[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś cyniczna.- Mam nadzieję, że nie.Ale to niełatwe.WormCam strasznie zamieszał mi w karierze.Oczywiście, na razie potrzebna jest jeszcze interpretacja: analitycy, redaktorzy, komentatorzy.Ale i to minie, kiedy wielkie niemyte masy będą mogły wycelować swoje WormCarny, w kogo tylko zechcą.- Myślisz, że to nastąpi?- Oczywiście.- Parsknęła niechętnie.- Przeszliśmy już ten etap z komputerami osobistymi.To tylko kwestia czasu.Pod naciskiem konkurencji i społeczeństwa WormCamy będą coraz tańsze i potężniejsze, coraz łatwiej dostępne, aż w końcu każdy będzie miał swój.Może będą nawet potężniejsze, niż sobie wyobrażasz, pomyślał niespokojnie Bobby, pamiętając o doświadczeniach Davida z obserwacją przeszłości.- Opowiedz mi o sobie i Hiramie.Ze znużeniem wzruszyła ramionami.- Na pewno tego chcesz? Tutaj, w ogólnoplanetarnej ukrytej kamerze?- Proszę.- A co mówił Hiram na mój temat?Powoli, jąkając się czasem, powtórzył opowieść Hirama.Pokiwała głową.- A zatem tak właśnie było.- Przez kilka długich sekund patrzyła mu w oczy.- Wysłuchaj mnie.Jestem czymś więcej niż tylko dodatkiem do Hirama, czymś w rodzaju dopisku do twojego życia.Mary także.Jesteśmy ludźmi, Bobby.Czy wiesz, że straciłam dziecko, braciszka Mary?- Nie.Hiram nic mi nie mówił.- Oczywiście.Ponieważ jego to nie dotyczyło.Dzięki Bogu, że tego przynajmniej nikt nie zdoła podglądać.Na razie nie, pomyślał smętnie Bobby.- Chcę, żebyś to zrozumiał, Bobby.- Spojrzała w powietrze.- Chcę, żeby wszyscy zrozumieli.Moje życie ulega zniszczeniu, po kawałku, przez fakt, że jestem obserwowana.Kiedy straciłam mojego synka, ukryłam się.Zamknęłam wszystkie drzwi, zaciągnęłam zasłony, chwilami chowałam się pod łóżkiem.Wtedy były przynajmniej krótkie okresy, kiedy człowiek mógł zostać sam.Teraz już nie.Teraz jest tak, jakby wszystkie ściany w moim domu zmieniły się w weneckie lustra.Czy wyobrażasz sobie, jakie to uczucie?- Chyba tak - odpowiedział łagodnie.- Za kilka dni ognisko uwagi przesunie się, żeby spalić kogoś innego.Ale nigdy nie będę pewna, czy jakiś maniak gdzieś na świecie nie zagląda do mojej sypialni, wciąż ciekawy, choćby minęły lata.I nawet gdyby WormCam zniknął jutro z tego świata, nie odzyskam już mojego Desmonda.Dla mnie to było straszne.Ale przynajmniej wiedziałam, że przyczyną jest coś, co sama zrobiłam wiele lat temu.Mój mąż i córka nie mieli z tym nic wspólnego.A mimo to kierowało się na nich to samo bezlitosne spojrzenie.I Desmond.- Przykro mi.Spuściła głową.Filiżanka z herbatą drżała w jej dłoni, delikatna porcelana dzwoniła o talerzyk.- Mnie też jest przykro.Nie po to zgodziłam się na spotkanie, żeby budzić w tobie poczucie winy.- Nie przejmuj się.I tak już czułem się winny.I sprowadziłem ze sobą dodatkową publiczność.Zachowałem się samolubnie.Uśmiechnęła się z wysiłkiem.- I tak już tu byli.- Machnęła ręką nad głową.- Czasami wyobrażam sobie, że zdołam przepłoszyć podglądaczy jak komary.Ale to pewnie niemożliwe.Cieszę się, że przyjechałeś, niezależnie od okoliczności.Chcesz jeszcze herbaty?.Miała brązowe oczy.Dopiero pod koniec długiej drogi do Cedar City uderzył go ten prosty fakt.- Wyszukiwarka - powiedział głośno.- Podstawy genetyki.Geny dominujące i recesywne.Na przykład niebieskie oczy są recesywne, brązowe dominujące.Więc jeśli ojciec ma niebieskie oczy, a matka brązowe, dzieci powinny mieć.- Brązowe? To nie takie proste, Bobby.Jeśli w chromosomach matki znajdzie się gen błękitnych oczu, to część dzieci też będzie miała niebieskie.- Niebieskie-niebieskie ojca, niebieskie-brązowe matki.Cztery kombinacje.Tak.Czyli dwoje dzieci z czworga będzie miało niebieskie oczy.- Hm.Ja mam niebieskie, pomyślał.Heather ma brązowe.Wyszukiwarka była dostatecznie sprytna, żeby interpolować jego pytanie.- Nie mam informacji o genetycznym dziedzictwie Heather.Jeśli chcesz, mogę to sprawdzić.- Mniejsza z tym.Dziękuję.Oparł się wygodnie.To było głupie pytanie.Ktoś z przodków Heather musiał mieć niebieskie oczy.Z pewnością.Samochód pędził przez gęstniejący mrok.14.LATA śWIETLNEHiram krążył po małym pokoju Davida: ciemna sylwetka na tle okna, za którym błyszczały nocne światła wieżowców Seattle.Podniósł wyblakłą fotokopię przypadkowego artykułu i przeczytał tytuł.- „Lorentzowskie wormhole w grawitacyjnie ściskanej próżni”.- Kolejna oszałamiająca teoria?David siedział na sofie, poirytowany i zaniepokojony nieoczekiwaną wizytą ojca.Rozumiał, że Hiram potrzebuje towarzystwa, żeby wypalić adrenalinę, uciec z nieustannie obserwowanego akwarium, jakim stało się jego życie.Wolałby tylko, żeby nie działo się to w jego przestrzeni osobistej.- Chcesz się czegoś napić? Kawy albo.- Kieliszek wina, z chęcią.Byle nie francuskiego.David podszedł do lodówki.- Mam chardonnay.Niektóre kalifornijskie winnice są prawie do przyjęcia.Wrócił z kieliszkami na sofę.- A więc? - zapytał Hiram.- Te Lorentzowskie wormhole? David oparł się wygodnie i podrapał po głowie.- Prawdę mówiąc, dochodzimy do ślepego zaułka.Technologia Casimira ma wewnętrzne ograniczenia.Równowaga dwóch nadprzewodzących płyt kondensatora, równowaga między siłami Casimira a odpychaniem elektrycznym, jest niestabilna i łatwo podlega zakłóceniom.Ładunki elektryczne, które musimy przenosić, są tak wielkie, że następują częste wyładowania w otoczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]