[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Papa! - Rosalyndę zerwała się z krzesła i rzuciła się w wyciągnięte ramiona ojca.- Niech no ci się przyjrzę.- Tobin cofnął się o krok i popatrzył na córkę, która z zadowoleniem mu się zaprezentowała.Sofia roześmiała się i pokręciła głową.Ci dwoje tak bardzo się kochali.- Jesteś piękna.Prawie taka piękna jak twoja matka.- Naprawdę, papo?- Naprawdę.- Tobin pocałował córkę w czoło.- Muszę już iść.Chcę się pokazać siostrom w tym stroju.Judith zzielenieje z zazdrości! - Rosalyndę wybiegła z pokoju, by wystawić na ciężką próbę swe młodsze siostry, Judith, Elizabeth i Alinor.Jej dwaj bracia nie zwracali uwagi na stroje; Merrick miał zaledwie pięć lat, a John - osiem.Tobin nie odrywał wzroku od Sofii.- Czemu tak na mnie patrzysz?- Bo wciąż jesteś tak niewiarygodnie piękna.- Pokręcił głową.- Wydaje mi się, że nic się nie zmieniłaś od dnia, w którym się w tobie zakochałem.- Naprawdę? - Westchnęła.- Dzisiaj czuję się staro.Tobin przytulił ją mocno.- Dla mnie nigdy nie będziesz stara, kochanie.Tu, przy mnie, jest twoje miejsce.Kiedy jestem przy tobie, wiem, że w moim świecie nie ma nic piękniejszego.- Cofnął się i przyjrzał jej uważnie, po czym ujął jej dłoń i splótł palce z jej palcami.- Czyżbym dostrzegał w twoich oczach łzy, żono?Sofia pokręciła głową.- Nie, kochanie.Chyba coś wpadło mi do oka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]