[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coœ tam jeszcze plecie, a jak koñczy ja nagle rozpoznajêkróla i pytam siê go:— O panie, takie¿ twoje towarzystwo? Na co wariat Tomek mówi:— Ksi¹¿ê ciemnoœci jest szlachcicem: nazywa siê Modo i Mahu.Wiatrak co udaje burzê strasznie mocno wieje, a ja ci¹gle tr¹cam pochodni¹ wsufit, bo profesor Quackenbush chyba zapomnia³ ¿e mam prawie dwa metry wzrostui zmontowa³ za nisk¹ lepiankê.Nagle zamiast powiedzieæ „Tomkowi zimno" wariat Tomek krzyczy:— Uwa¿aj na ogieñ!Patrzê do ksi¹¿ki, ale nigdzie nie widzê tych s³Ã³w.— Uwa¿aj, idioto, z tym ogniem! — wo³a Elmer Harrington III.A ja mu na to:— Raz w ¿yciu nie ja jestem idiota, tylko ty! I wtem sufit lepianki zapala siêod pochodni, koc spada na perukê wariata Tomka i ona te¿ zaczyna siê paliæ.Ktoœ wrzeszczy:— Kurwa, wy³¹czcie ten cholerny wiatrak!Ale ju¿ jest za póŸno.Wszystko siê pali!Wariat Tomek krzyczy i wyje, król Lir œci¹ga z g³owy cedzak i wsadza gowariatowi na ³eb, ¿eby ugasiæ mu perukê.Wszyscy miotaj¹ siê to tu to tam,krztusz¹ siê i kaszl¹ i przeklinaj¹.Dziewczyna graj¹ca b³azna wpada w histeriêi piszczy na ca³e gard³o:— Zginiemy! O Bo¿e, zginiemy!I przez chwilê rzeczywiœcie na to wygl¹da.Kiedy siê odwracam widzê, kurde Balas, ¿e moja plereryna p³onie, wiêc otwieraniokno, ob³apiam b³azna i wyskakujemy razem.Nie by³ to groŸny wyskok, tylko zpierszego piêtra i krzaki w dole z³agodzi³y upadek.Ale akurat by³a poraobiadowa i setki ludzi pa³êta³y siê dooko³a, a myœmy siê tlili i dymili, wiêcod razu zrobi³o siê zbiegowisko.Czarne k³êby wal¹ przez otwarte okno i nagle w tym oknie pojawia siê profesorQuackenbush, wychyla siê na zewn¹trz i wymachuje piêœæmi, a twarz ma czarn¹ odsadzy.— Gump, ty idioto! Ty bêcwale! — ryczy.— Zap³acisz mi za to!B³azen czyli dziewczyna czo³ga siê po ziemi, beczy i za³amuje rêce, trochêjest osmalona, ale nic poza tym, wiêc zostawiam j¹ i dajê dyla.Biegnê a¿ siêkurzy, a raczej dymi, bo plereryna wci¹¿ mi p³onie, ale biegnê i biegnê a¿dobiegam do domu.Kiedy wchodz¹ do œrodka Jenny pyta siê jak by³o.— Za³o¿ê siê, ¿e wspaniale wypad³eœ! — A potem marszczy lekko nos i pyta siê:— Hej, czujesz sw¹d spalenizny? Co siê pali?— Oj, to d³uga historia — mówiê jej.W ka¿dem razie po przygodzie z teatrem nie wracam wiêcej na zajêcia o idiotachw literaturze, bo mam ich doœæ.Za to codziennie wieczorem gram w klubie zeZbitymi Jajami, a w ci¹gu dnia kochamy siê z Jenny, chodzimy na spacery,siadamy nad brzegiem rzeki Charles i jemy przyniesione z domu kanapki, s³owemczujê siê jak w raju.Jenny napisa³a ³adn¹ romantyczn¹ piosenkê pod tytu³em„Mocniej, kochany, szybciej, kochany" w czasie której gram d³ug¹ solówkê naharmonijce.To by³a wspania³a wiosna i wspania³e lato.Pojechaliœmy do NowegoJorku, nagraliœmy taœmê dla pana Feebiesteina, a kilka tygodni póŸniejzadzwoni³ powiedzieæ, ¿e bêdziemy mieli p³ytê.Nied³ugo potem telefon siêzarywa, dzwoni¹ do nas ró¿ni z ró¿nych miast, zapraszaj¹ na koncerty, wiêc zaforsê co j¹ dostaliœmy od pana Feeblesteina kupujemy taki du¿y autobus z³Ã³¿kami, kiblem i wszystkim