[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ukaza³a siê znajoma siostra PCK, przynios³a Dolasowidu¿¹ jak wiaderko puszkê po konserwach.— Tylko to mi siê uda³o zdobyæ, musi pan jakoœ sobie poradziæ.— Bardzo dziêkujê!Pobieg³ z puszk¹ po zupê.By³a to packa z ziemniaków, marchwi i brukwi.Aleprzynajmniej gêsta i gor¹ca.Usiedli wokó³ wiaderka, kolejno racz¹c siêspecja³em.Przysiad³a siê do nich ta sama sanitariuszka.Wyjê³a z kieszenifartucha puszkê mleka skondensowanego i bu³kê.— Przynios³am to dla dzieci! — powiedzia³a k³ad¹c na kolanach kobiety.Nawi¹za³a siê rozmowa.Dowiedzieli siê, ¿e siostrze jest na imiê Danuta.Pracuje tu ochotniczo, od pocz¹tku powstania obozu, mieszka naturalnie nazewn¹trz.Bêdzie stara³a siê pomóc.Z kolei ona dopytywa³a siê o Warszawê ipowstanie.S³ysza³a ju¿ setki takich opowieœci, ale zawsze dowiadywa³a siêczegoœ nowego.Opowiada³a kobieta, a Dolas przys³uchiwa³ siê.Danutaobserwowa³a dzieci i kobietê, uwa¿nie przygl¹daj¹c siê Dolasowi.Obieca³a, ¿emo¿e coœ jeszcze uda siê jej wydostaæ dla dzieciaków.Nazajutrz od samego rana w ca³ym obozie zapanowa³ ruch i rozgardiasz.Bandaesesmanów pod komend¹ gestapo zaczê³a wypêdzaæ wszystkich z hal na dziedziniec.Starzy lokatorzy obozu wiedzieli, ¿e to oznacza wywózkê na roboty, do Reichu.Przy rampach sta³ ju¿ gotowy poci¹g dla „ochotników".Wœród p³aczu, zawodzeñ i krzyków esesmani przeprowadzali selekcjê.Zaœwiadczenia lekarskie, kalectwo i rany nie odgrywa³y wielkiej roli.Decydowa³a jedynie esesmañska fantazja.Zdolnych do pracy nad umacnianiempotêgi tysi¹cletniej Rzeszy kierowano do osobnej hali, do innej zaœprzeznaczonych na wywiezienie w g³¹b GG.Dolas zosta³ zaliczony do grupy pierwszej.Nic zreszt¹ dziwnego — dobrzeod¿ywiony na ksiê¿owskim wikcie, odcina³ siê wyraŸnie od wynêdznia³ej rzeszypowstañców.Kobietê z dzieciakami skierowano na wywózkê w g³¹b GG.Za³adowanojeden transport i oczekiwano na podstawienie nastêpnego poci¹gu.Zasmuconyhistoryk sztuki, usiad³szy na pod³odze, rozmyœla³ o przysz³oœci.„Psiakrew!Gotowi mnie jeszcze wywieŸæ do pana Mayera.Jak siê ma garbate szczêœcie,wszystko jest mo¿liwe!"— Rozdzielili pana z ¿on¹? — us³ysza³ pytanie.Podniós³ g³owê i zobaczy³Danutê.— Z ¿on¹? — zapyta³ zdziwiony.— Z jak¹ ¿on¹?— Pyta pan tak, jakby pan by³ Turkiem i mia³ harem.Chyba ma pan tylko jedn¹¿onê i troje dzieci.— ¯onê? powtórzy³.— Ach, pani wziê³a tê kobietê za moj¹ ¿onê! Nie, to nie jestmoja ¿ona.Po prostu przypadkowa znajoma.A ja, przyznam siê pani, w ogóle nieby³em w Warszawie i nie bra³em udzia³u w powstaniu.— Jak¿e wiêc pan siê tu znalaz³?Wsta³ z pod³ogi.Danuta przygl¹da³a mu siê ciekawie.— Pan nie jest z Warszawy? — powtórzy³a.— Da³abym g³owê, ¿e gdzieœ panawidzia³am, i to niedawno.Mam to uczucie od pierwszego spotkania.— Raczej niemo¿liwe.Gdybym pani¹ gdzieœ spotka³, na pewno bym dobrzezapamiêta³.Zarumieni³a siê z lekka.