[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ci ludzie, którym Napoleon był przepowiedziany pod imieniem Kebir - Bonaberdis, co w ich narzeczu znaczy "Sułtan daje ognia", bali się go jak dyabła.Tak tedy, Turcya, Azya i Afryka uciekają się do magii i przysyłają nam czarownika zwanego Mody, o którym mówiono, że zstąpił z nieba wraz ze swoim białym koniem, że obce kule szkodzić mu nie mogły i że żywił się samem powietrzem.Byli tacy, co to widzieli, ale za prawdę tego zaręczyć wam nie mogę.Myślę, że to tylko władze Arabii i mamelucy chcieli wmówić w swoje wojska, iż Mody uchroni ich od śmierci w bitwach, i rozgłaszali, że to był anioł zesłany z nieba dla zwyciężenia Napoleona i odebrania mu Salomonowej pieczęci, którą niby-to generał nasz miał ukraść.Domyślacie się, że mimo te gadaniny kule zrobiły swoje.Ale powiedźcie-no tylko, zkąd oni wiedzieli o układzie Napoleona z Bogiem? Byłoż to rzeczą naturalną?Wszyscy przecież wierzyli, że się porozumiewał % duchami i mógł w jednem mgnieniu oka przenosić się z miejsca na miejsce jak ptaszek, że przybył po to, aby im porwać piękną jakąś królową.i ofiarował za nią wszystkie swoje skarby i dyamenty wielkie jak gołębie jaja; ale mameluk, do którego ona należała, nie chciał w żaden sposób na ten targ przystać, chociaż miał kilka innych.W takiem położeniu niemogło się obejść bez częstych-gęstych bitew, czego też i nie szczędzono; każdemu się za swoje dostało.Stawaliśmy w szeregach pod Aleksandryą, pod Giseh i przed piramidami.Trzeba było maszerować pod słońce, po piaskach, gdzie ludzie skłonni do ćmienia w oczach widywali źródła, z których pić nie można było i cieniste gaje, wtedy gdy wszystkim pot dziurgiem lał się z czoła.Ale mimo to, pobiliśmy mameluków jak zawsze; Napoleon zagarnął wtedy wyższy i niższy Egipt, Arabią i stolice nie istniejących już, królestw, gdzie było do dyabła cudackich posągów, jaszczurek jeszcze więcej i ziemi tyle, że każdy mógł sobie brać tyle gruntu, ile mu się żywnie podobało.Tymczasem, gdy Napoleon gospodarzy w zawojowanych krajach, gdzie chciał nielada rzeczy zdziałać, Anglicy palą mu flotę w bitwie pod Abukir, bo już nie wiedzieli, co mają robić, aby nam dokuczyć.Ale Napoleon, którego wschód i zachód szanował, któremu papież mówił "kochany synu, a krewny Mahometa "kochany ojcze", postanowił zemścić się na Anglikach i odebrać im Indye w zamian za spaloną flotę.Już miał nas prowadzić do Azyi przez morze Czerwone, w kraje, gdzie złoto i dyamenty pełnemi garściami zbierać można, a tu ten czort Mody wchodzi w konszachty z zarazą i przysyła ją, by nam na drodze do zwycięztw stanęła.Masz tobie! Żołnierze jeden za drugim paradują na tamten świat; ani myśleć o wzięciu Świętego Jana z Akry, pomimo, żeśmy do niego trzy razy, jak przystało na waleczne i wytrwałe wojska, wchodzili.Ale zaraza nas przemogła.Wszyscy chorowali, jeden tylko Napoleon zdrów był jak ryba i świeży jak róża, choć ciągle łykał tę przeklętą zarazę.No, powiedźciesami, czy to nie wyraźny cud ? Mamelucy, widząc, że jesteśmy w ambulansach, chcą nam zagrodzić drogę, ale nie z Napoleonem takie sztuki ! Woła on tych, co mieli najtwardszą drogę, i mówi im: — Uprzątnijcie mi drogę.Tedy Junot, rębacz.pierwszego rzędu i jego serdeczny przyjaciel, bierze tylko tysiąc ludzi i z tą garstką bije na łeb na szyję całą armię paszy, któremu się zdawało, że nam wpoprzek stanie.Zaraz potem wracamy do Kairu, naszej" głównej kwatery.Tu znów inna historya.Podczas nieobecności Napoleona we Francyi działy się niesłychane rzeczy.Ci, co nią owładnęli, nie chcieli płacić żołdu wojsku, nie dawali im ani bielizny, ani odzienia, pozwalali zdychać z głodu, a mimo to, żądało im się, aby to biedne wyniszczone żołnierstwo wojowało z całym światem.Byli-to bowiem głupcy, którzy rozprawiali zamiast wziąć się do dzieła, jak tego potrzeba.Więc, cóż się dzieje? Armie pobite, granice Francyi zagrożone, a człowieka nie ma.Mówię człowieka, bo tak tam oni nazywali Napoleona, choć-to głupstwo wierutne, skoroć on miał swoję gwiazdę i inne nadziemskie przywileje; to myśmy byli ludźmi! Napoleon dowiedział się o nieszczęściach Francyi po słynnej bitwie pod Abukir, gdzie nie straciwszy więcej nad trzystu łudzi i z jedną tylko dywizyą zwyciężył wielką dwudziesto-pięcio-tysięczną armię turecką i przeszło połowę tych zuchów jak szczenięta w morzu potopił.Był-to ostatni jego tryumf w Egipcie.Powiedział sobie bowiem: "Jestem zbawcą Francyi; wiem o tem; trzeba mi tam iść." Ale uważcie tylko, że armia nic o jego wyjeździe nie wiedziała; bo inaczej bylibyśmy go siłą zatrzymali i cesarzem Wschodu zrobili.Posmutnieliśmy więc wszyscy, gdy go zbrakło, bo on był naszą radością.Dowództwo Napoleon zostawił Kleberowi; dzielny-to był człowiek, ale wprędce pomaszerował na tamten świat, zamordowany przez jakiegoś Egipcyanina, którego za to wświdrowano na bagnet, bo tam w taki sposób gilotynują ludzi; ale to jest tak okrutna śmierć, że któryś z żołnierzy ulitował się nad zbrodniarzem i podał mu czarkę; a ten skoro się napił wody, łypnął tylko oczami i już po nim!Ale to drobnostka i mówić o tem nie warto.Napoleon tymczasem wsiada na statek, mały niby orzechowa łupina, który on nazwał Fortuną i w jednem mgnienia oka, tuż pod samym nosem Anglii, która strzegła granic statkami liniowemi, fregatami i czem tylko mogła, wyładowuje we Francyi.Tak-to on umiał przebywać morza, jednym susem! I to może było rzeczą zwyczajną? Co?— Jak tylko dotarł do Frejus, to tak samo jak-by już był w Paryżu.Tam znów, wszyscy go wielbią, ale on zwołuje rząd."Coście zrobili z memi dziećmi żołnierzami ? — pyta tych nicponiów.Jesteście marnotrawcy, oszukujecie świat i pasiecie się kosztem Francyi.To niesprawiedliwie, a ja w imieniu wszystkich powstaję przeciwko temu! " Oni dopiero w hałas, w krzyki; chcą go zabić, ale ba! Jak ich ścisnął! aż oknami wyskakiwali.I tak ich utresował, że ucichli jak ryby a pokorni byli niby baranki.Od jednego zamachu wyrósł na konsula; a że nie jemu-to było wątpić o potędze Najwyższej Istoty, więc też zaraz uiścił się z obietnicy Panu Bogu, który mu tak słowa dotrzymywał; przywrócił kościoły, religią i wszędzie bito we dzwony dla Boga i dla niego, na chwałę Boga i jego.I otóż wszyscy kontenci: po pierwsze, księża, których od poniewierki wybawił; po drugie mieszczanie, którey mogą prowadzić dalej handel i nie bać się rapiamus'a niesprawiedliwych praw; po trzecie szlachta, którą zaprzestano mordować, jak-to już było nieszczęśliwie w zwyczaj weszło.Ale nie dosyć na tem.Trzeba potańcować z nieprzyjacielem.Napoleon nie zasypia gruszek w popiele, bo widzicie, on tak potrafił okiem cały świat prześwidrować jak jabłko nożem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]