i ruszamy w trasê.Przyznam wam siê, ¿e w tym okresie wydarzy³o siê jeszcze coœ co mia³o wp³yw namoje ¿ycie.A by³o to tak: któregoœ wieczora po zagraniu kilku kawa³ków wHodaddy mamy krótk¹ przerwê.Podchodzi do mnie Mose, nasz bêbniarz, odci¹gamnie na bok i powiada:- Forrest, wiem, ¿e z ciebie porz¹dny i przyzwoity facet, ale chcia³bym, ¿ebyœcoœ spróbowa³.Zobaczysz, bêdziesz po tym jeszcze lepiej zasuwa³ na tej swojejharmonijce.Kiedy siê go pytam co mam spróbowaæ, wciska mi do ³apy papierosa.Mówiê mudziêki, ale nie palê, a Mose na to:— Forrest, to nie jest zwyk³a fajka.To jest coœ, co poszerzy twoje horyzonty.Nie jestem pewien czy chcê mieæ szersze horyzonty, ale Mose jest uparty jakwó³.— Przynajmniej spróbuj — mówi.No wiêc chwilê nad tym poduma³em i dosz³em do wniosku, ¿e jeden papieros minie zaszkodzi.Jedno wam powiem: horyzonty mi siê poszerzy³y jak cholera.Wszystko siê jakby spowolni³o i nabra³o dziwnej ostroœci.Po przerwie znówwyszliœmy na scenê i chyba nigdy w ¿yciu tak dobrze nie gra³em.Ka¿da nutabrzêcza³a mi ze sto razy w uszach.Po wystêpie Mose powiada:— Ale da³eœ czadu! Spróbuj przed ruchawk¹, mózg wtedy staje!Spróbowa³em — i Mose znów mia³ racjê.Nazajutrz kupi³em sobie trochê tegoœwiñstwa i wkrótce nie by³o dnia, ¿ebym nie popala³.By³ tylko jeden k³opot: pojakimœ czasie zrobi³em siê jeszcze g³upszy ni¿ przedtem.Budzi³em siê rano,wypala³am skrêta — tak siê mówi³o na te pety — le¿a³em do wieczora, a potemzwleka³em siê z ³Ã³¿ka i sz³em graæ.Z pocz¹tku Jenny nic nie mówi³a, bo samate¿ czasem bra³a macha, ale któregoœ dnia spyta³a siê:— Forrest, nie s¹dzisz, ¿e za du¿o æpasz?— Nie wiem — odpar³em.— A ile to za du¿o? A ona na to:— Tyle ile teraz æpasz.Ale nie chcia³em przestaæ.Jak pali³em to znika³y wszystkie problemy, chocia¿ wtym okresie akurat nie mia³em ¿adnych.Wieczorami wychodzi³em w przerwie zklubu, siada³em sobie na schodach przed tylnym wyjœciem i patrzy³em nagwiazdy.Jak ich nie by³o to patrzy³em na niebo.Któregoœ razu Jenny wychodzi na zewn¹trz, a ja siedzê i gapiê siê na deszcz.— Forrest, to siê musi skoñczyæ — mówi mi.— Martwiê siê o ciebie.Ca³ymidniami nic nie robisz tylko le¿ysz i grasz.To niezdrowo.Mo¿e powinieneœ natrochê zmieniæ otoczenie? S³uchaj, jutro mamy ostatni wystêp w Provincetown.Co ty na to, ¿ebyœmy razem gdzieœ wyjechali? Mo¿e po³azili po górach?Kiwam ³epetyn¹.Ale nawet nie jestem pewien co Jenny mówi.No dobra, nazajutrz w czasie przerwy znów wychodzê na dwór i zapalam skrêta.Siedzê sobie na schodach, pilnujê w³asnego nosa kiedy nagle staj¹ przede mn¹dwie obce dziewczyny i jedna siê pyta:— Hej, czy to nie ty grasz ze Zbitymi Jajami? Na organkach?Przytakujê ¿e ja, a wtedy ona ³aduje mi siê na kolana.Jej kumpelka tak piszczyz radoœci, ¿e ma³o siê nie posika, a potem zdejmuje bluzkê.Ta na moichkolanach rozpina mi portki, podwija sobie spódnicê, a ja nic nie robiê tylkosiedzê ululany.Wtem drzwi siê otwieraj¹ i Jenny wo³a:— Forrest, zaraz zaczy.— Urywa, a po chwili krzyczy: — A niech ciê cholera!— I trzaska drzwiami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]