[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie tanieszczêsna noga, móg³by siê w³aœciwie uwa¿aæ za zdro-wego.- No, dobrze - rozstrzygn¹³ w¹tpliwoœci Brand,œmiertelnie zmêczony.- Spróbujemy jakoœ siê uratowaæ.Tarjei nauczy³ mnie tego i owego.Pamiêtam, jak oni dziadek przed wieloma laty pomagali ludziom podczaszarazy.Wtedy Tarjei mówi³ tylko o jednym: gotowaæi gotowaæ.Nie bardzo rozumiem, dlaczego, bo przecie¿gotowanie naszczy rzeczy, prawda? Musimy jednak s³u-chaæ jego rad.Zreszt¹ co innego mo¿emy zrobiæ? Na razieja i tak nie jestem w stanie ruszyæ siê z miejsca.Czymóg³byœ rozpaliæ ognisko i znaleŸæ jakieœ naczynie,w którym moglibyœmy wygotowaæ nasze ubrania?To d³ugie przemówienie wyczerpa³o go ca³kowicie.Serce bi³o mu jak m³otem, w g³owie szumia³o.Jesper bezradnie rozgl¹da³ siê dooko³a.Gotowaæubranie? Przecie¿ nie jada siê ubrañ! I co on mia³by.?- Spróbuj coœ wymyœliæ - szepn¹³ Brand.- Mo¿e udanam siê odsun¹æ od siebie z³o, które nas tu otacza,rozumiesz? Tak wtedy mówi³ Tarjei.Musisz te¿ umyæ nasobu w przegotowanej wodzie.I ja muszê mieæ do piciagotowan¹ wodê.Czyst¹ wodê, nie tê, w której wygotujeszubrania.I nic poza tym, rozumiesz?- Nie - odpar³ Jesper, który nie bardzo sobie wyob-ra¿a³, jak ta wszystko zrobiæ.Ale wtedy w³aœnie Brandstraci³ pczytomnoœæ.jesper próbowa³ wszelkimi sposobami tchn¹æ ¿yciew przyjaciela, czu³ siê bowiem ogromnie samotny na tympogr¹¿aj¹cym siê w mroku pustkowiu.W koñcu z wes-tchnieniem rezygnacji da³ za wygran¹ i z najwiêkszymwysi³kiem zacz¹³ siê zastanawiaæ nad tym, co mówi³przyjaciel.PóŸn¹ noc¹ Brand ockn¹³ siê z omdlenia.To, cozobaczy³, sprawi³o, ¿e ze zdumienia a¿ wytrzeszczy³ oczy.Wokó³ niego, wspieraj¹c siê na kulach, kuœtyka³a jakaœgroteskowa, kompletnie naga postaæ.Ciep³o ogniskaogrzewa³o przemarzniête cia³o Branda, te¿ zreszt¹ ca³-kowicie nagie.Ich wspania³e, choæ teraz bardzo sfatygo-wane mundury powiewa³y, podejrzanie skurczone, naokolicznych krzewach.- Och, Brand - westchn¹³ Jesper z ulg¹.- Ju¿myœla³em, ¿e umar³eœ.Spójrz, zrobi³em wszystko, cokaza³eœ.- Jak.? - wykrztusi³ Brand z trudem.Mia³ popêkane,wysuszone na wiór wargi.- Proszê, tu masz picie.I ciebie te¿ umy³em.Jesper wyj¹³ swój ¿o³nierski kubek i przy³o¿y³ go doust towarzysza.Woda by³a bardzo gor¹ca, lecz Brand pi³bez protestu.Jego cia³o domaga³o siê p³ynu.Teraz Jesper opowiedzia³, jak sobie poradzi³.- Przypomnia³em sobie, ¿e widzia³em po drodze parêdomów, wiêc wróci³em tam i jakaœ dziewczyna mipomog³a.- Na wspomnienie tego spotkania oczy rozb³ys-³y mu radoœci¹.- By³a bardzo mi³a, da³a mi wszystko, o coprosi³em.Obieca³em jej, ¿e wrócê i odniosê saganeki krzesiwo.Nie masz chyba nic przeciwko temu?- Nie, Jesper, oczywiœcie, ¿e nie.Musisz to oddaæ.I podziêkuj jak nale¿y za pomoc!- Dobrze.Powiedzia³a te¿, ¿e chce zap³aty, ale niepieniêdzy.Jak myœlisz, o co jej chodzi³o? Ja przecie¿ niemam jej czym zap³aciæ.Brand jednak znowu popad³ w zamroczenie.Jespersiedzia³ wiêc u boku przyjaciela i zastanawia³ siê, jakwybrn¹æ z sytuacji.Kiedy nastêpnego dnia przyszed³ ponownie do goœcin-nej zagrody, bez trudu zorientowa³ siê, o jakie po-dziêkowanie chodzi³o pannie.Ju¿ nie ten sam wróci³Jesper do Branda; by³ promienny i szczêœliwy.Przyma³ypo praniu mundur za³o¿ony mia³ byle jak, we w³osachpe³no s³omy, ale trwa³ w rozkosznym przekonaniu, ¿e otonareszcie sta³ siê prawdziwym mê¿czyzn¹!Rzadko mo¿na zobaczyæ dumniejszego koguta, pomy-œla³ Brand, patrz¹c na jaskrawo kolorow¹ sylwetkê swegotowarzysza kuœtykaj¹cego o ku³ach, w ³edwo dopinaj¹cejsiê na piersiach kurtce z za krótkimi rêkawami i przyma-³ych spodniach, ale z wyjaœniaj¹cym wszystko b³yskiemw poczciwych oczach.Brand musia³ wys³uchaæ ca³ej historii wie³okrotniei z najdrobniejszymi szczegó³ami.Przyjaciel nie przywyk³stosowaæ przenoœni ani omówieñ.- Och, to by³o takie piêkne, takie rozkoszne - wzdy-cha³ Jesper z b³ogoœci¹.- Musisz te¿ kiedyœ spróbowaæ,Brand! Musisz! To jest tak; jakby.tak, jakby.- I Jesperporówna³ swoje doznania z tym, co lubi³ najbardziej:- Tak, jakby jeœæ kaszê z mas³em!Ale Brand jakoœ nie za bardzo têskni³ do tego, by tak¿espróbowaæ.A ju¿ zw³aszcza teraz, kiedy udrêczonybólami brzucha pragn¹³ po prostu przestaæ istnieæ.Spêdzili na pustkowiu jeszcze jedn¹ noc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]