[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla moich dzieci, gdyby znalaz³y siê w biedzie.Zaoszczêdi³amto z moich dochodów z malowania tapet i prezentów, jakiedostawa³am od mojego ukochanego mê¿a z jego pracy uzdrowiel-skiej.Wasza oddana matka Silje.- Chyba tak to w³aœnie brzmi - stwierdzi³ Alv.- A jakpamiêtasz, Silje umar³a nie zdaj¹c sobie sprawy, ¿e œmieræjest tak blisko.- Tengel odebra³ ¿ycie jej i sobie, tak, pamiêtam- potwierdzi³a Ingrid ze smutkiem.- I nie zd¹¿y³a nikomupowiedzieæ o tym schowku.Jakie to smutne! Zajrzymy.do woreczka?Alv bez s³owa podniós³ worek i wysypa³ zawartoœæ nastare owcze skóry przykrywaj¹ce ³Ã³¿ko.Zadzwoni³oi zachrzêœci³o weso³o, a oczy obojga stawa³y siê corazwiêksze i wiêksze.Jakaœ jedna moneta zosta³a w œrodku,lecz i tê Alv wytrz¹sn¹³.W milczeniu przygl¹dali siêskarbowi.By³ tego spory stosik.- S¹ bardzo stare - zaczê³a Ingrid niepewnie.- Czyzachowa³y jak¹œ wartoœæ?- Czy zachowa³y wartoœæ? - g³os Alva brzmia³ równiematowo jak jej.- Dziewczyno, czy ty nie widzisz, ¿e toz³ote monety? One nigdy nie trac¹ wartoœci.Wzi¹³ kilka kr¹¿ków do rêki.- Przypadkiem by³em w ubieg³ym roku w Christianiii uczestniczy³em w dyskusji na temat ró¿nych monet.Dlatego wiem, ile warte s¹ te tutaj.- Pomog¹ nam sp³aciæ przynajmniej czêœæ tych trzystutalarów, które jesteœmy winni?- Dziecko drogie, tylko tych kilka monet, któretrzymam w rêce, starczy a¿ nadto na sp³acenie naszegod³ugu.Wydaje mi siê, ¿e muszê usi¹œæ.- Ojcze, jesteœ taki blady! - zawo³a³a Ingrid prze-straszona.- To tylko szok, nic wiêcej.Ingrid, najostro¿niej jak umia³a, zapyta³a:- Czy to znaczy.¿e jesteœmy bogaci?- Musimy siê, naturalnie, podzieliæ z innymi spadko-biercami Silje.- To oczywiste.Oni te¿ bardzo potrzebuj¹ pieniêdzy.Jak to bêdzie mi³o powiadomiæ ich o tym!Alv spojrza³ na ni¹ z uœmiechem.- Nigdy nie by³aœ egoistk¹, Ingrid.To bardzo piêknacecha.No, no, pomyœla³a Ingrid.Mo¿e nie zawsze tak by³o.Ojciec przerwa³ jej rozmyœlania.- Ale nawet jeœli oddamy to, co siê nale¿y rodziniez Elistrand, Villemo w Szwecji, Lenie i Christianie zeSkanii, nam i tak zostanie solidna sumka.Nie zd¹¿y³emjeszcze policzyæ, ale wygl¹da to nadzwyczaj obiecuj¹co.- Powinniœmy zapytaæ Ulvhedina, czy nie mo¿emynajpierw wzi¹æ tych trzystu talarów, a dopiero resztêpodzieliæ.Alv zastanawia³ siê przez chwilê.- Chyba masz racjê, tak zrobimy.Bo jeœli zabior¹ namGrastensholm, to Lipowa Aleja i Elistrand tak¿e upadn¹.S¹ z Grastensholm powi¹zane ekonomicznie.Alv spowa¿nia³.- Jak siê dowiedzia³aœ o istnieniu skarbu, Ingrid?Spuœci³a oczy.- Nie chcia³abym o tym mówiæ, ojcze.- Sol? - spyta³ cicho.- Nnie - odpar³a.- To coœ innego.- Coœ zwi¹zanego ze szczególnymi uzdolnieniamiLudzi Lodu?- Tak, oczywiœcie!- Có¿, nie bêdê wiêcej pyta³.By³aœ przez ostatnie latawspania³¹ córk¹, a to.Zakry³ twarz rêkami i wybuchn¹³ p³aczem.Lêk i d³u-gotrwa³e napiêcie, a teraz ulga, to zbyt wiele dla zmêczo-nego, chorego cz³owieka.Ingrid usiad³a obok i objê³a go.