[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przysnê³am na tym ciep³ym s³oñcu, nic ponadto.- Dokoñczê czesania.IdŸ do namiotu i przeœpij siê.Przyœlê po ciebie Janosa,kiedy bêdzie czas na pieczenie.Pamiêtaj, ¿e dziœ jest Festiwal Przemiany.Powstrzymuj¹c ziewanie stanê³am na nogi.- Nadal czujê siê œpi¹ca.Dziêkujê ci,Terlys.W drodze do namiotu stara³am siê policzyæ, od ilu dni mój pan i ca³a wyprawabyli na zwiadach.Dzisiejszy ksiê¿yc by³ prawie w pe³ni, minê³o wiêc ponad dwarazy po dwadzieœcia dni.Wyprawa mia³a ze sob¹ zapasy na miesi¹c.Ostatniego wieczoru Jonka uspokaja³a mnie, ¿e wszystko jest w porz¹dku - ¿e zpewnoœci¹ znaleŸli zwierzynê i polowali, tak jak by³o zaplanowane, i ¿e nadalspodziewa siê ich powrotu na Festiwal.Ja tak¿e mia³am nadziejê spotêgowan¹jeszcze strachem i samotnoœci¹, jak¹ odczuwa³am, odk¹d Nidu pokaza³a mi wizjêKerovana stawiaj¹cego czo³o Cieniowi.Mój pan i pozostali powróc¹ bezpiecznie -nie wolno by³o inaczej myœleæ!Kerovan wype³nia³ moje myœli, gdy k³ad³am siê w namiocie.Myœla³am o nocy,któr¹ tutaj spêdziliœmy, nocy, kiedy zosta³o poczête nasze dziecko.Przezchwilê wydawa³o mi siê, ¿e znowu czujê ciep³o jego cia³a.Powieki sta³y siêciê¿kie, zamknê³am oczy widz¹c nadal obraz mojego mê¿a.Kerovan.Znowu mia³am dalek¹ wizjê, widzia³am jego i resztê wyprawy.Mój pan jecha³ naczele.Mia³ na sobie zbrojê, a he³m by³ spuszczony na oczy, ale nadalwiedzia³am, ¿e to on.Patrzy³am na nich z jakiejœ nieokreœlonej wysokoœci.Jechali w stronêobozowiska, ale ich nie s³ysza³am.Równiny falowa³y dziwnie, momentami wydawa³ysiê szare, a potem znowu wiosennozielone.Zbli¿ali siê do obozu.Poruszali siêbardzo szybko, przed chwil¹ byli oddaleni prawie o milê.Do namiotu zbli¿y³y siê kroki, zaszeleœci³a zas³ona! Kerovan! Skoczy³am na nogii wybieg³am na jego spotkanie, czu³am tak¹ ulgê, ¿e powróci³ bezpiecznie, ¿eporusza³am siê niczym puchowepiórko na silnym wietrze.Kerovan! Jego sylwetka rysowa³a siê w wejœciu donamiotu.Nagle spojrza³am bacznie, gdy s³oneczne promienie zab³ysnê³y na trzymanej przezniego w rêku stali.Miecz by³ wydobyty? Ale po co?Próbowa³am siê zatrzymaæ, ale coœ pcha³o mnie do przodu, zobaczy³am, jakpodnosi rêkê, ostrze b³ysnê³o i zatoczy³o ³uk pe³en mistrzostwa doœwiadczonegowojownika.Blask sta³ siê jednym wielkim bólem.Spojrza³am w górê znad przebijaj¹cego mnie miecza i przera¿ona zobaczy³am, ¿ena twarzy Kerovana widnia³ uœmiech.Z mego gard³a wydar³ siê krzyk pe³en okropnego bólu i udrêki.To mnie obudzi³o.Le¿a³am bezpieczna na pos³aniu, chocia¿ odleg³e echo ciosu czu³am jeszcze wmoim ciele przy ka¿dym poruszeniu.Tak wiêc przynajmniej ból by³ prawdziwy.Ktoœ natar³ na mnie mieczem, ale nie by³ to miecz realny.To by³y czary.Wsta³am niepewnie, czuj¹c przebiegaj¹cy po karku dreszcz, przesunê³am rêk¹ poszyi, drug¹ po³o¿y³am poœrodku cia³a.Nic wiêcej siê nie pojawi³o, wci¹gnê³ammocno powietrze, wstrz¹snê³o mn¹ ³kanie bólu i ulgi.Ktoœ chcia³ zrobiæ mikrzywdê, chcia³ zabiæ moje dziecko, ale najwyraŸniej nie uda³o mu siê - niechbêd¹ za to dziêki B³ogos³awionej Gunnorze.Wziê³am w d³onie amulet iwyszepta³am krótkie i prawdopodobnie niezrozumia³e podziêkowanie doBursztynowej Pani.- Joisan! - us³ysza³am g³os Jonki.- Czy jesteœ bezpieczna? Us³ysza³am twójkrzyk.- Wszystko w porz¹dku - stara³am siê uspokoiæ brzmienie mojego g³osu, jak tylkomog³am najlepiej.- Przesuwa³am pos³anie i mysz przebieg³a mi przez stopê.-Rozeœmia³am siê s³abo.Tego przynajmniej nie musia³am udawaæ.- Jest mig³upio.- Nonsens.Ka¿dy by siê wystraszy³ - w g³osie Jonki s³ychaæ by³o zapewnienie.-Mi³ego dnia ci ¿yczê, zobaczymy siê póŸniej na Festiwalu.- Dziêkujê, Jonko.Zdegustowana faktem, ¿e musia³am udawaæ g³upi¹ niewiastê przed Przywódczyni¹,postanowi³am znaleŸæ próby wyjaœnienia koszmarnego snu.Zaczê³am odwyci¹gniêcia pos³ania.Przesunê³amje o parê stóp i nagle zobaczy³am coœ jasnego wepchniêtego pod maty.Wziê³am toszybko do rêki i stwierdzi³am, ¿e by³a to jedna z moich lnianych koszul.Zanios³am j¹ do œwiat³a wpadaj¹cego przez wejœcie do namiotu.Obejrza³amdok³adnie.Gdy obraca³am ubiór, coœ wysunê³o siê z niego i upad³o na pod³ogê -w tym samym momencie zobaczy³am, ¿e ktoœ wyci¹³ w nim du¿y kawa³ek materia³u nawysokoœci serca.Rozchyli³am szerzej wejœcie do namiotu i sprawdzi³am, co upad³o na ubit¹ ziemn¹posadzkê, stara³am siê tego czegoœ nie dotykaæ.By³o ma³e, owalne i czarne -kamieñ, na którego powierzchni widnia³y jaœniejsze zadrapania mog¹ce byærunami.To rzeczywiœcie by³y czary, a kamieñ by³ centralnym miejscem.Zawiniêto go wmoj¹ koszulê i po³o¿ono tam, gdzie mia³am siê po³o¿yæ.Sta³am przez chwilêdr¿¹c ca³a, pe³na wœciek³oœci i nienawiœci.Tak bardzo chcia³am pokazaæ teprzedmioty Jonce, opowiedzieæ jej o mojej ci¹¿y i za¿¹daæ œmierci Nidu.Ka¿dy,kto potrafi³ przywo³aæ takie czary, by³ naznaczony œladem Cienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]