[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cicho b¹dŸ! - rzek³ szorstko starosta gminy, wiedzia³, jak wiêkszoœæs³uchaczy, ¿e czarnoksiê¿nik mo¿e mówiæ prawd¹ okrê¿nymi drogami i mo¿ezatrzymywaæ j¹ dla siebie ale jeœli; ju¿ coœ mówi, to rzecz przedstawia siêw³aœnie tak, jak mówi.Na tym bowiem polega jego sztuka.Tote¿ wszyscy, pe³nipodziwu, zaczêli zdawaæ sobie sprawê, ¿e zdjêto z nich brzemiê strachu; i wtedypoczêli siê weseliæ.St³oczyli siê wokó³ swego m³odego czarnoksiê¿nika ipoprosili go o powtórzenie opowieœci.Przybyli nastêpni mieszkañcy wysp i znówprosili o to samo.Gdy zapad³ zmrok, Ged nie musia³ ju¿ powtarzaæ tej historii.Mieszkañcy potrafili uczyniæ to lepiej ni¿ on.Wiejscy bardowie przystosowaliju¿ opowieœæ do starej melodii i œpiewali Pieœñ o Krogulcu.Ogniska p³onê³y naznak radoœci nie tylko na wyspach Low Torning, ale i w dalszych gminach napo³udniu i na wschodzie.Rybacy wykrzykiwali wieœæ z ³odzi do ³odzi i takprzedostawa³a siê ona z wyspy na wyspê: - Z³o zosta³o za¿egnane, smoki nigdynie przylec¹ z Pendoru!Ta noc, ta jedna noc, by³a radosna dla Geda.¯aden cieñ nie móg³ siê doñprzybli¿yæ poprzez jasnoœæ dziêkczynnych ogni p³on¹cych na ka¿dym pagórku ipla¿y, poprzez krêgi rozeœmianych tancerzy, które otacza³y Geda, œpiewaj¹c najego czeœæ i wymachuj¹c pochodniami w wietrznej jesiennej nocy, tak-¿e snopyjasnych iskier wzlatywa³y na mgnienie z wiatrem.Nazajutrz Ged spotka³ siê z Pechvarrym, który zwróci³ siê doñ:- Nie wiedzia³em, ¿e jesteœ tak potê¿ny, panie.By³ w tym zdaniu lêk, poniewa¿ Pechvarry odwa¿y³ siê niegdyœ zawrzeæ z GedemprzyjaŸñ, ale by³ te¿ i wyrzut.Ged nie uratowa³ dziecka, choæ uœmierci³smoki.Po tej rozmowie Ged na nowo odczu³ niepokój i niecierpliwoœæ, którezagna³y go przedtem na Pendor, a teraz wypêdza³y z Low Torning.Nastêpnegodnia, choæ mieszkañcy zatrzymaliby go z ochot¹ na resztê jego ¿ycia, aby gos³awiæ i che³piæ siê nim, opuœci³ dom na wzgórzu, nie maj¹c ¿adnego baga¿uprócz ksi¹g, laski i otaka siedz¹cego mu na ramieniu.Ged odp³yn¹³ ³odzi¹ wios³ow¹ z paroma m³odymi rybakami z Low Torning, którzyubiegali siê o zaszczyt zostania jego za³og¹.Przez ca³y czas, gdy wios³owalipomiêdzy statkami st³oczonymi w wiod¹cych na wschód kana³ach DziewiêædziesiêciuWysp, pod wychylaj¹cymi siê ponad wod¹ oknami i balkonami domów, wzd³u¿nabrze¿y wyspy Nesh, d¿d¿ystych pastwisk wyspy Dromgan, cuchn¹cych poleteknaftowych wyspy Geath - przez ca³y ten czas s³owo o bohaterskim czynie Gedawyprzedza³o samego czarnoksiê¿nika.Ludzie pogwizdywali Pieœñ o Krogulcu, gdyprzep³ywa³ obok, wspó³zawodniczyli w ubieganiu siê o przenocowanie go iwys³uchanie opowieœci m³odzieñca o smokach.Kiedy wreszcie przyby³ na wyspêSerd, Ged poprosi³ kapitana o przewiezienie go na Roke, a ten sk³oni³ siêodpowiadaj¹c:- To dla mnie zaszczyt, panie, i honor dla mojego statku!Tak wiêc Ged pozostawi³ Dziewiêædziesi¹t Wysp za swymi plecami; ale zaledwiestatek wyp³yn¹³ z Wewnêtrznego Portu wyspy Serd i podniós³ ¿agle, zad¹³ silny,przeciwny wiatr ze wschodu.By³o to dziwne zjawisko, gdy¿ zimowe niebojaœnia³o, a pogoda zdawa³a siê tego ranka ³adna i ustalona.Od wyspy Rokedzieli³o Serd tylko trzydzieœci mil, ¿eglowali wiêc dalej i mimo ¿e wiatr wci¹¿siê wzmaga³, nie przerywali ¿eglugi.Niewielki statek mia³ - podobnie jakwiêkszoœæ statków handlowych z Morza Najg³êbszego - wysoki sztaksel, którymmo¿na tak manewrowaæ, aby z³apaæ przeciwny wiatr, kapitan zaœ by³ ¿eglarzemzrêcznym i dumnym ze swych umiejêtnoœci.Tote¿ posuwali siê w kierunkuwschodnim, halsuj¹c to na pó³noc, to na po³udnie.Chmury i deszcz nadci¹gnê³y zwiatrem, który zmienia³ kierunek w dzikich porywach, tak ¿e istnia³o powa¿neniebezpieczeñstwo, i¿ statek stanie dêba.- Krogulcze, panie mój - odezwa³ siê kapitan do m³odzieñca, którego usadowi³obok siebie na honorowym miejscu na rufie; nie³atwo by³o co prawda zachowaægodnoœæ w tym wichrze i deszczu, który moczy³ ich tak, ¿e ich cia³a wnasi¹kniêtych wod¹ p³aszczach sta³y siê dokuczliwie œliskie.- Krogulcze, czymóg³byœ rzec jakieœ s³owo temu wichrowi?- Jak daleko jeszcze do Roke?- Wiêcej ni¿ po³owa drogi.Ale przez ca³¹ ostatni¹ godzinê nie posunêliœmy siênaprzód, panie.Ged mówi³ do wiatru, który straci³ nieco na sile i jakiœ czas p³ynê³o im siênie najgorzej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]