[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zwłaszcza dla naszych systemów wojny radioelektronicznej.Ale nie wszyscy dysponują równie dobrymi, dlatego też ta możliwość jest w tym konkretnym wypadku nader nieprawdopodobna.– A poza tym nie rozwiążemy tego problemu inaczej, jak sprawdzając podejrzaną jednostkę z naprawdę małej odległości – dodał Trent.– I to najszybciej, jak się tylko da, z oczywistych względów.Dlatego Honor, jeśli sensory twego okrętu zarejestrują tę emisję, masz sprawdzić na tyle dokładnie, na ile możesz, co to w rzeczywistości jest.I to stanowi, zgodnie z nowymi rozkazami, które otrzymasz, zadanie o absolutnym priorytecie.Honor spojrzała na niego zdziwiona i upewniła się:– Chce pan powiedzieć, sir, że jeśli go zauważę, mam zostawić konwój i gonić go?– Jeżeli okaże się to niezbędne.Nie podoba mi się ta perspektywa, podobnie jak tobie, ale takie właśnie otrzymałaś rozkazy.– Trent westchnął, spojrzał na Wallace’a i dodał: – I prawdę mówiąc, zgadzam się z nimi.Jeśli Imperium zdecydowało się zaanektować Konfederację i bada naszą reakcję za pomocą skrytych ataków na nasze frachtowce, musimy o tym wiedzieć.I to zanim nasze stosunki z Ludową Republiką Haven pogorszą się jeszcze bardziej.– Zakładając, że nad tym ostatnim mamy jakąkolwiek kontrolę – dodała Honor.– Fakt – przyznał Trent.– Na to jednakże nic nie poradzimy.A na ten problem, który właśnie wyniknął, możemy.– Rozumiem, sir.Honor nadal nie była przekonana o słuszności interpretacji, jaką właśnie usłyszała, ale Trent nie zaprosił jej na swój okręt flagowy, by szukać rozwiązania, lecz by wręczyć i wyjaśnić jej nowe rozkazy.A ponieważ była królewskim oficerem, oczekiwano, że skoro już je otrzymała, dokładnie je wypełni.– Sądzę, że kwestię ewentualnej rzeczywistej przynależności państwowej napastnika należy utrzymać w tajemnicy, sir? – upewniła się na wszelki wypadek.– W absolutnej tajemnicy – potwierdził Trent.– Jak wyjaśnił komandor Wallace, wywiad musiał się trochę namęczyć, by odkryć andermańską emisję, i nie chcielibyśmy, aby Imperium wiedziało, że to potrafimy.– Możemy go zidentyfikować po fałszywej emisji silesiańskiego frachtowca – dodał Wallace.– Ponieważ nie będzie pasowała do identyfikacji podanej przez transponder, wystarczy to jako wytłumaczenie dla reszty załogi.Honor zrezygnowała z uzmysłowienia mu, że sygnał transpondera mógł zostać zmieniony na pasujący albo też że fałszywa sygnatura emisji mogła ulec zmianie.Jak długo ona sama wiedziała, że należy szukać trzeciej, ukrytej sygnatury andermańskiej, ta wersja rzeczywiście powinna wystarczyć.– Rozumiem – powiedziała.– Ale muszę w całą sprawę wtajemniczyć mojego oficera taktycznego.Jeśli istnieje szansa spotkania z andermańskim okrętem wojennym, powinien mieć czas, by przygotować stosowne plany działania.– Nie będzie takiej potrzeby, ma’am.– Wallace na wpół skrzywił się na wpół uśmiechnął.– Przez najbliższych parę miesięcy ja będę pani oficerem taktycznym.Honor mrugnęła gwałtownie.– A Rafe?– Został czasowo oddelegowany do innej służby – wyjaśnił admirał Trent.– Jak sądzę, też coś wymyślonego przez wywiad, choć jak zwykle oficjalnie nic na ten temat nie wiadomo.– Doprawdy? – spytała wolno Honor, przyglądając się twarzy Wallace’a.Dobrze nad sobą panował – jeśli coś wiedział, niczym się nie zdradził.– Komandor Wallace jest dobrym oficerem taktycznym – odezwał się Trent.– I naturalnie doskonale zorientowanym w tym, co aktualnie dzieje się na obszarze Konfederacji.Oto twoje rozkazy.I podał jej opakowanie z chipem w środku.– Dziękuję, sir – profilaktycznie nie dodała, że miłe byłoby jakieś wcześniejsze ostrzeżenie.Skoro nikt o tym nie pomyślał, szkoda było marnować czas i energię na pretensje.– Witamy na pokładzie HMS Fearless, komandorze – powiedziała zamiast wymówki.– Mam nadzieję, że będzie pan gotów, nim zbierze się konwój.– Już jestem gotów, ma’am.I pozwolę sobie oświadczyć, że z przyjemnością będę służył pod pani rozkazami.Honor zaś dodała w duchu: „żeby zobaczyć pani minę, gdy przekona się pani, że to andermański okręt”.Naturalnie nie powiedziała tego głośno.Spytała tylko:– To wszystko, panie admirale?– Wszystko, Honor.– Trent wstał i podał jej rękę.– Udanego polowania.* * *Komodor Robert Dominick z Ludowej Marynarki chrząknął i przesunął elektrokartę na środek lakierowanego stołu konferencyjnego.– Satysfakcjonujące – ogłosił.– Bardzo satysfakcjonujące.Prawda, kapitanie Vaccares?– Tak, sir – przyznał kapitan Avery Vaccares, także z Ludowej Marynarki, sięgając po elektrokartę.– Właśnie.– Dominick rozparł się wygodnie w fotelu i splótł dłonie na wydatnym brzuchu.– Skutecznie i profesjonalnie.Sądzę, że możemy być dumni z naszych ludzi, nieprawdaż?– Wykonali swoje obowiązki rzeczywiście dobrze, sir – potwierdził zapytany, starannie dobierając słowa.Załoga Vanguarda rzeczywiście dobrze wykonała otrzymane rozkazy, ale profesjonalizm całej tej operacji to była już zupełnie inna historia.Nieprzyjacielskie statki stanowiły bowiem jak najsłuszniejszy cel w czasie wojny, a Królestwo Manticore miało na koncie dość prowokacji, by świętego z równowagi wyprowadzić, niemniej póki co Ludowa Republika Haven i Gwiezdne Królestwo Manticore w stanie wojny jeszcze się nie znajdowały.I właśnie dlatego w jego opinii to, co robił Vanguard, było najzwyklejszym piractwem.Łącznie z tradycją dzielenia zdobytych łupów.– Sądzę, że pańscy ludzie jak zwykle będą chcieli mieć prawo pierwszeństwa w wyborze? – spytał Dominick ostatniego z obecnych.Cywil, którego znali tylko pod imieniem Charles, machnął lekceważąco ręką.– Sądzę, komodorze, że tym razem czas przekazać nasz udział do podziału między załogę – powiedział ciepłym i przekonującym głosem idealnie pasującym do szczerego uśmiechu.Dominick wytrzeszczył oczy.– Między załogę?– Oczywiście.Jak pan słusznie zauważył, doskonale wykonali swe obowiązki, więc wydaje mi się, że należy im to stosownie wynagrodzić – wyjaśnił Charles i spytał, uśmiechając się promiennie do Vaccaresa: – Zgodzi się pan ze mną, kapitanie?– To personel Ludowej Marynarki.Wykonują swe obowiązki, w zamian za co otrzymują zapłatę tak jak wszyscy – odparł Vaccares bez śladu uśmiechu.– Osobiście uważam, że proponowanie im udziału w łupach w zamian za wykonywanie tych samych obowiązków jest niewłaściwe.Dominick wyraźnie spochmurniał.A Charles nadal się uśmiechał.– Kapitanie Vaccares, przecież tak naprawdę nie ma żadnej różnicy między tym, co proponuję, a pryzowym tradycyjnie wypłacanym załodze za zdobycie nieprzyjacielskiej jednostki – wyjaśnił spokojnie.Vaccares już miał na końcu języka, że to nie są nieprzyjacielskie jednostki i w tym właśnie tkwi problem, ale ugryzł się w język i powiedział, starając się, by zabrzmiało to neutralnie:– Spytał mnie pan o zdanie, więc je wyraziłem.Tą operacją dowodzi komodor Dominick.Do niego należy ostateczna decyzja.– Właśnie – przytaknął pospiesznie Dominick.– A ja uważam, że załodze należy się nagroda.Sięgnął przez stół po elektrokartę i nachylił ją tak, by oni i Charles równocześnie widzieli wyświetlacz.– Zobaczmy.Vaccares odchylił się na oparcie fotela, starannie ukrywając niesmak.Obaj przypominali mu w tym momencie jako żywo parę ścierwojadów dzielących zdechłą owcę.Nie mając nic lepszego do roboty, zaczął się zastanawiać nad Charlesem, tak jak już wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]