[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypatrywa³ siê uwa¿nieFontaine'owi i udawa³, ¿e nie zna francuskiego, ale wystarczy³o spojrzeæ, bydostrzec odciœniête na nim piêtno Szakala.„We wszystkim, co dotyczy pana ipana Patricka, sir, stosujemy siê œciœle do poufnych zaleceñ gubernatora".Gubernatora otrzymuj¹cego rozkazy od rezyduj¹cego w Pary¿u w³adcy œmierci.Dziesiêæ lat temu, po piêcioletnim okresie nienagannej pracy, otrzyma³ numertelefonu w Argenteuil, szeœæ mil na pó³noc od Pary¿a, z którego wolno mu by³okorzystaæ jedynie w ostatecznoœci, w sytuacji najwy¿szego zagro¿enia.Do tejpory zdarzy³o siê to zaledwie raz, ale teraz nadesz³a pora na drugi.Zapozna³siê uwa¿nie z informacj¹ na temat po³¹czeñ miêdzynarodowych, podniós³ s³uchawkêi wykrêci³ kolejne numery kierunkowe, a wreszcie ten ostatni, najwa¿niejszy.Minê³y prawie dwie minuty, zanim ktoœ odebra³ telefon.Le Coeur de Soldat - odezwa³ siê matowy mêski g³os; w tle s³ychaæ by³o muzykê.Muszê porozumieæ siê z kosem - powiedzia³ Fontaine po francusku.- Jestem Pary¿Pi¹ty.Gdzie bêdzie móg³ ciê znaleŸæ, jeœli zechce spe³niæ twoje ¿yczenie?Na Wyspach Karaibskich.Fontaine poda³ numery kierunkowe, numer telefonu pensjonatu i wewnêtrzny dozajmowanej przez siebie willi.Od³o¿ywszy s³uchawkê, zgarbi³ siê bezsilnie, wdalszym ci¹gu siedz¹c na krawêdzi ³Ã³¿ka.W g³êbi duszy zdawa³ sobie sprawê ztego, i¿ mog¹ to byæ ostatnie godziny, jakie przyjdzie jemu i jego ¿oniespêdziæ na Ziemi.Jeœli tak bêdzie w istocie, to stanie przed Bogiem i wyzna muprawdê.Mordowa³, i to nieraz, ale nigdy nie skrzywdzi³ ani nie zabi³cz³owieka, który nie mia³ na sumieniu jeszcze wiêkszych zbrodni; kilkanieistotnych wyj¹tków stanowili ludzie trafieni zab³¹kanymi kulami lubprzypadkowo rozerwani podmuchem eksplozji.¯ycie to ból, czy¿ nie tego w³aœnieuczy nas Ksiêga? Z drugiej strony, có¿ to za Bóg, który dopuszcza do takichokropieñstw? Merde! Nie zaprz¹taj sobie g³owy takimi sprawami, bo jesteœ na toza g³upi!Zadzwoni³ telefon.Fontaine chwyci³ s³uchawkê i przycisn¹³ j¹ do ucha.Tu Pary¿ Pi¹ty.Dzieciê Bo¿e, có¿ wydarzy³o siê takiego, ¿e postanowi³eœ wykrêciæ numertelefonu, który wykorzysta³eœ zaledwie jeden raz podczas naszej znajomoœci?Twoja ³askawoœæ jest ogromna, monseigneur, ale wydaje mi siê, ¿e powinniœmyzmieniæ warunki umowy.W jaki sposób?- Moje ¿ycie nale¿y do ciebie i mo¿esz z nim zrobiæ, co zechcesz, lecz to niedotyczy mojej ¿ony.- Co takiego?- Jest tutaj pewien wykszta³cony cz³owiek z Bostonu, który przygl¹da mi siêuwa¿nie, tak jakby mia³ wobec mnie jakieœ plany.- Ten arogancki g³upiec sam przylecia³ na Montserrat? Przecie¿ on o niczym niewie!Chyba jednak wie, monseigneur.Zrobiê, czego ¿¹dasz, ale b³agam ciê: pozwól namwróciæ do Pary¿a! Pozwól jej umrzeæ w spokoju.Nie ¿¹dam od ciebie nic wiêcej.Ty ode mnie ¿¹dasz? Przecie¿ da³em ci s³owo!Czy w³aœnie dlatego ten Amerykanin œledzi ka¿dy mój krok swymi wœcibskimioczyma?W s³uchawce rozleg³ siê d³ugi, chrapliwy kaszel, po czym na d³u¿sz¹ chwilêzapad³a cisza.- Znakomity profesor prawa posun¹³ siê za daleko - odezwa³ siê wreszcie Szakal.