- Nie trzeba p³akaæ, ojcze.Nie trzeba.Teraz ju¿wszystko bêdzie dobrze.Wójt odjecha³ ze z³otymi monetami, które okreœli³ jakoguldeny wêgierskie z XVI wieku.W tamtym okresiedotar³y one do Danii i przez jakiœ czas by³y w obiegu.Spadek zosta³ podzielony ku radoœci wszystkich - i za-mieszka³ych w Norwegii, i w Szwecji.Grastensholm by³o uratowane, Ingrid mog³a ode-tchn¹æ i zwolniæ nieco tempo pracy.Dopiero terazzauwa¿y³a, jak jest zmêczona, i po za³atwieniu sprawspa³a przez wiele dni pod rz¹d.Daniel, przyzwyczajony¿e matka zawsze jest w pobli¿u i zawsze ma dla niegoczas, choæby nie wiadomo jak siê spieszy³a, by³ tymprzera¿ony.Prawdê powiedziawszy Ingrid nie by³anajlepsz¹ matk¹ na œwiecie, je¿eli chodzi o sprawypraktyczne, czyste ubrania czy regularne posi³ki dlach³opca, ale na jej bezgraniczn¹ mi³oœæ móg³ zawszeliczyæ.Teraz nie odpowiada³a na jego pytania, mam-rocz¹c tylko coœ niezrozumiale przez sen.Kiedy ju¿ odpoczê³a, zabra³a siê za gruntown¹ przebu-dowê starej posiad³oœci, ale to ju¿ by³a bardzo przyjemnapraca.Cz³owiek nie czu³ siê ni¹ taki zmêczony.Przynaj-mniej nie w taki sposób jak przedtem.Przed œwiêtami Bo¿ego Narodzenia przyszed³ list zeSzwecji z wiadomoœci¹, ¿e Vendel Grip ¿yje!Wróci³ do domu! Ukochany syn Christiany straci³,niestety, obie stopy, lecz by³ znowu w domu! Nicdziwnego, ¿e radoœæ panowa³a tam wielka!Mia³ te¿ wiele do opowiedzenia o niezwyk³ych spra-wach.O nieznanym odga³êzieniu Ludzi Lodu znadbrzegów Morza Karskiego.O Tan-ghilu, który by³ niekim innym jak Tengelem Z³ym.O górzystym krajuTaran-gai, gdzie, jak siê zdaje, kryje siê czêœæ tajemnicLudzi Lodu.I o tym, ¿e ¿yje tam ch³opiec dotkniêtydziedzictwem.¯adne z pokolenia Vendela, Ingrid, Danani Jon, nie musi siê ju¿ baæ, ¿e bêdzie mia³o nienormalnedzieci.Mo¿na mieæ nadziejê, ¿e tamten ch³opiec jestw³aœnie zabezpieczeniem.Suchoty, gruŸlica, to podatêpna choroba.W rok poopisanych wydarzeniach Betit zdawa³a siê byæ ca³kiemzdrowa.Nikt nie podejrzewa³, ¿e to w³aœnie jest typowedla suchot: okres œwietnego samopoczucia, zanim nadej-dzie to, co nieuniknione.Ale Berit, która zawsze siêzamartwia³a, ¿e jej jedyne dziecko, Ingrid, nie zaznaspokoju i rodzinnego szczêœcia w ma³¿eñstwie, doczeka³ajednak, ¿e i do ich domu zaczêli przychodziæ konkurenci.Odby³a d³ug¹ rozmowê z córk¹ - Berit wstawa³a terazi czu³a siê dobrze - i Ingrid obieca³a jej, ¿e przynajmniejnad jednym kandydatem dobrze siê zastanowi.Zw³aszcza,¿e i Grastensholm zaczyna³o potrzebowaæ silnej mêskiejrêki.To uszczêœliwi³o Berit.Skoñczy siê wstyd, a jejukochany wnuk bêdzie mia³ ojca.Ostatniego wieczora Berit siedzia³a na ³Ã³¿ku i roz-mawia³a z Alvem.- Popatrz, jak dobrze nam siê wszystko uk³ada! Ingridbêdzie mia³a mê¿a, Daniel ojca, a ja jestem zupe³niezdrowa.Ty te¿ czujesz siê du¿o lepiej, prawda?- O, tak - b¹ka³ Alv.- I Grastensholm znowu stanê³o na nogi! Och, Alv,taka jestem szczêœliwa!Tej nocy straci³a przytomnoœæ i nigdy jej ju¿ nieodzyska³a.Suchoty zgarnê³y pierwsz¹ ofiarê w tej rodzi-nie.W jakiœ czas potem zachorowa³o na suchoty kilkorodzieci we dworze.Dzieci, z którymi Daniel czêsto siêbawi³.Ingrid by³a pó³przytomna ze strachu.Œmiertelnieprzera¿ona nas³uchiwa³a, czy ma³y nie kaszle!A gdy na wiosnê ona sama siê przeziêbi³a i drêczy³ j¹trudny do wyleczenia kaszel, podjê³a decyzjê.By³ rok1724, Daniel mia³ siedem lat.Porozmawia³a najpierwz ojcem o tym, co zamierza zrobiæ, i po d³ugich wahaniachzgodzili siê, ¿e inaczej nie mo¿na.Ingrid napisa³a list.Najtrudniejszy w swoim ¿yciu.ROZDZIA£ XIIVillemo w tak zwanej posiad³oœci rodzinnej w Szwe-cji odby³a powa¿n¹ rozmowê ze swoim wnukiemDanem.Ta posiad³oœæ ogranicza³a siê teraz niemal dostarego zameczku myœliwskiego, który po prostu nikn¹³w przyt³aczaj¹cym s¹siedztwie Marby, ale dla Villemoby³ to raj.Stara dama, choæ niedu¿a i jak zawsze szczup³a, by³aniezwykle ¿ywotna, jej w³osy mieni³y siê rozmaitymiodcieniami miedzi, popielatego ró¿u i srebra, by³a nie-ustannie chêtna do rozmowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]