[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oboje zatem zawarliśmy związki małżeńskie, w których tylko jedna osoba kocha.- Nie zgadzam się z tobą - oznajmiła Juliet z przyjaznym uśmiechem.Widziałam cię w towarzystwie żony.- Położyła dłoń na jego ramieniu.- Chodź.Odprowadź mnie do sali balowej.Rzućmy tym długim językom jakiś kąsek.- Ruszyli do drzwi, ale zanim weszli do środka, Juliet zatrzymała się dodając: - Alec, jesteś przyziemny, napuszony, arogancki i nieziemsko przystojny, ale w twoim małżeństwie ma miejsce pełna miłość.Patrzył na nią w niemym zdziwieniu.- Zastanawiam się tylko, ile czasu minie, zanim do tego dojdziesz - rzuciła na pożegnanie.W pewnej chwili Joy zorientowała się, że Aleca nie ma w sali balowej.Rozejrzała się po tanecznym parkiecie, pokręciła wśród gości, a potem przystanęła na skraju tłumu, spoglądając na tańczące pary i połyskujące na nich klejnoty.Kołysała głową w rytm upajającej melodii.Bal przeszedł jej najśmielsze oczekiwania.Poznała księcia regenta, zjadła w jego towarzystwie kolację i z wyjątkiem dwukrotnego kichnięcia wszystko przebiegało gładko.Uznała za swój sukces to, że Prinny zaprosił ich do teatru.Przepełniała ją nadzieja, że Alec jest z niej dumny.Bal był cudowny, choć chwilami, kiedy nie stał obok niej mąż, atmosfera wydawała się mniej ekscytująca.Przed wyjściem Joy chciała jeszcze zatańczyć z Alekiem.Pragnęła uścisku jego dłoni i spojrzenia zapewniającego, że gra miłosna, jaką rozpoczęli w tańcu, rozwinie się w pełni, gdy wrócą do domu.Na myśl o tym uśmiechnęła się radośnie.- Jak to, moja droga! - dobiegł do jej uszu nieprzyjemny głos lady Agnes, choć nie spostrzegła osoby.Odwróciła głowę w stronę, z której dochodził głos.Najwyraźniej ta kobieta wciąż nip uznawała prawa Joy do tytułu duchessy.Szkotka znowu żałowała, że nie stoi przy niej mąż.Za to pojawiła się uprzykrzona matrona, a tuż za nią jej dwie nieodłączne towarzyszki.- Wyglądasz na zagubioną.Stoisz tu taka samotna, a gdzie podziewa się twój diuk? - Lady Agnes rozejrzała się dookoła.- Widzicie go gdzieś, moje miłe? - Jak na komendę lady Eugenia i pani Timmons zaprzeczyły ruchem głowy.Lady Agnes poklepała Joy po ramieniu.- Wydaje mi się, że widziałam go, jak wychodził na taras.Sprawdzimy?Pociągnęła duchessę w stronę drzwi.Jacyś mężczyźni rozstąpili się przed nimi i po chwili nic już nie zasłaniało widoku.Do sali balowej weszła z tarasu śliczna blondynka, ubrana jak wyniosła księżna.Jej szyderczy śmiech dochodził aż tutaj.- O, tam jest.Widzisz, moja droga? - Lady Agnes wskazywała ruchem głowy drzwi prowadzące na taras.- Z lady Juliet.Jakie to intrygujące.Gdy spostrzegła Aleca, zaczęła świdrować Joy oczami.Ale na widok męża duchessa Belmore uśmiechnęła się radośnie.- Lady Juliet jest śliczna - oznajmiła, zerkając na towarzyszącą mu kobietę.Odwróciła głowę w stronę lady Agnes.- Czy to ktoś szczególny?Towarzyszki plotkarki miały teraz oczy okrągłe jak guziki i zaczęły chichotać, ona zaś histerycznym gestem przycisnęła dłoń do piersi.- Jak to, moja droga, o niczym nie wiedziałaś? - spytała głosem, który nagle przepełniła nieznośna słodycz.- Lady Juliet i Jego Miłość mieli się pobrać.Joy natychmiast odwróciła głowę w ich stronę, nagle dostrzegając w nich parę małżeńską.Pasowali do siebie idealnie.Nawet złociste włosy Juliet odpowiadały posrebrzonym siwizną włosom Aleca, nie mówiąc o arystokratycznym pochodzeniu i wychowaniu czy o wrodzonej skłonności do noszenia podbródków wysoko w górze oraz o władczym wyglądzie.Na ten widok Joy poczuła ucisk w żołądku, boleśnie świadoma swoich marzeń i pragnień.- Ona zerwała zaręczyny i poślubiła kogoś innego.w przeddzień twojego ślubu - dokończyła lady Agnes.Joy miała teraz przed oczami absolutnie rzeczywistą i wystawioną na widok publiczny scenę, która stanowiła zakończenie jej baśni o miłości Aleca.Wszystko wokół niej zasnuła szara mgła.Nareszcie dotarła do niej gorzka i bolesna prawda o jej małżeństwie, prawda której nawet ona, przepełniona nadzieją Joyous Fiona MacQuarrie Castlemaine, nie mogła odrzucić.Magia była tu też całkiem bezużyteczna.Nigdy nie zdobędzie serca Aleca, bo zdobyła je już inna kobieta.Umierały jej nadzieje na miłość tego mężczyzny.Jakby w odpowiedzi na jej nastrój zerwał się ostry wiatr, uderzając w oszklone drzwi tarasu i uginając widoczne przez nie drzewa.Wiatr świstał jak oszalały, a po chwili rozpadał się deszcz.Zranione sercaJeden, wyłącznie jeden tylko bodziecPodżega we mnie tę pokusę, to jest Ambicja.W.Szekspir Makbet ttum.J.PaszkowskiJoy siedziała przy oknie salonu położonego na tyłach pałacu.Patrzyła, jak krople deszczu rozpryskują się w ciemnych kałużach na wybrukowanym dziedzińcu, tworząc niezliczone kręgi.Padało od wczoraj w nocy, tej nocy, która zaczynała się dla duchessy zdenerwowaniem i zdumieniem, a kończyła doznaniem pustki.To było wszystko, na czym potrafiła się skupić, nie chcąc znowu łkać z powodu prawdy o swoim małżeństwie.Tylko duma uchroniła ją przed upadkiem we łzach na podłogę sali balowej w obecności członków najwyższych sfer Anglii.Alec wydał się jej równie zamyślony i melancholijny.Samo jego imię potrafiło teraz pogrążyć Joy w czarnej rozpaczy.Należał do Juliet.Myśl o tym była niczym wbity w serce miecz.Joy wzięła kolejny głęboki wdech, bo pokój zawirował jej przed oczami.Mąż od chwili rozstania z tą kobietą zachowywał się tak, jakby dręczył go jakiś problem.Duchessa była pewna, iż nie daje mu spokoju to, że jego żoną nie jest Juliet, lecz ona, szkocka czarownica, zdolna zamienić cudze życie w chaos.Obecny nastrój Aleca tylko utwierdzał ją w bolesnym przeświadczeniu, że on kocha Juliet.Uświadomiła sobie, że nie ma już szans na mężowską miłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]