- Pojawi³ siê tam, gdzie nikt go nie prosi³.Jest ju¿ martwy.Edith Gates, ¿ona znakomitego adwokata i profesora prawa, otworzy³a po cichudrzwi do jego gabinetu w eleganckim domu przy Louisburg Square.Jej m¹¿siedzia³ bez ruchu w obszernym, skórzanym fotelu, wpatruj¹c siê w trzaskaj¹cy wkominku ogieñ; upar³ siê, ¿eby go rozpaliæ, choæ noc by³a ciep³a, a w domudzia³a³o centralne ogrzewanie.Obserwuj¹c go, pani Gates odnios³a po raz kolejny nieprzyjemne wra¿enie, i¿chyba nigdy nie uda jej siê do koñca zrozumieæ mê¿a.W jego ¿yciu by³o wielespraw, o których nie mia³a najmniejszego pojêcia, a drogi, jakimi wêdrowa³yjego myœli, bywa³y czêsto zbyt krête, by mog³a nimi pod¹¿yæ.Wiedzia³a tylkotyle, ¿e chwilami drêczy³ go okropny ból, którego nie chcia³ z ni¹ dzieliæ.Trzydzieœci trzy lata temu w miarê atrakcyjna dziewczyna ze œrednio zamo¿nejrodziny wysz³a za m¹¿ za niezwykle wysokiego, szalenie inteligentnego, alebeznadziejnie biednego absolwenta prawa.W tych ch³odnych, pe³nych dystansulatach piêædziesi¹tych jego chêæ podobania siê za wszelk¹ cenê by³a czymœzupe³nie nie na miejscu, odstraszaj¹c wszystkich ewentualnych pracodawców.Zdrowy rozs¹dek i wywa¿on¹ ostro¿noœæ ceniono zdecydowanie bardziej ni¿niespokojny, wiecznie poszukuj¹cy umys³, zw³aszcza jeœli tkwi³ on wrozczochranej g³owie wyrastaj¹cej z cia³a przy odzianego w nêdzn¹ imitacjêubrania od Pressa i Braci Brooks.Ogólne wra¿enie pogarsza³a okolicznoœæ, ¿estan konta w³aœciciela wyklucza³ dodatkowe wydatki zwi¹zane z dopasowaniemstroju, a w sklepach z przecen¹ trudno by³o trafiæ na odpowiedni rozmiar.Œwie¿o upieczona pani Gates mia³a jednak kilka pomys³Ã³w, które wp³ynê³ywyraŸnie na poprawê ich wspólnych perspektyw.Pierwszym z nich by³o nak³onieniemê¿a do chwilowej rezygnacji z kariery prawniczej; nie chcia³a nawet s³yszeæ otym, ¿eby zwi¹za³ siê z jak¹œ poœledni¹ firm¹ lub, nie daj Bo¿e, rozpocz¹³prywatn¹ praktykê, bo wiadomo by³o z góry, jakich bêdzie mia³ klientów - takichmianowicie, którzy nie mogli sobie pozwoliæ na porz¹dnego adwokata.Ju¿ lepiejwykorzystaæ naturalne atuty, czyli wysoki wzrost i b³yskotliw¹, ch³onn¹ jakg¹bka inteligencjê, która w po³¹czeniu z wrodzonymi sk³onnoœciami pozwoli nab³yskawiczne pozbycie siê balastu akademickich nawyków.Wykorzystuj¹c swójskromny posag, Edith zaczê³a kszta³towaæ emploi mê¿a.Kupi³a mu stosowneubrania i zatrudni³a teatralnego nauczyciela dykcji, który wpoi³ swemu uczniowipodstawy scenicznego zachowania i zaznajomi³ go z tajnikami sztuki oratorskiej.Niezgrabny dryblas wkrótce nabra³ majestatycznych cech Lincolna uzupe³nionychsubtelnym dodatkiem Johna Browna.Znajdowa³ siê równie¿ na najlepszej drodze dozostania prawdziwym ekspertem w dziedzinie prawa, pozosta³ bowiem nauniwersytecie, zdobywaj¹c kolejne stopnie naukowe i dziel¹c siê jednoczeœniesw¹ wiedz¹ ze studentami.Pozwoli³o mu to w szybkim tempie zyskaæ opiniêniepodwa¿alnego autorytetu w kilku konkretnych dziedzinach.Po pewnym czasie tesame firmy, które wczeœniej odrzuci³y jego kandydaturê, zaczê³y siê do niegozwracaæ z ofertami pracy.Trzeba by³o dziesiêciu lat, ¿eby ta strategia zaczê³a przynosiæ wymiernerezultaty; pocz¹tkowo sumy nie by³y mo¿e szokuj¹co wysokie, ale ka¿da nastêpnaprzewy¿sza³a poprzedni¹.Najpierw ma³e, a potem tak¿e du¿e pisma prawniczepoczê³y zamieszczaæ jego kontrowersyjne artyku³y, zarówno ze wzglêdu na ichformê, jak i treœæ, gdy¿ m³ody profesor potrafi³ biegle w³adaæ s³owem pisanym,umiejêtnie wykorzystuj¹c tropy stylistyczne.Jednak uwagê spo³ecznoœcifinansistów zwróci³y jego myœli, nie zaœ sposób, w jaki je prezentowa³.Zmienia³y siê spo³eczne nastroje, gmach dobrotliwego Wielkiego Spo³eczeñstwazacz¹³ siê rysowaæ w wielu miejscach, wstrz¹sany falami uderzeniowymirozchodz¹cymi siê od wymyœlonych przez ch³opców Nixona okreœleñ: ,,milcz¹cawiêkszoœæ", „uzale¿nieni od dobrobytu" czy jeszcze bardziej negatywnego -„oni".Nap³ywu fali z³a nie mogli powstrzymaæ ani przyzwoity do szpiku koœci,ale os³abiony ranami zadanymi przez Watergate Ford, ani b³yskotliwy Carter,zbyt zaabsorbowany szczegó³ami tworzenia swego obrazu Dobrotliwego Przywódcy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl