[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rodzicom najbardziej odpowiadała siostra Marianna, toteż zawsze o nią prosili.Była wyjątkowo sympatyczna, dobroduszna, pełna życia i energii.Mogła mieć jakieś trzydzieści pięć lat.Nie pierwszy raz ratowała nas w potrzebie.Jeszcze z dzieciństwa pamiętam wspólne zabawy i psoty, jakie pozwalała nam wyczyniać.Naszą ulubioną rozrywką było skradanie się za plecami siostry Marianny, żeby zerwać jej z głowy czepek i pośmiać się z ostrzyżonej na chłopca zakonnicy.To był jedyny szczegół jej wyglądu, jaki zdołałem zapamiętać; resztę skrywały dokładnie grube fałdy habitu i trudno było ocenić, czy jest zgrabna, czy nie.Tego roku nie mieliśmy jednak ochoty do żartów.Stan zdrowia rodziców naprawdę pozostawiał wiele do życzenia.Po kolacji każdy wracał czym prędzej do swego pokoju, żeby odpocząć po całodziennej bieganinie.Ja też od razu przebierałem się w piżamę, chociaż nie zamierzałem kłaść się spać o tak wczesnej porze.Bardzo byłem więc rad, jeśli siostra Marianna mogła dotrzymać mi towarzystwa przez część wieczoru.Kiedy miała czas, siadaliśmy przy małym stoliku i ucinaliśmy sobie miłą pogawędkę.Zawsze mnie intrygowało, dlaczego młoda, ładna dziewczyna zostaje zakonnicą, ale nie zdołałem namówić jej do głębszych zwierzeń.Któregoś wieczoru zapytałem, czy mogę zwracać się do niej po imieniu.Była wtedy w znakomitym nastroju.Śmiała się dźwięcznym głosem.- Tak mało o tobie wiem, Marysiu.Poza tym mam straszną ochotę zobaczyć, co zakonnica nosi pod habitem.- Do czego ci potrzebna ta wiedza? - żachnęła się.- Tak sobie.A co, tajemnica państwowa?- Nie bądź śmieszny! Oczywiście, że to nie jest żaden sekret.- No to powiedz albo pokaż kawałeczek.- Jorge, jesteś niemożliwy!- Dlaczego? Przyrzekam, że nikt się nie dowie - kontynuowałem rozmowę pozornie żartobliwym tonem.- No wiesz! Tobie nie przystoją takie figle.Nie udało mi się zaspokoić ciekawości i znów musiałem polegać tylko na własnej wyobraźni.Co w tym złego, że chciałem obejrzeć ją nagą, dotknąć nieskalanego ciała, usłyszeć, jak dyszy z pożądania.Przecież jest kobietą!Wreszcie po dwóch tygodniach nalegań ustąpiła.Przyniosła pudełko, otworzyła i powiedziała:- Bardzo proszę, Jorge, możesz sobie popatrzeć.Mam nadzieję, że przestaniesz zawracać mi głowę.W pudełku leżała laleczka w stroju zakonnym.Zapomniałem dodać, że scena ta rozegrała się podczas kolacji, w obecności prawie całej rodziny, toteż poczułem się nieco skrępowany.Uznałem, że najlepszym wyjściem będzie pokazać wszystkim lalkę i wyjaśnić, dlaczego siostra Marianna przyniosła ją dla mnie.Rodzice zareagowali oburzeniem.Skarcili mnie w ostrych słowach i więcej nie było o tym mowy.Kiedy wszyscy poszli spać, powędrowałem w piżamie do pokoiku zajmowanego przez siostrę Mariannę.Wziąłem ze sobą lalkę.- Wybacz, Marysiu.Nie mogłem podziękować ci ładnie przy rodzicach.Pozwól, że teraz to zrobię.Położyłem lalkę na stole i zacząłem zdejmować z niej ubranko, zerkając ukradkiem na Mariannę.Pogłaskałem lalczyne włosy, rozpiąłem haftki sukienki.Zakonnica milczała.Zatrzymałem się przy koszuli z grubego, białego płótna.- Naprawdę musicie nosić taką sztywną bieliznę? Po co tyle krochmalić? Ja bym tego na siebie nie włożył, chyba że za karę.Zakonnica nie odpowiedziała.Zdjąłem z lalki koszulę, bo pod spodem miała jeszcze coś w rodzaju gorsetu, ale bez zaszewek ani miseczek na piersi.- Szkoda uciskać taki ładny biust!- Skąd wiesz, że jest ładny? - nie wytrzymała.- Siostrzyczko droga! Przecież nieraz w zabawie dotykałem niechcący twoich piersi.Zaczerwieniła się.W oczach jej zabłysło jakieś dziwne światełko.- Mówiłaś kiedyś, że miałaś narzeczonego, zanim wstąpiłaś do klasztoru.I co, on nigdy nie pieścił twoich piersi?Położyłem palce na lalczynym tułowiu w miejscu, gdzie powinny znajdować się piersi.Siostra Marianna skrzyżowała ręce na swoich piersiach.Nie wiem, czy to był gest obrony, czy symptom podniecenia.- Dość tej zabawy, Jorge.Przestań mnie dręczyć! Nie zachowuj się jak Lucyfer, bo będę musiała iść do spowiedzi.- Po co tak szybko? Czyżby nachodziły cię jakieś grzeszne myśli, siostrzyczko? A co ja złego robię albo mówię?Nie odpowiedziała.Chyba myślami przebywała gdzie indziej, bo patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem.Dalej więc rozbierałem lalkę, odsłaniając długie, barchanowe majtki do kolan.Spojrzałem znacząco na Mariannę; otrząsnęła się z zamyślenia i skrzywiła usta z niesmakiem.- Pierwszy raz widzę takie majteczki.- Milcz!Podeszła do okna, rozsunęła zasłony i zapatrzyła się w ciemną noc przez mokre od deszczu szyby.- Marysiu!Udała, że nie słyszy.- Marysiu, jeśli nie odwrócisz się, będę się gniewać!Niechętnie przeniosła wzrok w moją stronę i stłumiła okrzyk gniewu, albo zaskoczenia, bo zobaczyła, że całuję lalkę między nogami.- Co to, to nie! Za dużo sobie pozwalasz, Jorge.Idę poskarżyć się twoim rodzicom.Skierowała się do wyjścia.Złapałem ją szybko za welon; szarpnęła się i pozostał w moich rękach.- Zwariowałeś!- Przepraszam, nie chciałem.Już dobrze.Zostawmy tę lalkę w spokoju.Nie możesz wyjść taka wzburzona.Wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.Bez zakonnego czepka wyglądała bardzo ładnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]