[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.S³ysza³em, jak sprzecza siê z mam¹, która nosi³a mido pokoju jedzenie.Jeœli chcia³em jeœæ, mog³em zejœæ na dó³ do sto³u, tak jakwszyscy.A jeœli zejdê, to ¿adnych d¹sów.W tym domu nie dopuszczano grobowychmin, a przynajmniej z powodu decyzji podjêtych przez ojca.Obnoszenie siê zeswym niezadowoleniem tata bra³ za oznakê otwartego buntu, a on tego nietolerowa³.W naszym domu nie tylko zgadzano siê na dominacjê ojca, zgadzano siêna ni¹ z uœmiechem na twarzy.“Jak nie przestaniesz p³akaæ, to pójdê na górê i dam ci prawdziwy powód dop³aczu", rycza³ z do³u, i nie by³y to czcze pogró¿ki.Lecz kiedy nawet wstrzymanie posi³ków nie poskutkowa³o, musia³ zdaæ sobiesprawê, ¿e przekroczy³ granicê, której nawet on nie powinien przekroczyæ.Tatanie by³, powinienem to zaznaczyæ, cz³owiekiem bez serca, po prostu przywyk³stawiaæ na swoim.Przyzwyczai³ siê do tego, ze nikt mu siê nie sprzeciwia i niebawi³ siê w ceregiele, kiedy og³asza³ i wprowadza³ w czyn swe postanowienia.Wtych czasach ojciec rodziny by³ w domu “szefem", a mój tata nie lubi³ przejawówniesubordynacji.Nie by³o mu wiêc ³atwo przyjœæ do mnie w koñcu i zapukaæ do drzwi, co oznacza³oproœbê w wpusz-czenie do œrodka.Mog³em siê tylko domyœlaæ, ¿e nuitka jakoœ go urobi³a.Tu tata", oznajmi³, jakbym nie wiedzia³ i jakby on nie wiedzia³, ¿e ja wiem.“Chcia³bym z tob¹ porozmawiaæ".Nigdy wiêcej nie zdoby³ siê wobec junie na takzbli¿ony do przeprosin gest.“Dobrze", zgodzi³em siê i wszed³ do œrodka.Rozmawialiœmy d³ugo, on przysiad³ na skraju ³Ã³¿ka, a ja opar³em siê o szczyt.Rzadko zdarza³y nam siê tak udane rozmowy jak ta.Wyzna³ mi, ¿e choæ wiedzia³,jak¹ przyjemnoœæ sprawia mi granie na pianinie, nie zdawa³ sobie sprawy, jakwielkie ma to dla mnie znaczenie.Powiedzia³, ¿e chodzi³o mu tylko o zrobieniemiejsca w salonie, aby postawiæ przy œcianie kanapê, poniewa¿ kupowaliœmy nowemeble.Potem oœwiadczy³ coœ, czego nigdy nie zapomnê.“Sprawimy ci nowe pianino, szpinet, który zmieœci siê w twojej sypialni".Z przejêcia a¿ mnie zatka³o.Powiedzia³, ¿e zacznie odk³adaæ pieni¹dze i ¿e anisiê obejrzê, jak dostanê nowe pianino.Uœciska³em go mocno.Rozumia³ mnie.Wszystko znów bêdzie dobrze.Zszed³em na dó³ na obiad.Mija³y tygodnie i nic.“Pewnie czeka na moje urodziny", pomyœla³em sobie.Przyszed³ dzieñ moich urodzin, dziesi¹ty wrzeœnia, a pianina jak nie by³o, taknie by³o.“To nic", pociesza³em siê.“Dostanê je na gwiazdkê".Kiedy zbli¿a³ siê grudzieñ, zacz¹³em wstrzymywaæ oddech.Wyczekiwanie by³oprawie ponad moje si³y.Tak jak niesamowity zawód, kiedy obiecany szpinet nie pojawi³ siê.Up³ynê³y kolejce tygodnie, miesi¹ce.Nie pamiêtam, kiedy dok³adnie uzmys³owi³emsobie, ¿e ojciec wcale nie dotrzyma danego mi s³owa.Wiem za to, ¿e dopierokiedy stuknê³a mi trzydziestka, poj¹³em, ¿e pewnie nigdy nie zamierza³.Obieca³em mojej najstarszej córce coœ, co jak wiedzia³em, pozostanie jedyniepust¹ obietnic¹.Mia³o sprawiæ, ¿eby przesta³a p³akaæ.Mia³o wydobyæ j¹ zprzygnêbienia spowodowanego nie pamiêtam ju¿ czym.Nie mogê sobie nawetprzypomnieæ, czego dotyczy³a ta obietnica.Pamiêtam tylko, ¿e powiedzia³em coœ,¿eby j¹ uspokoiæ.Zadzia³a³o.Objê³a mnie swymi ramionkami i zawo³a³a: “Jesteœnajlepszym tatusiem pod s³oñcem!".I tak grzechy ojca przesz³y na syna.D³ugo trwa³a ta opowieœæ.Przepraszam.Ja tylko.Ale¿ nie, Ja nie narzekam, dziele siê spostrze¿eniem.Chcia³em po prostupodkreœliæ, ¿e to zdarzenie najwyraŸniej sta³o siê dla ciebie bardzo wa¿ne.Jest nadal./ jaka naukê z niego wyci¹gn¹³eœ?Nigdy nie sk³adaæ obietnic, których nie zamierzam dotrzymaæ, zw³aszcza swoimdzieciom.To wszystko?hjiedy nie wykorzystywaæ swojej wiedzy o tym, czego pragnie druga strona, jakonarzêdzia manipulacji/ w celu uzyskania czegoœ, czego pragnê ja.Ale ludzie bez przerwy prowadza “handel wymienny".Stanowi on podstawê waszejgospodarki i wiêkszoœci stosunków spo³ecznych.Ovvszem.Ale istnieje coœ takiego jako “handel uczciwy" i jest te¿ manipulacja.Na czym polega ró¿nica?Uczciwy handel to prosta i jasna transakcja.Tym masz coœ, co ja chcê, ja mamcoœ, co ty chcesz, zgadzamy siê, ¿e wartoœæ tych rzeczy jest mniej wiêcejrówna, wiêc siê wymieniamy.Sprawa jest czysta.Lecz mamy te¿ wyzysk.Wystêpuje wtedy, gdy ja mam coœ, czego ty pragniesz, tymasz coœ, czego pragnê ja, ale wartoœæ tych rzeczy nie jest jednakowa.Ale itak handlujemy ze sob¹, bo jedna ze stron ma nó¿ na gardle i za wszelk¹ cenêmusi zdobyæ to, co drugi ma do zaoferowania.Tak postêpuj¹ miêdzynarodowekorporacje, kiedy proponuj¹ stawkê siedemdziesi¹t cztery centy za godzinê pracyw Malezji, Indonezji czy na Tajwanie.One nazywaj¹ to stwarzaniem miejsc pracy,ale to czysty i jawny wy-?ysk.Wreszcie dochodzimy do manipulacji.Wystêpuje Wtedy, gdy ja nie mam nawetzamiaru dawaæ tobie, co oferujê.Na ogó³ robi siê to bezwiednie.Nie jestto chwalebne.Ale najgorsze przypadki to takie, kiedy mamy pe³n¹ œwiadomoœætego, ¿e sk³adamy puste obietnice.To gra na zw³okê, zabieg obliczony nauciszenie drugiej strony, udobruchanie jej tu i teraz.To k³amstwo, i tonajpodlejszego rodzaju, poniewa¿ uœmierza ranê, która po czasie pêknie na nowo,i to mocniej.Znakomicie.Coraz lepiej rozumiesz, co to znaczy zachowaæ wewnêtrzn¹ uczciwoœæ.Bez niej upadnie ka¿dy twór.Choæby by³ jak najbardziej wyszukany, ustrój nieutrzyma siê, jeœli zawiedzie jego wewnêtrzna uczciwoœæ.Zwa¿ywszy na to, dok¹djak powiadasz, pragniesz zajœæ w swoim ¿yciu, tak trzyma]1Ale czego jeszcze siê nauczy³eœ?No, nie wiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl