[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby tak by³o, wytwórcy usunêliby z nich wiadomepokrêt³a znêcarkowe, tymczasem nowy model ma ich wiêcej ni¿ poprzedni.Producenci na to, ¿e jedynie wyrodek wyrz¹dzi³by coœ z³ego symulowanej duszybratniej, najmilszemu powiernikowi czy wreszcie dostojnej ma³¿oncezaprzyjaŸnionego z Lizancjum monarchy, lecz wyrodków wœród ich klienteli napewno nie ma.Zreszt¹ to, co ktoœ robi z imitowanym, jest jego spraw¹ prywatn¹,zgodnie z konstytucj¹ i wyrokiem S¹du Najwy¿szego.Nic nie pomog³a wrzawa opozycji — popyt na duchówki by³ ogromny.Co prawdaprocesy o zniewagê trwa³y, prawnicy mieli pe³ne rêce roboty, sporne by³o naprzyk³ad, czy mo¿na œcigaæ s¹downie tego, kto publicznie che³pi siê tym, coprywatnie uczyni³ jakoby z g³ow¹ oœciennego pañstwa, a choæby ze zmar³¹ siostr¹s¹siada.Czy to crimen laese maiestatis wzglêdnie nekrofilia, czy tylko czczypozór, jak gdyby opowiadaæ sny, których treœæ stanowiæ deliktu nie mo¿e?Dylematy te wzmog³y inicjatywê ustawodawcz¹ i wyznaczy³y nowe granice swobódobywatelskich.Nabywca duchówki móg³ czyniæ z hodowanymi duszami, co chcia³,byle nie zak³Ã³ca³ spokoju s¹siadów.Publicznie nie wolno by³o morzyæ, powsta³yatoli prywatne kluby, w których hobbyœci zmagali siê o palmê pierwszeñstwa,wykañczaj¹c rekordow¹ iloœæ ¿elaznych nawet charakterów w jeden wieczór.Ciekawe, ¿e rós³ popyt na uczonych; co prawda dobroczynne skutki pedagogicznekontaktów z duchami tak œwiat³ymi jakoœ siê nie przejawia³y; powiadano, ¿e imkto wiêkszy dureñ, tym pazerniejszy na mêdrców, widaæ nie dla zasiêgniêcianauki i rady, bo o w³os nie m¹drzeje, a leci wnet do duchoteki po nastêpn¹paczkê jaŸników.Osoby cierpi¹ce na brak pomys³Ã³w mog³y nabyæ podrêcznikduszo³Ã³stwa, prezentuj¹cy bogat¹ gamê kombinacji.Pojawi³y siê te¿ duchówki zlup¹ czasow¹, umo¿liwiaj¹c¹ nêkanie w spowolnieniu, co uwyraŸnia³o ka¿dyszczegó³.Antymoryœci w swych publikacjach g³osili, ¿e ilekroæ wypadki dziejoweuwznioœlaj¹ spo³eczne morale, tylekroæ przedsiêbiorcy œci¹gaj¹ je zaraz wrynsztok, co w³aœnie zasz³o po wojnie informatycznej, gdy z jego patriotycznegowezbrania uczynili sobie Ÿród³o dochodów.Ogó³ nie by³ jednak chêtny tymproklamacjom, zreszt¹ ucich³y, kiedy jê³a siê rozwijaæ astronautyka.Rozwojowiprogramu przestrzennego zagrozi³o mianowicie zjawisko tym osobliwsze, ¿e nieprzewidzia³ go ani jeden z futurognostów i prognozerów, których ponaddziewiêædziesi¹t tysiêcy liczy³o samo Lizancjum.Rozp³ywali siê oni nadbezkresnymi perspektywami podboju planet, przepowiadali tempa ich kolonizacji,obliczyli z najwiêksz¹ dok³adnoœci¹ tona¿ cennych rud, surowców i innychskarbów, jakie bêdzie Siemia sprowadzaæ z ca³ego systemu s³onecznego, iwszystko to niew¹tpliwie zgadza³oby siê co do joty, gdyby nie pewien szczegó³.Oto, chocia¿ ju¿ mo¿na by³o podbijaæ planety i ksiê¿yce, zagospodarowywaæ ichkontynenty, rozwijaæ na nich o¿ywcz¹ i bohatersk¹ dzia³alnoœæ, okazywaæpionierskiego ducha w starciach z przeciwnoœciami, jakoœ nikt siê do tego niepali³.Nie by³o chêtnych! Przyszli wiêc administratorzy na to, ¿e ca³¹ rzecznale¿y zainicjowaæ jeszcze raz — daj¹c niejako bieg wsteczny, a po wycofaniusiê na wyjœciowe pozycje uderzyæ w inny ton.Skoro kolonizowanie planet,nazwane przygod¹ wieku, najwy¿szym wyró¿nieniem i misj¹ dziejow¹, nie budzientuzjazmu, to trzeba przemianowaæ planety w krymina³y, a wysy³anie bohaterów —w zsy³anie przestêpców.Tak siê jednym strza³em po³o¿y dwie sztuki naraz — boto i œrodek na wszelakich wywrotowców, krzykaczy, m¹ciwodów, i naprzeludnienie, jako ¿e robi siê ju¿ dosyæ ciasno.Politykê tê uprawiano przez sto lat z ok³adem, a¿ przysz³o siê jej z wielkim¿alem wyrzec.Jakkolwiek eksport najnowszych technologii na karne planetyobjêto embargiem, zes³añcy, wœród których przewa¿a³y osoby uzdolnione iœwiat³e, sami doszli odmówionych im technik, stworzyli w³asn¹ flotê rakietow¹,za³o¿yli zwi¹zek trójplanetarny i uspo³eczniwszy kopaliny razem z przemys³em,gospodarowali na w³asny ³ad.Trudno wiêc by³o kontynuowaæ politykê zes³añ,równaj¹c¹ siê zasilaniu teraz ju¿ kosmicznie ulokowanej opozycji.Odt¹d Siemiapraktykowa³a ca³kowit¹ izolacjê od zasiedlonych planet i taki by³ kres programuprzestrzennego.Wszystko mija, wiêc i duchomory z czasem znudzi³y siê i wysz³y z u¿ycia,zast¹pione nowymi wynalazkami, a t³ok wci¹¿ narasta³, bo liczba ¿yj¹cychpodwaja³a siê ju¿ co szeœæ lat.Wprawdzie miliarderom o narcystycznych gustachnadal budowali masturbaniœci przestronne samotnie, lecz w³aœnie tylko krezusówby³o na to staæ.Zwyk³y milioner musia³ siê zadowoliæ cz³onkostwem wekskluzywnym klubie, na przyk³ad rojalistycznym, gdzie uprawia³o siê rojalizmjako urojalizm, bo¿ bez królestwa, dysponuj¹c jedynie terenowym trena¿eremtronowym — teretronem; dla bardzo zajêtych, co chcieli popanowaæ, nie odrywaj¹csiê od biurka, by³ teletron.Ale ju¿ nie o ka¿dej godzinie da³o siê wyjœæ zdomu, tak¹ zbit¹ mas¹ przepycha³y siê t³umy ulicami.Demografowie konferowali iuchwalali rezolucje, ka¿de pañstwo zachêca³o s¹siadów do roztropnego powœci¹gu,a oni to samo na odwrót.Nic prócz perswazji — g³osi³y rz¹dy — czy¿ nie po tozaharowali siê nasi przodkowie, ¿eby ju¿ nikt nigdy nikomu nie móg³ niczegozabroniæ?Koœció³ popiera³ natalistów, zapewniaj¹c wiernych, ¿e t³ok jest trudnoœci¹przejœciow¹, za grobem bowiem zawsze bêdzie luŸno.Mno¿y³y siê atolitajemnicze, nie znane dot¹d zjawiska, na przyk³ad gryŸby i koœby, ale najwiêcejniepokoju budzi³o porywanie.W œredniowieczu zbóje uprowadzali bogaczy dlaokupu, zdarza³o siê to sporadycznie i póŸniej, zawsze jednak w celachprzetargowych.Obecnie nikt prawie nie ¿¹da³ okupu, zreszt¹ tak czy owak pouprowadzonych gin¹³ wszelki œlad [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl