[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pragn¹, by z nimi zosta³a!- Nie.Prêdzej czy póŸniej któremuœ z pacjentówTengela ktoœ zada pytanie o czarownicê z kocimi oczamii wy bêdziecie mieæ k³opoty.Mam przyjació³, Silje, damsobie radê.Tengel, który w³aœnie wszed³, us³ysza³ jej ostatnies³owa.- Ludzie wójta ju¿ tu byli, Sol.Powiedzieliœmy,zgodnie z prawd¹, ¿e nie widzieliœmy ciê od dawna.- Muszê wiêc jechaæ ju¿ dziœ w nocy.Tengel potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Po³Ã³¿ siê i œpij; œpij tyle, ile potrzebujesz.Nikt niepojma ciê w moim domu.Nie protestowa³a ju¿ wiêcej, z wdziêcznoœci¹ przyj-muj¹c ich troskê.Sol spa³a ca³¹ noc i wiêksz¹ czêœæ nastêpnego dnia.Popo³udniu spotka³a siê z Liv i Dagiem, którzy wrazz Charlott¹ i Jacobem przybyli z Grastensholm.Dzieñ jejpowrotu do domu zamieni³ siê w œwiêto.Sol g³adzi³a Liv po policzku.- Chyba zawsze siê bêdê spóŸniaæ na twoje œluby.Ju¿dwa mi przesz³y ko³o nosa!Ma³a Meta wprost promienia³a radoœci¹ na jej widok.Charlotta i Jacob planowali ma³¿eñstwo.Sol bardzo siêtym radowa³a.Dag równie¿; wiedzia³, jak bardzo samotnaby³a matka i jak samotna mo¿e byæ, jeœli on przyjmieproponowane mu stanowisko asesora w Akershus.Jacobstara³ siê o zwolnienie ze s³u¿by, by móc zaj¹æ siêGrastensholm.Doskonale radzi³ sobie na gospodarstwie.Sol spêdzi³a z rodzin¹ niezapomniany wieczór.Klausci¹gle jeszcze ¿y³.Nadal by³ nieprzytomny, ale jego stanprzynajmniej siê nie pogarsza³.Sol zwróci³a siê doCharlotty.- Je¿eli wyzdrowieje.Czy bêdzie móg³ u was praco-waæ? Tak ciep³o wspomina³ krótki czas, jaki spêdzi³w Grastensholm, jedynym miejscu, gdzie zetkn¹³ siêz ludzk¹ ¿yczliwoœci¹.- Oczywiœcie, ¿e tak, prawda?Zarówno Dag, jak i Jacob wyrazili zgodê.- Czy on nie jest tak¿e poszukiwany? - zapyta³a Liv.- Opowiada³aœ, ¿e pomóg³ ci zbiec.- Myœlê, ¿e za bardzo go nie szukaj¹.Musi gdzieœprzecie¿ mieszkaæ, a u wojewody tyle wycierpia³.Nawszelki wypadek mo¿e siê ukryæ, gdyby pojawili siê¿o³nierze.To by³ rozs¹dny pomys³.- Czy nie mo¿esz zostaæ do Œwi¹t, Sol? - prosi³a Silje.Sol tylko potrz¹snê³a g³ow¹.Wszyscy wiedzieli, ¿e toniewykonalne.Raniutko nastêpnego ranka Tengel, tak jak postano-wiono, obudzi³ Sol.Usiedli w kuchni.Musia³a zjeœæostatni przed podró¿¹ posi³ek.- Dok¹d zamierzasz siê udaæ? - zapyta³ cicho.- Do Finów.To ludzie nam podobni, ojcze.Wœródnich bêdê bezpieczna.Ale jak d³ugo? pomyœla³ z gorycz¹.Twoja niespokojnanatura znów pogna ciê w œwiat.- Czego w³aœciwie szukasz, Sol?- Nie wiedzia³am tego przedtem, ale teraz ju¿ wiem.Jest pewien mê¿czyzna.Widzia³am go jeden jedyny raz.Ma w sobie jak¹œ cz¹stkê mnie.Nie potrafiê tegowyt³umaczyæ.- S¹dzisz, ¿e twoje poszukiwania ustan¹ z chwil¹, gdygo spotkasz?- Tak.Przez chwilê siedzieli w milczeniu.Nagle Sol ciê¿kowestchnê³a.- Co siê dzieje? - zapyta³.Drgng³a.- Zaczynam traciæ kontrolê, ojcze.Tengel usiad³ obok niej na ³awie i przytuli³ mocno.- O co ci chodzi?- Przedtem wszystko by³o takie zabawne.Mia³amw sobie tyle radoœci.Robi³am dok³adnie to, na co mia³amochotê.Nadal tak jest, ale teraz mam wra¿enie, ¿ewpad³am w grz¹skie bagno.- Tak ju¿ jest - powiedzia³ tkliwie.- Nikt nie mo¿e ¿yædok³adnie tak, jak by chcia³.Popatrzy³a na niego.- Dlaczego nie ma nikogo takiego jak ty, dla mnie,w moim wieku?