[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ChodŸ do nas, zobacz l¹d.W tym rokunie bêdziesz musia³a przypinaæ raków.I siedzia³ sobie w piwnicy ratusza jakby nigdy nic, a potem strzeli³ drugi sêki Bill znikn¹³.Wielebny McCracken zacz¹³ pocieszaæ Missy Bowie.Chyba nic niezauwa¿y³.Tego wieczora Vera zadzwoni³a do Annie Philips i w trakcie rozmowy wspomnia³a,¿e Stella Flanders wygl¹da³a coœ nietêgo.- Alden diabelnie siê namêczy, ¿eby j¹ wywieŸæ z wyspy, gdyby zachorowa³a -zauwa¿y³a Annie.Lubi³a Aldena, poniewa¿ jej syn Toby powiedzia³, ¿e Alden niepije nic mocniejszego od piwa.Annie by³a chodz¹c¹ wstrzemiêŸliwoœci¹.- Nie ruszy³by jej z miejsca, chyba ¿eby zapad³a w œpi¹czkê - odrzek³a Vera.-Alden skacze, jak mu Stella zagra.To ona nim rz¹dzi.- Ach, tak?W³aœnie wtedy w s³uchawce rozleg³ siê metaliczny trzask.Vera s³ysza³a AnniePhilips jeszcze przez chwilê - nie s³owa, lecz sam dŸwiêk g³osu, przebijaj¹cysiê przez chroboty - a potem zapad³a cisza.Wiatr zad¹³ mocno i kabletelefoniczne spad³y, byæ mo¿e do Jeziora Godlina lub Zatoki Borrowa, sk¹dpop³ynê³y do cieœniny.A mo¿e trafi³y na drug¹ stronê, na G³owê.Niektórzymogliby nawet powiedzieæ (nie ca³kiem ¿artem), ¿e to Russel Bowie wyci¹gn¹³zimn¹ rêkê i zerwa³ kable, ot tak, dla piekielnej rozrywki.Niespe³na dwadzieœcia metrów dalej Stella Flanders le¿a³a pod ko³dr¹ z kawa³kówmateria³u i s³ucha³a dochodz¹cego z pokoju obok ha³aœliwego chrapania Aldena.S³ucha³a go, ¿eby nie s³yszeæ wiatru.ale i tak to nic nie pomaga³o, o tak,wicher znad mroŸnych przestrzeni cieœniny, prawie kilometrowego pasa wody,teraz skutego lodem kryj¹cym homary, okonie i pewnie tak¿e skrêcone, tañcz¹cecia³o Russella Bowiego, który co rok w kwietniu przychodzi³ ze star¹ motyk¹ iprzekopywa³ jej ogród.Kto teraz przekopie mi ziemiê w kwietniu, pomyœla³a, zziêbniêta i skulona podko³dr¹.A wtedy, niczym we œnie, na jej pytanie ktoœ odpowiedzia³ pytaniem:"Czy kochasz?".Wiatr zawy³, szarpn¹³ okiennic¹.Wydawa³o siê jej, ¿e tookiennica do niej przemówi³a, wiêc odwróci³a g³owê, by nie s³yszeæ.I niezap³aka³a.- Ale babciu! - upar³aby siê Lona (ona nigdy siê nie poddawa³a, o nie, zupe³niejak jej matka i babka).- Powiedz wreszcie, dlaczego nie chcia³aœ wyjechaæ.- Bo tutaj mia³am wszystko, czego chcia³am, dziecko.- Ale ta wyspa jest taka ma³a.My mieszkamy w Portland.Tam s¹ autobusy!- Widzia³am w telewizji, co siê wyrabia w miastach.Wolê zostaæ tu, gdziejestem.Hal by³ m³odszy, ale mia³ wiêksz¹ intuicjê.On nie nalega³by tak, jak jegosiostra, lecz zada³by pytanie, dotykaj¹ce samego sedna rzeczy:- Nigdy nie chcia³aœ opuœciæ wyspy, babciu? Nigdy?A ona pochyli³aby siê ku niemu, ujê³a jego drobne r¹czki i opowiedzia³a, jakjej rodzice przybyli na wyspê tu¿ po œlubie i dziadek Bulla Symesa wzi¹³ ojcaStelli na swoj¹ ³Ã³dŸ jako ucznia.Opowiedzia³aby, jak jej matka cztery razyzachodzi³a w ci¹¿ê, ale raz poroni³a, a drugie dziecko zmar³o w tydzieñ pourodzeniu.Pewnie wtedy opuœci³aby wyspê, gdyby na l¹dzie lekarze mogliuratowaæ jej dzieci, lecz oczywiœcie wszystko dzia³o siê zbyt szybko, ¿ebymo¿na by³o coœ poradziæ.Powiedzia³aby im, ¿e Bill sam odebra³ rodz¹c¹ siê Jane, ich babkê, choæ niewspomnia³aby, ¿e potem pobieg³ do ³azienki, zwymiotowa³ i p³aka³ jakrozhisteryzowana kobieta, która przechodzi szczególnie dokuczliw¹ miesi¹czkê.Oczywiœcie Jane opuœci³a wyspê i posz³a do liceum na l¹dzie; dziewczynki niewychodzi³y ju¿ za m¹¿ w wieku czternastu lat, a kiedy Stella zobaczy³a j¹, jaksiê oddala w lodzi z Bradleyem Maxwellem, który zwykle przewozi³ dzieci na l¹di z powrotem, w g³êbi serca zrozumia³a, ¿e jej córka odesz³a na dobre, choæprzez jakiœ czas jeszcze wraca³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]