— No wiêc, niech pan powie, jak siê pan tu znalaz³?— Przez przypadek.Ostatnio wszystko w moim ¿yciu dzieje siê w ten sposób.Sta³em w pobli¿u, gdy przechodzili warszawiacy.Za zgod¹ jednego z wartownikówpomog³em tej kobiecie nieœæ tobó³, to sta³o siê powodem, ¿e inny wartownikwepchn¹³ mnie do œrodka.— Niech pan tu chwilê poczeka — powiedzia³a i wysz³a z hali.Dolas na powrótrozsiad³ siê na betonie.Po niespe³na godzinie wróci³a, nios¹c kosz i dwapud³a.Z kieszeni wyjê³a opaskê Czerwonego Krzy¿a.— Proszê za³o¿yæ to na rêkaw — rozkaza³a.— Po co?— WeŸmie pan te pud³a i kosz, a potem wyjdzie ze mn¹ z hali jako sanitariusz.Przeprowadzê pana do tak zwanej „Izby chorych", a potem za druty.— Ale¿ pani siê strasznie nara¿a! Nie mam prawa tego robiæ, i tak pani ju¿ tylemi pomog³a.— Niech pan nie bêdzie dzieckiem — ¿achnê³a siê niecierpliwie.— Niejednemuju¿ pomog³am st¹d siê wydostaæ, pomogê i panu.Po to tu jestem.No, proszê siêspieszyæ.Tylko bez gadania!Dolas za³o¿y³ opaskê.W jedn¹ rêkê wzi¹³ pud³a, drug¹ uj¹³ kosz i pokornieruszy³ za siostr¹.Przy furtce w ogrodzeniu zapyta³a z uœmiechem o stabsarzta,potem o innego lekarza i znaleŸli siê poza odgradzaj¹cymi resztê obozu od halidla przeznaczonych na wyjazd.— Tu mo¿e siê pan œmia³o poruszaæ maj¹c tê opaskê.Potem postaram siê oprzepustkê do miasta.Na razie zostanie pan sanitariuszem w obozie.Pewnie pannigdy nie mia³ nic wspólnego ze s³u¿b¹ sanitarn¹?— Owszem, mia³em.Jakiœ czas by³em sanitariuszem na w³oskim statku sanitarnym„Santa Sofia".P³ywaliœmy pomiêdzy Afryk¹ i Livorno.Danuta spojrza³a ze zdziwieniem na swego towarzysza.Kim on mo¿e byæ naprawdê?A Dolasowi na myœl przyszed³ Giovanni.Co porabia ten mi³y i uroczy W³och? Czywydosta³ siê z r¹k gestapo?Wnêtrze hali nazywanej szumnie „Izb¹ chorych" w niczym nie przypomina³op³ywaj¹cego szpitala, na którym w swoim czasie Dolas pe³ni³ samarytañsk¹s³u¿bê.Hala by³a tak samo brudna i tak samo zape³niona jak inne, tyle ¿echorzy i ranni mieli do dyspozycji wiêcej mat s³omianych.Pod nadzorem siostry Danuty Dolas zacz¹³ pe³niæ swoje obowi¹zki.Roboty by³omnóstwo.Zosta³ jakby salowym i ch³opcem do wszystkiego.Znajomoœæniemieckiego u³atwia³a mu porozumienie siê z Niemcami, a us³u¿noœæ zyskiwa³aogóln¹ sympatiê, co nie przeszkadza³o, ¿e ka¿dy siê nim wyrêcza³.Po paru dniach opiekunka zapyta³a go, czy ma przy sobie kenkartê.— Mog³abym siê panu wystaraæ o przepustkê — wyjaœni³a.Dolas, wychodz¹c zplebani, nie zabra³ z sob¹ kenkarty.— A gdzie j¹ pan ma? — dopytywa³a siê.— Gdyby pani by³a tak dobra, to proszê wpaœæ na plebaniê i zg³osiæ siê dogospodyni proboszcza.— Och! — zawo³a³a Danuta.— Nareszcie przypomnia³am sobie, gdzie ja panawidzia³am.Pan by³ koœcielnym i zbiera³ na tacê datki w czasie sumy.Dolasowi zrobi³o siê g³upio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]