę kapitana.Jak śmiał wyrzucać ją ze swojego okrętu w tak nieokrzesanych słowach, skoro to on spowodował, iż została nań brutalnie zaciągnięta!.Złapała książkę leżącą na biurku i posłała w ślad za mosiężnym cyrklem.Cyprian zrobił unik przed nadlatującym narzędziem, a książkę odbił odwróconym ramieniem.Zanim rozjuszona dziewczyna zdążyła wycelować w jego głowę masywny szklany dzban, rzucił się, by ją obezwładnić.Biorąc pod uwagę okoliczności, uważał, że poradził sobie mimo wszystko jak człowiek względnie cywilizowany.Każdy inny mężczyzna - wiedząc, co kryje skromna nocna koszula - z miejsca przewróciłby zuchwałą pannicę na plecy i pokazałby jej, kto tu rządzi.Każdy inny mężczyzna, mając za sobą dziesięć dni cierpień sfrustrowanych zmysłów tylko dlatego, że pocałował kobietę o nie znanej mu twarzy, za to wyposażoną w pociągające ciało o bujnych kształtach, niechybnie wiedziałby, jak z niego skorzystać.Lecz gwałt nie należał do metod postępowania Cypriana Dare.Chciał ją tylko ujrzeć, sprawdzić, czy jej widok w równym stopniu podnieci jego zmysły, jak dotyk ciała dziewczyny w ciemnej kabinie.Początkowo, gdy wsunęła się boczkiem do kajuty w ślad za Oliverem i Xavierem, był rozczarowany.Ale gdy obrzucił ją groźbami, lękliwe drżenie wyzwoliło w niej szaleńczą, acz nierozumną odwagę i to wzmogło je1So zainteresowanie.Patrzył na cnotliwy strój i czuł, jak rośnie apetyt na ukryte pod nim wdzięki.Zatęsknił za miękkością ciemnokasztanowych splotów pod palcami.A potem rzuciła w niego sekstansem.Wtedy cał-kowicie zmienił zdanie o tej kobiecie.Eliza Thoroughgood była nader interesującą osóbką, obdarzoną ogromnymi, ognistymi oczami i nieskazitelną cerą.Złapał ją w pasie i wciąż trzymając w objęciach, osunął się na fotel.Uwięził ją w pułapce stalowych.ramion nie dlatego, by zapobiec dalszym zniszczeniom swego dobytku, choć co prawda przez chwilę obawiał się, że uszkodziła sekstans.Nie, chciał po prostu jeszcze raz poczuć jej ciało.Była od niego mniejsza, słabsza i śmiertelnie się go bała, a mimo to intuicja podpowiadała mu, że w jej osobie spotkał przeciwnika niepodobnego do wszystkich, z jakimi miał dotychczas do czynienia.Obudziła się w nim chęć podjęcia wyzwania trudniejszego, a dzięki temu bardziej pod-niecającego.Nie zamierzał jej zranić, nie.Nie taki miał być charakter tej rozgrywki! Ku swej konsternacji, stwierdził, iż pragnie uwieść bardzo dobrze wychowaną Elizę Thoroughgood, napawać się słodyczą młodego ciała, a w zamian nauczyć ją tego i owego.Po pierwsze, dałby jej lekcje rozkoszy, jaka może połączyć mężczyznę i kobietę; w tym przedmiocie młoda dziewczyna, wychowana w arystokratycznej rodzinie, z pewnościąjest kompletną ignorantką.Po drugie - i waźniejsze - jak sam sobie wmawiał, pokaże jej, jakie to uczucie być zdanym na łaskę kogoś silniejszego.Ta pannica, przyzwyczajona do życia w wyższych sferach, powinna posmakować egzystencji istot biednych, słabych i bezradnych.- Siedź spokojnie.Spokojnie, do diabła, a nie wyrządzę ci krzywdy - ostrzegł ją przez zaciśnięte zęby, siłą przyciskając jej ręce do boków i wciąż trzymając ją na kolanach.- Uspokój się!Pod gmatwaniną potarganych włosów nie widział jej twarzy, lecz odczuwał prawie namacalnie przeraźenie dziewczyny.Wy-rywała się, kopała bosymi stopami jego obute w wysoką cholewę łydki, walczyła ze wszystkich sił, a serce w piersi, przyciśniętej do jego ciała, kołatało w szaleńczym rytmie.- Posłuchaj, tylko sobie szkodzisz - szepnął do prawego ucha branki.- Uspokój się, mówię ci!- Idź do wszystkich diabłów! - mruknęła niewyraźnie i ponow-nie go kopnęła.- Właśnie zamierzam to zrobić! - odparował, uśmiechając się.Czuł, jak rozkoszne okrągłości pośladków wiercą się na jego kolanach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]