[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sheila słyszała kiedyś, że matka powinna być dla swego dziecka łodzią.w której może ono przetrwać wszystkie burze i sztormy, ale tym razem to Sam ją ratuje, nie ona jego.Utrzymuje jego ciało na powierzchni wody, mając nadzieję osuszyć płuca z mokrej śmierci, kiedy niespodziewanie podpływa do niej małe czółno, zaledwie wydrążony pień, nic więcej, a mimo to ulubiona zabawka chłopca.Często przepływał w nim na drugi brzeg Arasu i chwytał mieszkające na brzegach żółwie.Sheila wspina się do czółna, pozostawiając ciało Sama rekinom.DZIENNIK POKŁADOWY10 czerwca 1057 po stworzeniu.Zwierzęta jedzą zbyt dużo.Jeżeli nic się nie zmieni, to za osiem tygodni skończą nam się zapasy.Dla roślinożernych: 4540 funtów owsa dziennie, 6780 funtów siana, 2460 funtów warzyw i 3250 funtów owoców.Dla mięsożernych: 17620 funtów mięsa jaków i karibu dziennie.Możemy niebawem stracić cały zapas, jeżeli nie znajdziemy jakiegoś sposobu, żeby go zamrozić.Gniew Jahwe spływa ciężkimi, mokrymi zasłonami, jakby cały świat dostał się nagle pod ogromny wodospad.Sheila wiosłuje bez przekonania, nie mając ani żadnego celu, ani powodu, żeby żyć.Porywisty wiatr wzburza powierzchnię morza, błyskawice pokrywają niebo jaskrawą siatką pęknięć.W wodzie robi sie gęsto od rozkładających się grzeszników; unoszą się na plecach wpatrując się błagalnie w niebo żelatynowymi oczami, jakby prosili Boga o jeszcze jedną szansę.Świat cuchnie.Sheila dławi sie odorem.Ciekawe, czy grzesznicy śmierdzą bardziej od sprawiedliwych? Kiedy ona umrze, czy smród bijący z jej ciała odstraszy nawet muchy i sępy?Sheila bardzo chce umrzeć, lecz jej ciało ma na ten temat inne zdanie; każe jej unieść twarz i chwytać w usta lejącą się z nieba wodę.Głód stanowi znacznie trudniejszy problem, kąsając jej żołądek niczym skorpion.Cierpienie jest tak wielkie, że Sheila postanawia już dodać kanibalizm do repertuaru swoich grzechów, kiedy na dnie czółna dostrzega dwa wystraszone, zdezorientowane żółwie.Zjada jednego żywcem, zaczynając od głowy, żując skórzaste mięso i wysysając słonawą krew.Zza zasłony deszczu wyłania się ogromny, mroczny kształt: Sheila jest przekonana, że to morski potwór, rozgniewany, mściwy, o ostrych zębach.Wcielenie Jahwe, gotów uwolnić świat od jej ciężaru.To dobrze.Unosi z trudem ciężkie niczym młyński kamień wiosło i za-nurza je w wodzie, płynąc wśród utopionych książąt i wzdętych wodą koni ku ogromnemu ucieleśnieniu boskości.Bóg jest tuż przed nią i w chwilę potem uderza w jej łódź, miażdżąc ją z łatwością, z jaką krokodyl rozbija uderzeniem ogona skorupki jajek.Sheila znika pod powierzchnią wody, ale jeszcze ma dość czasu, żeby wraz z ostatnim oddechem splunąć w mroczną, pozbawioną wyrazu twarz Jahwe.DZIENNIK POKŁADOWY20 czerwca 1057 po stworzeniu.Jahwe nie wspomniał nic o rozbitkach, a mimo to dziś rano natrafiliśmy na dwoje.Z Testudo marginata nie było żadnego problemu; mamy masę żółwi, a ściślej biorąc wszystkie 255 gatunków - Testudinae, Chelydridae, Platysternidae, Kinosternidae Chelonidae i jeszcze jakich tylko dusza zapragnie.Nieczyste stworzenia, niejadalne, bezużyteczne.Pozostawiliśmy tego marginata w wodzie, gdzie wkrótce umrze.Inna sprawa z Homo sapiens.Przerażona, nieprzytomna, przywarła kurczowo do resztek swego czółna niczym uczepiony drzewa leniwiec.- Jahwe wyraził się zupełnie jasno - powiedział Cham, opierając się o reling „Raju II”.- Wszyscy, którzy nie należą do naszej rodziny, zasługują na śmierć.- Jest jedną ze skażonego pokolenia - dodała jego żona.- Ladacznicą.Zostawcie ją.- Nie! - sprzeciwił się Jafet.