- Nawet gdyby znalaz³ siê ktoœ taki, niewiele by ci topomog³o, dziecko.Jesteœ zbyt ciê¿ko dotkniêta.- Tak - szepnê³a.- Tak.Jestem rozdwojona.- Widzia³em ludzi z naszego rodu, schwytanych w sid³aw³asnego z³a - powiedzia³ Tengel z ogromnym smutkiem.- Ty wpad³aœ w sid³a swej podwójnej natury.Nie widzisztego sama, Sol, ale zewnêtrznie bardzo siê zmieni³aœ.- Jak to? - zapyta³a szybko.- Jesteœ równie piêkna jak kiedyœ.Ale twoje oczy s¹dzikie, jak zaczarowane.Wyprostowa³a siê.- Pozostaje mi tylko jedno: odnaleŸæ tego cz³owieka.On jeden mo¿e nade mn¹ zapanowaæ.- Sk¹d to wiesz?- Poniewa¿.- Nie, nie mo¿e mu powiedzieæ o swoichwyprawach na Blokksberg.Posunê³aby siê za daleko.- Poprostu wiem.- JedŸ do Finów, Sol! A je¿eli tam ci siê nie powiedzie,spróbuj w Szwecji.Tam ciê nie znaj¹.- Tak, ale jak d³ugo? Wkrótce diabe³ we mnie znów siêodezwie i poœlê kogoœ do piek³a.Albo do nieba, jeœli takmu s¹dzone.Tengel potrz¹sn¹³ ni¹ delikatnie.- Z tym musisz skoñczyæ, Sol! Staraj siê opanowaæ.Spróbuj najpierw pomyœleæ!- W³aœnie o to chodzi, ¿e straci³am kontrolê.Zobojêt-nia³am.Zatraci³am siê, ojcze, bardziej ni¿ przypuszczasz.Uœmiechn¹³ siê do niej.- I mimo to przyje¿d¿asz do domu z biednyminieszczêœnikami, którym chcesz pomóc? Nie rozumiem,co siê w tobie dzieje, Sol.Gdybym tylko potrafi³ cipomóc.Obiecaj mi jedno: ¿e wrócisz do domu, kiedyludzie zapomn¹ i bêdziesz bezpieczna, kiedy osi¹gnieszspokój duszy.- Obiecujê.I.potrzebujê pieniêdzy, ojcze.Obydwoje poczuli ulgê, ¿e rozmowa zesz³a na sprawybardziej przyziemne.- Dostaniesz.Pogoda siê zmieni³a.Kiedy konno wyruszy³a z domu,powietrze sta³o siê ³agodne, by³o prawie ciep³o.Skierowa-³a siê na wschód, ku Solor.Podró¿ obliczy³a na trzy dni.Nie mia³a pojêcia, jak dotrzeæ do Finów, mieszkaj¹cychw g³êbokich lasach.Przypuszcza³a, ¿e siê dopyta o drogê.Je¿eli bêdzie kogo.Kiedy minê³a obrze¿a Oslo i zaczê³a posuwaæ siêw górê rzeki Glommy, poczu³a siê bezpieczniej.Tu raczejnie dotar³y wieœci o niej.Drugiego dnia wieczorem odwa¿y³a siê wst¹piæ dogospody.Przenocowa³a tam i zjad³a œniadanie.Inaczej ni¿ w ostatnich miesi¹cach, kiedy to chodzi³ag³Ã³wnie w ³achmanach, teraz znów by³a ubrana wytwor-nie.Kiedy chcia³a, naprawdê potrafi³a wygl¹daæ jak dama.Pomimo ¿e jecha³a sama - doœæ niezwyk³e jak na damê- gospodarz przyj¹³ j¹ jak nale¿y i uraczy³ wybornymœniadaniem.Po wypiciu kwaterki wina jaœniej spojrza³a na¿ycie.Zaczê³a odzyskiwaæ pewnoœæ siebie.Mimo wszystko œwiat j¹ poci¹ga³.Czeka³o j¹ mnóstwointeresuj¹cych przygód.Nag³e zerwa³a siê od sto³u i wyjrza³a przez drzwi.Przed gospod¹ zatrzyma³ siê jeŸdziec, w³aœnie zsiad³z konia.Uwi¹za³ go i sprawdzi³, czy wszystko jestw porz¹dku, a nastêpnie skierowa³ siê ku gospodzie.To by³ on! Mê¿czyzna, którego szuka³a tak d³ugo.A wiêc Ksi¹¿ê Ciemnoœci znów siê zmaterializowa³, by j¹spotkaæ? Zawsze w gospodzie! Dlaczego wczeœniej niewst¹pi³a do jakiejœ gospody, uniknê³aby tego nieznoœnegoczekania.Tym razem nie by³ tak elegancko ubrany, ale mimo towygl¹da³ wspaniale w d³ugich butach, szerokim koron-kowym ko³nierzu i sznurowanej kamizelce z ³osiej skóry.Mia³ go³¹ g³owê, piêkne w³osy widaæ by³o w pe³nej krasie.Przebrany! Szatan przecie¿ jest czarny jak noc.Ale i tugo pozna³a! Pozna³a bohatera swoich marzeñ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]