- Musimy rzucić jej linę, jak uczyniłby każdy człowiek honoru.Jego młoda żona nie miała na ten temat żadnego zdania.Jeżeli chodzi o Sema i Temar, pojawienie się tej ladacznicy stało się dla nich kolejną okazją do kłótni.- Jafet ma rację - upierał się Sem.- Pozwól jej wejść między nas, Ojcze.- Niech Jahwe zrobi z nią, co zechce - odparła Temar.- Pozwól, żeby potop wypełnił swoje zadanie.- A co ty myślisz? - zapytałem moją żonę.Uśmiechnęła się i wskazała na szalupę.Rozkazałem, żeby opuszczono łódkę na wodę.Jafet i Sem powiosłowali w niej po wzburzonej wodzie, oderwali ladacznicę od resztek czółna i wciągnęli ją przez burtę.Z wieloma kłopotami udało nam się wreszcie przenieść ją na pokład „Raju II” i ułożyć na przednim pokładzie.Przypominała lubieżnego morsa, tłustego i rozpasanego.Na grubym karku miała naszyjnik ze szczurzych czaszek.Kiedy Jafet nacisnął jej pierś, wyrzuciła ustami ogromną ilość wody i rozległ się kaszel, podobny nieco do ryku jaka.- Kim jesteś? - zapytałem.Spojrzała na mnie ze zdumieniem, po czym zemdlała.Znieśliśmy ją na dół, do świń, gdzie jest miejsce stworzeń tak nieczystych jak ona.Moja żona zdjęła z niej przesiąknięte wodą ubranie, a ja skrzywiłem się widząc pokryte strupami, obrzmiałe ciało.- Grzesznica czy nie, Jahwe uznał za stosowne ją ocalić - powiedziała moja żona, oblekając ją w suchą szatę.- My stanowimy jedynie narzędzie jego przebaczenia.- Być może - odparłem, uderzając słowami jak biczem.Ostateczna decyzja zależy, rzecz jasna, tylko ode mnie, nie od moich synów i ich żon.Czy pojawienie się ladacznicy stanowi jakiś test? Czy prawdziwie pobożny człowiek mógłby bez wahania skazać na śmierć ten strzępek ludzkiego śmiecia?Jest obrzydliwa nawet wtedy, gdy śpi.Jej włosy są jak hodowla wszy, a oddech jak zatruty wiatr.Sheilę budzi pochrząkiwanie świń.Otacza ją wielka czarna ciemność, wilgotna niczym zanurzony w bagnie kosz.Jej nozdrza płoną, wypełnione setką najróżniejszych zapachów.Wierzy, że została połknięta przez Jahwe i teraz siedzi w jego żołądku.Powoli jej oczy wypełniają się światłem.Drewniane wrota skrzynią, uchylając się na sporządzonych ze skóry zawiasach, i wchodzi młody człowiek, niosąc bukłak z winem oraz ugotowany udziec barana.- Czy jesteśmy we wnętrzu Boga? - pyta Sheila, unosząc na łokciach swój gruby tułów.Ktoś dał jej suche ubranie.Wypowiedzenie kilku słów kosztuje ją tak drogo, że opada z powrotem na przesiąkniętą zapachem świń słomę.- Czy to jest Jahwe?- Jego ostatnie dzieło - odpowiada młody mężczyzna.- Moi rodzice, bracia, nasze żony, ptaki, zwierzęta, a także ja, Jafet.Masz, jedz.- Podaje jej udziec.- Po siedem sztuk wszystkich czystych zwierząt, taki mieliśmy limit.Za miesiąc nic z tego nie zostanie.Korzystaj, póki możesz.- Chcę umrzeć.- Ale i tym razem buntownicze ciało ma na ten temat zupełnie inne zdanie; pożera mięso i pije łapczywie wino.- Gdybyś rzeczywiście chciała umrzeć, nie trzymałabyś się tak kurczowo szczątków swego czółna - mówi Jafet.- Witamy na pokładzie.- Na pokładzie? - pyta Sheila.Jafet jest bardzo przystojny.Widok jego kędzierzawej, czarnej brody budzi w niej uśpione żądze.- Więc jesteśmy na statku?Jafet kiwa głową.- „Raj II”.Od dziobu do rufy dobre, żywiczne drewno.To teraz cały świat, poza tym nic nie ma.Jahwe najwyraźniej chciał, żebyś tutaj trafiła.- Wątpię.Sheila wie, że jej wybawienie stanowi pomyłkę.Po prostu została przeoczona.Nikt nie chciał, żeby się tu znalazła, a już na pewno nie Bóg.- Ten statek zbudował mój ojciec - wyjaśnia jej młody mężczyzna.- Ma sześćset lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl